Diao Yinan: Sen Państwa Środka01.08.2020
– Temat ucieczki najlepiej współgra ze światem pogrążonym w ciemnościach. Na podstawowym poziomie noc jest oczywiście rodzajem kamuflażu, ukrycia i azylu dla głównego bohatera, ale dla mnie stanowi ona przede wszystkim dodatkowy filtr nałożony na kamerę – mówi Diao Yinan, chiński reżyser i scenarzysta, laureat Złotego Niedźwiedzia za Czarny węgiel, kruchy lód. Po pięciu latach twórca powraca z kolejnym niepokojącym kryminałem w klimacie neo-noir o pogrążonym w społecznych napięciach Państwie Środka.
Jezioro dzikich gęsi było pokazywane w konkursie głównym ubiegłorocznego MFF w Cannes, a na jego premierze pojawił się Quentin Tarantino, który nie krył zachwytu nad stylem kolegi po fachu. Film chińskiego reżysera został nagrodzony prestiżową Srebrną Kamerą na festiwalu Braci Manaki w Macedonii – najstarszym na świecie festiwalu filmowym poświęconym sztuce operatorów filmowych. Od kilku dni film można obejrzeć na ekranach polskich kin.
Mateusz Demski: W 2014 r. twój film Czarny węgiel, kruchy lód pokonał w Berlinie m.in. Grand Budapest Hotel Wesa Andersona i Boyhood Richarda Linklatera w rywalizacji o Złotego Niedźwiedzia. Zaskoczyło mnie, że po takim sukcesie musieliśmy tyle czekać na twój kolejny film.
Diao Yinan: To kwestia naładowania baterii i opracowania spójnej historii. Po premierze Czarnego węgla, kruchego lodu postanowiłem zwolnić, zrobić sobie przerwę, która w sumie trwała rok. Później wróciłem do swojego tradycyjnego rytmu pracy, a nowy scenariusz pochłonął jakieś dwa lata mojego życia. Z zasady piszę powoli, nie spieszę się. Nie gonię za festiwalami, nagrodami. Staram się raczej, by każdy wątek opowieści był spójny, przemyślany i daleki od sentymentalizmu. Żeby postaci były wyposażone w konkretny rodzaj wrażliwości oraz doświadczeń.
Na czym polega ta wrażliwość postaci?
Mnie jako reżysera zawsze interesowały doświadczenia wszelkiej maści wyrzutków, ludzi pozostawionych samym sobie, wyrzuconych na margines życia społecznego – nierzadko z własnej winy. Ten rodzaj alienacji i moralnej ambiwalencji z pewnością wzbogacił sposób, w jaki postrzegam świat; pozwolił mi spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy. Takie same uczucia towarzyszyły mi przy Czarnym węglu, czarnym lodzie. Chciałem, żeby była to po prostu uniwersalna historia o ludziach, którzy w sercu noszą samotność i którym towarzyszy romantyczne, poetyckie wręcz poczucie pustki, melancholii i emocjonalnego niespełnienia.
W przypadku Jeziora dzikich gęsi mamy do czynienia z analogicznym bohaterem, który dodatkowo wpada w poważne tarapaty. W trakcie kradzieży omyłkowo zabija policjanta, za jego głowę wyznaczona zostaje nagroda, przez co zamienia się w ruchomy cel. Jedyną szansą jest dla niego ucieczka.
Pracując nad scenariuszem zainteresował mnie temat samej zbrodni, która wybiega daleko poza ścisłe granice jednego kraju oraz kary różnie rozumianej, ale zawsze nieuniknionej. Równie dobrze możemy sobie wyobrazić, że moim bohaterem nie jest żaden przywódca gangu złodziei z chińskiej prowincji Hubei, ale drobny przestępca mieszkający w Stanach Zjednoczonych. I że spotyka go analogiczna sytuacja. Niezależnie od pochodzenia, statusu czy daty urodzenia, za nieumyślne zabójstwo policjanta czeka na niego ta sama, najdotkliwsza kara. Jezioro dzikich gęsi można więc uznać za opowieść o reakcjach, mechanizmach oraz odruchach, które łączą się z czynem łamiącym społeczny porządek i przywracającym go gestem sprawiedliwości. Sprawiedliwości, która może być wymierzana zgodnie z prawem, ale równie dobrze poza nim.
No tak, bo oprócz policji w pościg za Jiang Hu wyruszają skuszeni potencjalnym zarobkiem łowcy nagród. Mamy więc prawo i bezprawie.
Nie wiem, czy powinniśmy ich rozdzielać – mnie bardziej pasuje tutaj znak równości. Zwróć uwagę, że policjanci w moim filmie niewiele mają wspólnego z typowym wizerunkiem organów ścigania i wspomnianą praworządnością. Żaden z nich nawet nie nosi munduru, a zwykłe cywilne ubrania. Zupełnie jak poszukiwany Jiang Hu. W ten sposób odrzucamy zwyczajowe kategorie „dobrzy-źli” bohaterowie. Złość, gniew, niekontrolowane agresywne zachowania i ciemna strona leżą w naturze zarówno policjantów, jak i po stronie przestępców. Grzechem tych pierwszych jest żądza zemsty i fakt, że sprawują oni brutalną inwigilację, która narusza prywatność mieszkańców i naraża ich życie. Natomiast podziemie kryminalne karmi się rozlewem krwi, dopuszcza się zbrodni, która wynika z chęci dominacji na ulicach.
Cały czas mówimy o bohaterach, ale w tej historii najbardziej ciekawi mnie twoje zainteresowanie tzw. czarnym kryminałem. Czarny węgiel, kruchy lód był określany przez krytyków jako chandlerowski thriller w klimacie neo-noir. Po kilku latach nadal konsekwentnie realizujesz tę estetykę. Dlaczego?
Czarny węgiel, kruchy lód dał mi wiarę w to, że kino gatunkowe można uprawiać z pewnego rodzaju powagą i autorskim zacięciem. Że może ono wyrażać mój indywidualny stosunek do społeczeństwa i do otaczającej rzeczywistości. Moim celem nie jest więc cytowanie i zapożyczanie z formuły kina noir dla samego cytatu. Konwencję czarnego kryminału traktuję raczej jako zasób, z którego mogę swobodnie czerpać, tworząc przy tym nowe znaczenia – począwszy od osobistych spostrzeżeń i zażaleń składanych pod adresem chińskiego społeczeństwa, aż po formę krytyki wymierzonej w ogół ludzkich przywar. Gatunek może stać się nośnikiem poglądów na wiele spraw.
Twórca zawsze ma wybór – może naśladować albo przekształcać rzeczywistość na ekranie; może rekonstruować albo dokonywać transformacji otaczającego go świata.
No właśnie – w swoim poprzednim filmie pokazywałeś głęboko dzielące społeczeństwo nierówności, korupcję i wyzysk. Budzące grozę akty agresji, zakłamanie i walkę o pozycję, która nie zawsze odbywa się za pomocą legalnych środków. Co ciekawe, unikałeś i nadal unikasz przy tym bezpośrednich politycznych ocen czy oskarżeń.
Twórca zawsze ma wybór – może naśladować albo przekształcać rzeczywistość na ekranie; może rekonstruować albo dokonywać transformacji otaczającego go świata. Są tacy, którym przyświeca idea realizmu społecznego, inni wolą poruszać się w obrębie wspomnianych gatunków i artystycznej umowności. Trzeba jednak mieć na względzie, że w każdym przypadku punktem wyjścia są nasze osobiste doświadczenia lub wydarzenia z prawdziwego życia. Weźmy Kafkę – opisywane przez niego sytuacje miały solidne podstawy w niestabilnych nastrojach społecznych z początku XX wieku, ale kiedy zostały przefiltrowane przez jego autorski styl, nagle nabierały abstrakcyjnego, niejednoznacznego i parabolicznego wymiaru.
Skoro punkt wyjścia za każdym razem jest ten sam, to znaczy, że Jezioro dzikich gęsi musi mieć swoje źródło w prawdziwej historii.
Oczywiście, ale tylko częściowo. Na początku filmu jest scena będąca wariacją na temat tak zwanego „Kongresu Złodziei”, czyli wydarzenia, które faktycznie miało miejsce w mieście Wuhan, gdzie toczy się akcja filmu. Tego dnia spotkali się przedstawiciele świadka przestępczego z najważniejszych prowincji kraju, aby wymienić się doświadczeniami, podzielić między siebie strefy wpływów i zorganizować zawody w kradzieży motocykli. Był to więc taki krajowy zlot złodziei, który w rzeczywistości został przerwany przez policję. Wiem, że brzmi to nieprawdopodobnie i abstrakcyjnie, ale tak to podobno wyglądało.
Rzeczywiste jest również miejsce akcji, które po raz kolejny możemy kojarzyć z prowincjonalnymi, zmarginalizowanymi obszarami Chin. Wyraźnie omijasz rodzime metropolie, nad którymi wznoszą się drapacze chmur.
To oczywiście efekt tego, że sam urodziłem się i wychowałem na przedmieściach. A dokładnie w Xi'an, stolicy prowincji Shaanxi. To miasto drugiej, nawet trzeciej kategorii z rozbudowaną strefą ekonomiczną. Na obrzeżach powstają wielkie fabryki, zakłady ciężkiego przemysłu i dzielnice robotnicze. Ta przestrzeń ma w sobie coś tajemniczego, mrocznego, jest pociągająca sama w sobie. Ilekroć zaczynam pracę nad nowym filmem, szukam podobnych miejsc – jadę tam osobiście, daję się pochłonąć tej atmosferze, zatapiam się w niej. Instynktownie piszę sceny, a nawet całe historie, które są podporządkowane tylko i wyłącznie lokacjom. Mam prawdziwą obsesję na punkcie tego, żeby opowiadać historie poprzez estetykę danego miejsca, a niekoniecznie zamykać się w słowach.
Zgaduję, że przypadku twojego ostatniego filmu chodziło przede wszystkim o tytułowe jezioro.
Tak naprawdę pierwszym obrazem, który pojawił się w mojej głowie, był mały podmiejski dworzec kolejowy. Wyobrażałem go sobie w środku nocy, w strugach deszczu. Uznałem, że bez względu na dalszy rozwój historii, ten obraz będzie musiał pojawić się na początku filmu. Ale masz rację, że kluczowym punktem było znalezienie miasta z tytułowym jeziorem. Początkowo szukaliśmy w prowincji Guangdong, potem ruszyliśmy na północ do Yinchuan w regionie Ningxia. Tyle że żadne z tych miejsc nie było na miarę moich wizji. Ostatecznie trafiliśmy do Wuhan – regionu, który jest dosłownie usłany jeziorami, a jednocześnie znany z ciężkiego przemysłu. Wybór tego miejsca dawał imponującą różnorodność stylistyczną mojemu operatorowi, ale wymagał też pewnych poświęceń i dodatkowych przygotowań. Aktorzy, którzy nigdy nie mieli styczności z tą częścią kraju, musieli nauczyć się lokalnych dialektów. Te przygotowania trwały kilka miesięcy. Wszystko po to, by wejść w swoistą interakcję z samym miejscem.
Czyli miastem, które ginie w ciemnościach i półmroku – oświetlonym jedynie słabym światłem latarni i neonów. Odnoszę wrażenie, że po raz kolejny oddzielnym bohaterem swojego filmu stwarzasz właśnie miejsce akcji. Że wybór lokacji jest dodatkową formą wypowiedzi.
Tak. Temat ucieczki najlepiej współgra ze światem pogrążonym w ciemnościach. Na podstawowym poziomie noc jest oczywiście rodzajem kamuflażu, ukrycia i azylu dla głównego bohatera, ale dla mnie stanowi ona przede wszystkim dodatkowy filtr nałożony na kamerę – który dodaje wizualnego szyku, a przy tym buduje aurę tajemnicy oraz atmosferę z pogranicza jawy i snu. Ludzie, zwierzęta, miejsca, a nawet przedmioty pojawiające się w ciemnościach mają w sobie coś przedziwnego, surrealistycznego. Tym bardziej, jeśli przez ten mrok przebijają się fragmenty miasta pokolorowanego przez neony czy światła latarni.
Diao Yinan – chiński reżyser, scenarzysta i aktor urodzony w 1969 r. w prowincji Shaanxi. W 1992 r. ukończył pekiński Centralny Instytut Dramatyczny. W latach 90. pracował głównie jako scenarzysta. Oprócz Munduru (debiutu z 2003 r.), wyreżyserował trzy filmy. Nocny pociąg (2007) zdobył Grand Prix na Warszawskim Festiwalu Filmowym, a Czarny węgiel, kruchy lód (2014) – Złotego Niedźwiedzia w Berlinie. Jezioro dzikich gęsi to pierwszy film Diao, który startował w konkursie głównym festiwalu w Cannes.
zobacz także
- Być pisarzem, czyli z genealogii męki twórczej
Opinie
Być pisarzem, czyli z genealogii męki twórczej
- 8 festiwalowych przebojów wyprodukowanych przez serwisy streamingowe
Trendy
8 festiwalowych przebojów wyprodukowanych przez serwisy streamingowe
- Dokument „Wahl Street” zajrzy za kulisy codziennego życia Marka Wahlberga. Obejrzyj zwiastun
Newsy
Dokument „Wahl Street” zajrzy za kulisy codziennego życia Marka Wahlberga. Obejrzyj zwiastun
- Logic pierwszym raperem z książką na szczycie listy bestsellerów New York Timesa
Newsy
Logic pierwszym raperem z książką na szczycie listy bestsellerów New York Timesa
zobacz playlisty
-
Music Stories PYD 2020
02
Music Stories PYD 2020
-
Nowe utwory z pierwszej 10 Billboard Hot 100 (II kwartał 2019 r.)
15
Nowe utwory z pierwszej 10 Billboard Hot 100 (II kwartał 2019 r.)
-
Papaya Young Directors 5 Nagrodzone filmy
09
Papaya Young Directors 5 Nagrodzone filmy
-
03