Ludzie |

Pamiętać więcej niż sentymentalne memy. Rozmawiamy z Piotrem Stankiewiczem18.10.2021

Nowa książka dr. Piotra Stankiewicza – pisarza, filozofa, twórcy i nauczyciela reformowanego stoicyzmu, a przy okazji naszego felietonisty – to literacka gra ze wspomnieniami i czasami młodości. Pamiętam ubrane jest w nietypową formę, gdzie każdy z ponad tysiąca krótkich fragmentów rozpoczyna się tak samo. Takie eksperymentalne podejście nie przeszkadza jednak czytelnikowi zanurzyć się w fascynującą, osobistą podróż autora. Na pewno odnajdzie się w niej całe pokolenie osób urodzonych w latach 80. a może i nie tylko. Porozmawialiśmy z Piotrem o pomyśle stojącym za Pamiętam, pracy nad książką i jej symbolicznym zakończeniu.
 

Czy Pamiętam to książka duchologiczna?

Piotr Stankiewicz: Nie do końca – szczególnie, że jej chronologia nie całkiem wpisuje się w duchologiczny motyw, czyli stricte czasy przełomu lat 80. i 90. U mnie to zaledwie ⅓ treści, całościowy ogląd jest więc szerszy. Zresztą im bardziej byłem zaangażowany w proces pisania, tym lepiej widziałem, że periodyzacja to sztuczny zabieg. Wspomnienia ludzkie mają raczej strukturę ciągu zdarzeń. Weźmy choćby tę transformację – jesteśmy nauczeni myśleć, że 1989 rok to był wielki przełom. Ale ty czy ja, czyli osoby urodzone w pierwszej połowie lat 80., nie pamiętamy tak naprawdę przemiany PRL-u w III RP. Odczuliśmy to później, w perspektywie większych przemian: wejścia do Unii, pojawienia się tanich lotów, otwarcia granic czy startu mediów społecznościowych. Nasz świat bardziej się zmienił przez te elementy, niż przez zmianę systemu politycznego. Zresztą po odbiorze tej książki już widzę, że ona jest bardziej transpokoleniowa niż się wydaje. Sposób jej napisania oddziałuje na ludzi młodszych i starszych. 

Ten sposób, o którym mówisz, można zaliczyć do pisarstwa eksperymentalnego. Już w opisie zaznaczasz, że pożyczyłeś ten koncept od Brainarda i Pereca. Dlaczego akurat taka forma? 

Historia literatury składa się z awangard i eksperymentów. Teraz np. wyszła książka, która nazywa się Wydatki. Jeszcze jej nie czytałem, ale tam jest taki motyw, gdzie autor wylicza, co kupił przez rok. Spisuje swoją listę wydatków. Więc jeśli mówisz, że Pamiętam jest książką eksperymentalną, to odpowiem w ten sposób: literatura tego typu często kojarzy się z czymś mega skomplikowanym, trudnym i niezrozumiałym, co jacyś poeci w Krakowie czytają nad absyntem. Tu jest odwrotnie – literatura z zamysłem formalnym, ale bardzo prosta w lekturze. Prościej się nie da! (śmiech). No ale tak, to jest prawda – takie książki będące swojego rodzaju jajkami kolumba pisał najpierw w Stanach Zjednoczonych Joe Brainard. I ja nie mogłem uwierzyć, że nikt z naszego pokolenia jeszcze czegoś w ten sposób nie napisał. Pamiętajmy jednak – to dobry pomysł formalny, ale tylko pomysł formalny. Cały sens znajduje się w treści. 

Pamiętam, że nie mogłem zrozumieć, dlaczego na pytanie How do you do? miałbym odpowiedzieć How do you do?

Dużo pomysłów wyleciało podczas pisania?

Trochę tak. Musiałem zbudować pewien filtr. Na początku też nie wiedziałem, czy mam pisać w pierwszej osobie. Szybko jednak zrozumiałem, że jak chcesz być głosem pokolenia (śmiech), musisz pisać jako „ty” i liczyć na to, że inni się w tym odnajdą. Wtedy to nie będzie fałszywe. W tej książce jest ponad tysiąc tych „pamiętajów” i one są wszystkie prawdziwe, bez wyjątku. Nie ma ani jednego kłamstwa. Wiedziałem, że jeśli zacznę coś udawać, to będzie tragedia i ktoś wyczuje fałsz. Poza tym musiałem zdecydować, o czym i o kim pisać, jakie wybrać proporcje. Na przykład metodą prób i błędów zrozumiałem, że momentem odcięcia, symbolicznym zakończeniem, będzie Smoleńsk. Książka kończy się wiosną 2010 r.

dr Piotr Stankiewicz
dr Piotr Stankiewicz

Polityczna granica. 

Może trochę, ale początek 2010 roku to też moment, kiedy przestałem pić alkohol, co wywołało szereg zmian w moim życiu. Zacząłem być innym człowiekiem. To jest więc ważny rok i dla mnie, i dla Polski. Zmienił się układ sił politycznych, narracja, nastąpił koniec dekady. Poza tym gdzieś trzeba było skończyć, a nie można dojechać z takimi wspomnieniami do ostatniej chwili. Musi istnieć pewien bufor. Rzeczy po 2010 roku byłyby zbyt świeże, zbyt gęste. Mi zależało na takich, które jeszcze się pamięta, ale zdążyło się już trochę zapomnieć i trzeba dokonać świadomego wysiłku, żeby je odgrzebać.

Pamiętam dźwięk, jaki wydawał samochód z lodami Family Frost. Właśnie ten.

Kiedy czytałem Pamiętam to spomiędzy tych krótkich, oddzielnych fragmentów wyczytałem osobiste wspomnienia układające się w całość. Pojawił się obraz ciebie: najpierw grzecznego, zainteresowanego światem dziecka, kochanego przez rodziców, które interesowało się nauką. Potem chłopaka, pasjonującego się geografią i kosmosem; poszukującego, trochę nerda, który chce zwrócić na siebie uwagę, ale nie może znaleźć przyjaciół. Potem, jako późny nastolatek i student, zaczyna odreagowywać, rzuca się w imprezy, alkohol. Tego alkoholu jest tam dużo – czytelnik może od razu wyczytać, że autor ma z nim problem. 

Miał. To chyba jedyna data, która pada w książce – to, kiedy napiłem się po raz ostatni. 31 stycznia 2010 r., godz. 20.30. 

Wyczytałem to wszystko o tobie w książce, która sprawia wrażenie złożonej z SMS-ów.

To wszystko prawda. Jestem pod wrażeniem i cieszę się, że to widać, bo ja też siebie tak widzę. I taki był zamysł tej książki. To jest moja osobista, długa droga do odnalezienia samego siebie, ale też mam wrażenie głos całego pokolenia, a przynajmniej jego bardzo poważnej części. Wymiar duchologiczny, wspomnień z tych czasów przejściowych, to tylko jeden z wymiarów Pamiętam. Ta książka traktuje o wielu rzeczach, które teraz są mocno debatowane. Choćby to, czym jest alkohol w relacjach międzyludzkich. Albo jak osoby o mniej lub bardziej zdiagnozowanym spektrum radzą sobie ze światem. To są rzeczy, które dotyczą milionów ludzi, niezależnie, od tego, jakie mieli życie.

Pamiętam pirackie kopie wszystkiego.

Podrążę jeszcze temat powstawania tej książki – niesamowite jest dla mnie to, jak dobrą masz pamięć. Sporo jest tych fragmentów, które bazują na zabawach językiem czy poczuciu humoru, ale jeszcze więcej tych bazujących na autentycznych wspomnieniach, które musiały głęboko w tobie siedzieć. Jak je wydobyłeś?

To jest tak, że pewne rzeczy pamiętasz tak po prostu, z głowy. Siadasz, zapisujesz, ale to ci generuje zaledwie 50 stron w książce. A przecież wypadałoby, żeby było ich z 200. Musisz więc zbudować sobie pewien mechanizm, strukturę, która ci to poniesie. Formę, którą wypełnisz treścią. Zapisywałem więc randomowy strumień wspomnień, a potem porządkowałem. Wziąłem też wszystkie albumy rodzinne, które miałem i je sobie krok po kroku przeglądałem – choć to akurat było już na ostatnim etapie i było raczej w celu uzupełnienia. Więc tak naprawdę to owszem, większość książki napisana jest z pamięci, z głowy. Zacząłem pisać w 2017 roku. Ten proces trwał więc lata, choć większego rozpędu nabrał w czasie pandemii. Miałem też świadomość, że to jest ten moment w życiu, kiedy można taką książkę napisać. 

Pamiętam mapki, które pokazywały, gdzie jest już sieć komórkowa, a gdzie jeszcze nie.

Ostatni moment?

Pierwszy i ostatni. Jestem we wczesnym wieku średnim, a więc rozumiem i widzę to, co zaraz będzie, a przy okazji rozumiem, co było. Mogę skorzystać z obu perspektyw. Myślę, że gdybym zabrał się za pisanie tego po 50-tce, to już nie byłoby tego efektu. Nie pamiętałbym już na tyle uczciwie i szczerze tego, co było na początku mojego życia. Teraz jestem ukształtowany i potrafię w miarę przypomnieć sobie, jaka droga mnie do tego wiodła. Jeżeli zabrałbym się do tego później, to byłaby tylko konwencja. Pamiętałbym tylko sentymentalne memy. 

Koncepcja Brainarda w pierwotnej postaci miała kilka kontynuacji. Gdybyś napisał napisał dalszy ciąg Pamiętam za 20 lat, to uwzględniłbyś w niej z tej obecnej teraźniejszości?

Nie wiem, czy będę pisał, bo staram się nie powielać. Plagiatorzy i sezonowcy zaraz rzucą się na mnie i na tę konwencję (śmiech). A tak serio to jest to dobre pytanie, na które chyba umiem odpowiedzieć. Najpierw musi pojawić się ten filtr pamięci, bufor. Oddzielić to, co zostaje w nas, od tego, co nie zostaje.

Pamiętam wszystkie te żenujące sytuacje, które były moją winą. Mam nadzieję, że nikt inny ich nie pamięta.

000 Reakcji
/ @zdzichoo

Sekretarz Redakcji Papaya.Rocks

zobacz także

zobacz playlisty