Ludzie |

Elżbieta Łapczyńska i Joanna Tracz: Dobro i radość płynące ze zwierząt17.09.2020

fot. Wojciech Krysiak

Porozmawialiśmy z finalistkami 7. edycji konkursu Papaya Young Directors o opowiadaniu historii w różny sposób, pracy na planie ze zwierzętami i inspiracjach ze świata popkultury.

Premiera filmów i gala rozdania nagród 7. edycji Papaya Young Directors odbyła się 5 września. Więcej informacji na temat samego wydarzenia można znaleźć TU.

PYD2020: ELŻBIETA ŁAPCZYŃSKA & JOANNA TRACZ – KAYAX BARBARA WROŃSKA „CZARNA D”

Pracujecie w branży kreatywnej i piszecie. Co przywiodło Was do PYD?

Ela: Tak, robimy dużo rzeczy: piszemy scenariusze, opowiadania, dramaty, książki dla dzieci, próbujemy też sił w rapie. Nie mamy więc poczucia, że wkraczamy na nowe terytorium. Po prostu opowiadamy historie, w ten czy inny sposób. Tak się składa, że tym razem jako medium wybrałyśmy teledysk. No bo czemu by nie? Asia zaraziła mnie pomysłem robienia teledysków jakiś czas temu, więc to było dla nas jasne, że zmierzymy się z tematem w konkursie. I chociaż mogłoby się wydawać, że jako copywriterkom bliżej nam do kategorii branded stories, z premedytacją wybrałyśmy muzykę.    

Asia: Ja ciągle szukam sposobu, żeby siebie opowiedzieć, swojego języka. I to z tych poszukiwań pewnie pojawiają się te różne pomysły na formy wypowiedzi. Reżyseria jest mi o tyle bliska, że myślę obrazami. Każdy pomysł to dla mnie najpierw obrazek w mojej głowie, jakiś klimat, gama kolorystyczna. I dopiero potem próbuje go opisać słowami – i to jest dla mnie ta trudniejsza część. No, ale generalnie wszystko, co łączy ze sobą te dwa światy – słowa i obrazu – jest mi bliskie.

fot. Wojciech Krysiak
fot. Wojciech Krysiak

Głównymi bohaterami waszego teledysku zostały psy. Skąd ten pomysł?

Ela: Trochę z myślenia na opak. Chyba warto szukać perspektywy innej niż ta, która leży pod nosem. Innej niż ludzka, bo narratorami mogą być też zwierzęta, przedmioty czy miejsca. A trzeba przyznać, że tytułowa „Czarna Dupa” dobrze określa położenie wielu zwierząt, a szczególnie psów. Jako gatunek mamy się z czego tłumaczyć. 

Joanna: To było takie małe olśnienie. Ela narysowała psią dupę na karteczce, a potem już poszło i cała historia się nam zrodziła. Prosty przekaz, ale pomysł bardzo ryzykowny. Ta brawura wzięła się nam chyba w dużej mierze z wolności, jaką sobie założyłyśmy biorąc udział w tym konkursie. Ryzyk-fizyk i lecimy z najbardziej nieprawdopodobnym realizacyjnie pomysłem. Przecież nikt nie uwierzy, że uda nam się zrobić prawie 4-minutowe wideo z psami! Ale jury PYD ma odwagę albo poczucie humoru – i tak nasz pomysł został wcielony w życie (śmiech).

fot. Wojciech Krysiak
fot. Wojciech Krysiak

Reżyserowanie zwierząt to prawdziwe wyzwanie, nawet dla bardzo doświadczonych filmowców. Jaka sytuacja z planu najbardziej zapadła wam w pamięć?

Ela: Trzeba przede wszystkim dobrze się przygotować. Wiedziałyśmy, co nasi aktorzy mogą zrobić, a czego na pewno nie zrobią. Okazało się na przykład, że choć nasze psy to zawodowcy i znają sztuczki, jakie nam się nie śniły, to nie potrafią wyć. Nie i już. I nie da się tego nauczyć. Ale ogólnie – byłyśmy dobrze przygotowane i na wszystko miałyśmy ustalony patent z właścicielkami i behawiorystką. Kiedy weszliśmy na plan, wydawało nam się, że teraz trzeba to tylko wszystko nagrać i posklejać. A tu niespodzianki: najbardziej poczciwa psina w towarzystwie innych psów okazała się prawdziwą riot girl. Albo inna suczka wspaniale grała, tylko nie miała zamiaru tego robić w scenografii. Ogólnie przez te kilka miesięcy przygotowań i 5 dni zdjęciowych zdobyłyśmy ogromne psie know how i nie możemy się doczekać, aż znów je wykorzystamy. 

Asia: Mam też taki ogólny wniosek, że plan z psami to jest taki zupełnie inny plan. I nie chodzi mi o wysiłek, który trzeba włożyć, bo to jakby oczywiste. Chodzi mi o atmosferę jaką te zwierzęta wytwarzają, takie dobro i radość, które z nich płyną. Chyba nie było osoby wśród ekipy, która by się nie uśmiechnęła widząc naszych psich aktorów. Nawet jak było ciężko, to były z nami pieski i to było cudne.

fot. Wojciech Krysiak
fot. Wojciech Krysiak
 

Piszecie, reżyserujecie. Czy umiejętności nabywane w jednej dziedzinie przydają się Wam w obrębie innych działań? 

Ela: Mam wrażenie, że pisząc, też reżyserujesz. Ustawiasz scenę, tworzysz relacje między bohaterami, budujesz napięcie itp. Z drugiej strony pisanie i reżyserowanie to zupełnie różny rodzaj energii. Ciężko mi było jednego dnia gadać, wysyłać linki, jeździć z ekipą, a potem usiąść i pisać monolog w powieści. To różnica jak między meczem siatkówki a maratonem. 

Asia: Ja mam taką niezbyt oryginalną teorię, że wszelkie umiejętności się przydają, więc tak. A jeśli chodzi o samo ogarnianie rzeczy do naszego teledysku, to odkryłam w sobie wiele umiejętności, o których nie wiedziałam, więc to bardzo cenne dla mnie doświadczenie na wielu poziomach.

fot. Wojciech Krysiak
fot. Wojciech Krysiak

Jakie treści was ukształtowały? Czy macie takie filmy, seriale, albumy muzyczne lub książki, które napędzają was do kreatywnej pracy?

Ela: Lubię historie, w których rzeczywistość jest „kopnięta”. Całkiem normalna, ale coś się w niej nie zgadza. Dlatego bliski jest mi Keret czy Vonnegut, albo filmy typu Lobster. Zawdzięczam też dużo teatrowi jako dziedzinie i poszczególnym twórcom z osobna. Podziwiam wszelkie narracyjne salta mortale, jakie wydarzają się na scenie.

Asia: Ogólnie rzecz biorąc ja w życiu głównie słucham muzyki, czytam książki i oglądam różne rzeczy. Od klasyki po awangardę, byle było to dobre i otwierało jakiś nowy świat. Słucham wszystkiego – od punk rocka, przez hip-hop i black metal po jazz – muzyka jest dla mnie bardzo ważna i trochę brak mi w tej materii dystansu. W związku z tym wszystkim nie potrafię wybrać jednej rzeczy i powiedzieć, co konkretnie mnie ukształtowało i co mnie napędza. Mam ten cały kocioł w sobie i codziennie wybieram z niego coś innego.  

fot. Wojciech Krysiak

przed po

tagi

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty