Ludzie |

Jonas Poher Rasmussen, reżyser „Przeżyć”: Animowane świadectwo18.03.2022

kadr z filmu „Przeżyć”

– Na początku myśleliśmy, że zrobimy krótkometrażowy film animowany dla lokalnej duńskiej telewizji. Ale oto jesteśmy – 10 lat później, z trzema nominacjami do Oscara na koncie – mówi nam Jonas Poher Rasmussen, reżyser filmu Przeżyć, który dzięki Against Gravity właśnie trafił do polskich kin. W oscarowym wyścigu produkcja ma w tym roku szansę jako najlepsza animacja, dokument oraz produkcja międzynarodowa. To dzieło, które po prostu trzeba zobaczyć – poruszający, wstrząsający i aktualny tematycznie obraz szukania własnej tożsamości i pełne emocji wyznanie. Twórca filmu zdradził nam, co słychać dziś u głównego bohatera, jak przez lata ewoluował pomysł na Przeżyć i jakie trudności czekały go przy pozyskiwaniu praw do muzyki.

Oglądałem ostatnio Przeżyć po raz drugi – wiedziałem już, co się wydarzy, ale i tak niektóre sceny ściskały mnie za gardło. Wciąż podchodzisz do swojego dzieła emocjonalnie?

Jonas Poher Rasmussen: Minęło już trochę czasu od kiedy oglądałem film ostatni raz. Myślę więc, że teraz mocno by na mnie zadziałał. Co zabawne, za każdym razem wzruszam się w innych momentach. Czasami wtedy, kiedy Amin i Kasper spotykają się na lotnisku, innym razem podczas sceny w gejowskim klubie, a czasem, kiedy zabierają ojca głównego bohatera. To dla mnie zupełnie różne doświadczenia, wynikające także z tego, z kim oglądam film.

Kino Muza | "PRZEŻYĆ" - zwiastun PL

Wiem, że prawdziwy Amin nie ujawnia swojej tożsamości i chce pozostać anonimowy. Ale czy możesz przynajmniej zdradzić, jak się ma i czy podobał mu się twój film, gdy go zobaczył?

Ma się świetnie. Widziałem się z nim dosłownie kilka dni temu. Poszliśmy na obiad i świętowaliśmy oscarowe nominacje. Mam z nim kontakt praktycznie codziennie – rozmawiamy głównie na WhatsAppie. Z jednej strony dlatego, że od lat się przyjaźnimy, a z drugiej chcę informować go na bieżąco o tym, co dzieje się z filmem. Jest bardzo szczęśliwy z powodu sukcesu Przeżyć. Kiedy pierwszy raz obejrzał go w całości, było mu bardzo trudno odseparować własne emocje związane z historią jego życia i nabrać dystansu do filmu – nie umiał ocenić, czy jest dobry czy nie. Teraz jednak widzi, jak reagują na Przeżyć ludzie na całym świecie i to dla niego niesamowite doświadczenie. Szczególnie dlatego, że kiedy dorastał, nie było historii, do których mógłby się odnieść. To, że teraz mógł opowiedzieć swoją, pokazać ją ludziom i podzielić się z nimi doświadczeniem uchodźcy, wypełnia go radością.

W Przeżyć obserwujemy filmowca, ciebie, który po raz pierwszy słyszy przejmującą historię swojego przyjaciela uchodźcy. Czy naprawdę wtedy po raz pierwszy się o tym dowiedziałeś? A może ten projekt dojrzewał w tobie przez lata?

To, co jest w filmie, to naprawdę pierwszy raz, kiedy usłyszałem spowiedź Amina. Poznaliśmy się, kiedy mieliśmy po 15 lat. Już wtedy byłem bardzo ciekawy jego historii. Przybył całkiem sam z Afganistanu do mojej małej miejscowości w Danii. Dlaczego to zrobił? Jak przebył tę drogę? Mocno się nad tym zastanawiałem, ale nasza przyjaźń była osadzona na jasnych fundamentach – nie chciał rozmawiać o przeszłości, a ja to szanowałem. Kilkanaście lat temu zapytałem go, czy mogę zrobić o nim dokument, ale wtedy odmówił. Ale przy okazji przyznawał, że kiedyś chciałby opowiedzieć o tym, co go spotkało.

Co sprawiło, że zmienił zdanie?

Przez lata zgłaszało się do niego wiele osób i wypytywało o historię jego życia. Był uchodźcą i świetnie radził sobie w życiu, więc interesowały się nim też media, które chciały rozgryźć zagadkę jego przeszłości. Ale finalnie Amin zdecydował się opowiedzieć wszystko mnie – potrzebował kogoś, kogo zna od lat. Może pomogło to, że wyoutował się przede mną w wieku 17 lat, więc wiedział, że może mi zaufać. Wtedy zareagowałem na zasadzie: „spoko, dla mnie nie ma problemu”, co pewnie było dla niego jasnym sygnałem, że niezależnie od wszystkiego jestem w stanie zaakceptować go takim, jakim jest. Ten projekt wyrósł z naszej przyjaźni i rozmów. Na początku myśleliśmy, że zrobimy krótkometrażowy film animowany dla lokalnej duńskiej telewizji. Ale oto jesteśmy – 10 lat później z trzema nominacjami do Oscara na koncie. W ogóle się tego nie spodziewaliśmy. 

Animowana forma może pomóc w mówieniu o trudnych sprawach.

W filmie słyszymy wasze głosy, ale czy nagrywając dźwięk rejestrowałeś też obraz? Czy warstwa wizualna została wymyślona już później?

Nagrywałem prawie każdą naszą rozmowę i to, co się działo – używałem zarówno profesjonalnej kamery, jak i telefonu. Ale nie tworzyliśmy potem animacji bezpośrednio na tych materiałach. Moje nagrania dostali natomiast animatorzy – mogli użyć ich jako referencji do swojej pracy; posłużyć się nimi do skopiowania gestykulacji czy mimiki twarzy. To nadało bohaterom autentyczności. 

kadr z filmu „Przeżyć”
kadr z filmu „Przeżyć”

Czytałem, że robiłeś kiedyś reportaże do radia – i da się to zauważyć, bo Przeżyć, ze względu na swoją formę rozmowy, ma trochę atmosferę audycji radiowej czy podcastu. Ale czy zdobywałeś wcześniej doświadczenie w animacji? Czym się inspirowałeś robiąc ten film?

Zawsze lubiłem animację, ale Przeżyć to pierwszy film, który zrobiłem w ten sposób. Kluczową inspiracją był tu dla mnie Walc z Baszirem [nominowany do Oscara film​​ Ariego Folmana z 2008 roku – przyp. red.]. Kiedy go zobaczyłem, pomyślałem sobie: „o, a więc to się da zrobić, połączyć dokument i animację”. Animowana forma może pomóc w mówieniu o trudnych sprawach. Walc z Baszirem to w końcu film o traumie i ludobójstwie. Kiedy oglądałem go w kinie, zdałem sobie sprawę, że być nie może nie dałbym rady obejrzeć go do końca z powodu jego ciężkości, gdyby był zwykłym filmem fabularnym z aktorami. Przy pracy nad Przeżyć inspirowały mnie też mroczne krótkie metraże, dokumenty, sztuka czy fabuły – czerpałem z wielu rzeczy. 

Był taki moment, że chciałeś zrobić zwykły dokument, bez mieszania w to animacji? W Przeżyć jest w końcu trochę materiałów archiwalnych nakręconych zwykłą kamerą. Ten film mógł tak wyglądać.

Miałem przez moment pomysł, żeby wszystko to, co działo się w przeszłości, było animowane, a to, co jest tu i teraz nakręcić w tradycyjny sposób. Ale mój bohater nie czuł się komfortowo przed kamerą, nie chciał pokazywać twarzy. W filmie pierwszy raz w całym swoim życiu opowiada o swoich traumach, więc ostatnie, czego chciał, to trafić nagle pod oko opinii publicznej i stać się rozpoznawalną osobą. Ludzie podchodziliby do niego i ciągle pytali o przeszłość, a on nie potrafi niezobowiązująco rozmawiać na ten temat. Jeśli chodzi natomiast o te archiwalne materiały, o których mówiłeś, to doszedłem finalnie do wniosku, że bardzo ważne jest, aby przypominać ludziom, że Amin to prawdziwa osoba, że mamy do czynienia z autentycznymi wojnami, a cała historia wydarzyła się naprawdę. Łatwo zapomina się takie rzeczy oglądając animację. On musiał uciekać z powodu rzeczy, które wydarzyły się w świecie, do którego wszyscy należymy. Podkreślenie tego, że to animacja, ale oparta na prawdziwym świadectwie, było dla mnie szczególnie ważne.

Ten film tak naprawdę mówi o ucieczce od części własnej osobowości i poszukiwaniu miejsca, gdzie naprawdę można być sobą.

Przeżyć to nie tylko film o ucieczce i trudnych losach uchodźcy. To też historia o dorastaniu, poszukiwaniu siebie i akceptowaniu swojej seksualności. Trudno było znaleźć balans między tymi wątkami?

Był to pewien proces i trochę zajęło mi wymyślenie, o czym przede wszystkim ma być ten film. Na początku wiedziałem o historii Amina niewiele, dopiero ją odkrywałem. To było jak śledztwo. Na przykład nie sądziłem, że homoseksualny wątek będzie tu tak ważny. Przecież on powiedział mi, że jest gejem, w wieku 17 lat. Lata temu! Dla mnie zawsze jego seksualność była czymś całkowicie naturalnym, częścią jego życia. Ale kiedy zaczęliśmy grzebać w jego przeszłości zobaczyłem, że przecież bycie gejem w Afganistanie wiązało się z trudnościami, strachem, uprzedzeniami, także związanymi z tym, jak patrzy na ciebie twoja własna rodzina. Potrzebowałem ukazać to w filmie. Kiedy Amin trafił do Danii, te problemy nie zniknęły tak po prostu – dorastał w Afganistanie, mieszkał jako młody chłopak w Rosji, musiał ukrywać się przed matką i rodzeństwem, a potem dalej przytłaczały go tajemnice przeszłości. Ten film nazywa się Flee [oryginalny tytuł oznacza „ucieczkę” – przyp. red.] i opowiada co prawda o ucieczce z Afganistanu do Danii, ale tak naprawdę mówi o ucieczce od części własnej osobowości i poszukiwaniu miejsca, gdzie naprawdę można być sobą. Główny bohater chce znaleźć też dom, którego nie miał od lat.

W Przeżyć bardzo istotna jest muzyka – nie tylko instrumentalne i przejmujące utwory, ale też popowe piosenki. Take On Me zespołu a-ha, piosenka, którą każdy zna na wylot, chodziła za mną przez kilka dni – teraz w zupełnie innym kontekście. Jak wybraliście te utwory?

To piosenki, których po prostu słuchał Amin, były na jego playlistach. Podczas jednego z pierwszych wywiadów do filmu opowiedział mi o różowym walkmanie, który miał jako dziecko w Kabulu – to był prezent od siostry. Zapytałem go, jakich kaset na nim słuchał. Nie wiem czemu, ale spodziewałem się afgańskich zespołów ludowych (śmiech). Ale ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że słuchał dokładnie tego samego, czego słuchało się u nas – skandynawskiego popu, Madonny, Whitney Houston itd. Bardzo chciałem ukazać w filmie, że Afganistan w tamtych czasach nie był tym, czym jest teraz. Kabul był bardzo wyzwolonym miejscem. Ludzie słuchali popowej muzyki, kobiety mogły studiować na uniwersytetach i być kimkolwiek chciały. Widać to właśnie na archiwalnych nagraniach. 

Trudno było zdobyć prawa do utworów, które są w filmie?

Na szczęście większość to piosenki skandynawskich artystów pochodzących z Norwegii czy Szwecji, więc było to dużo prostsze. Próbowaliśmy z większymi gwiazdami, jak Madonna, ale to się akurat nie udało. Najtrudniejsze było pozyskanie utworu Daft Punk, który pojawia się w kluczowej scenie pod koniec filmu. Prawa do ich muzyki należą do zespołu, więc musieliśmy do niego dotrzeć. Spędziłem 3 lata szukając sposobu, jak to zrobić. Pod koniec tego procesu mój producent postawił ultimatum i nieprzekraczalny deadline – potem musiałem szukać innego utworu. Byłem zdesperowany, spamowałem zespół tygodniami. Udało się dosłownie 2 tygodnie przed deadlinem – finalnie dostaliśmy informację, że Daft Punk zobaczyli wysłany klip, bardzo im się spodobał i zgodzili się na użycie ich muzyki. 

W Polsce film trafia do kin w oryginalnej wersji dźwiękowej z napisami. Ale wiem, że na rynku amerykańskim i brytyjskim pojawił się z dubbingiem. W główne postaci wcielają się producenci filmu i przy okazji znani aktorzy – Riz Ahmed i Nikolaj Coster-Waldau [z którym niedawno rozmawialiśmy – przyp. red] . Jak to się stało, że dołączyli do projektu?

Jako producenci zaangażowali się w film stosunkowo późno – tuż po premierze w Sundance [na początku 2021 roku – przyp. red]. Wiedzieliśmy jednak, że promowanie produkcji ich nazwiskami pozwoli zebrać szerszą widownię, tym bardziej, że od razu zabrali się do pracy, wspierając nas i opowiadając o Przeżyć wszędzie. Jeśli zaś chodzi o dubbing, to nasi agenci sprzedaży wpadli na ten pomysł i przyznam, że na początku byłem sceptyczny – nasze prawdziwe głosy nadają w końcu autentyczności tej animacji. Ale potem dałem się przekonać. Wiedziałem, że dzięki Rizowi i Nikolajowi film obejrzy dużo więcej osób – także dzieciaków i młodych, którzy nie przywykli do czytania napisów. 

Jak się czułeś, kiedy usłyszałeś dubbingującego cię Nikolaja Costera-Waldau?

(śmiech) To było zabawne. Na początku pomyślałem oczywiście, że teraz jestem Jamiem Lannisterem z Gry o tron. Ale wyszło świetnie i naturalnie – to w końcu niesamowity aktor.

plakat filmu „Przeżyć”
plakat filmu „Przeżyć”

Papaya.Rocks jest patronem medialnym filmu Przeżyć.

/ @zdzichoo

Sekretarz Redakcji Papaya.Rocks

zobacz także

zobacz playlisty