Ludzie |

Policyjna codzienność. Rozmawiamy z Katarzyną Wajdą, gwiazdą serialu „Odwilż”04.04.2022

kadr z serialu „Odwilż” (fot. Krzysztof Wiktor)

Główną bohaterką wyreżyserowanej przez Xawerego Żuławskiego Odwilży jest aspirantka Katarzyna Zawieja, która bada sprawę morderstwa córki prokuratora, a przy okazji próbuje odkryć przyczynę nagłej śmierci swojego męża. Zawieja to postać skomplikowana, wewnętrznie rozdarta i bezgranicznie skupiona na pracy. Wcielającą się w nią Katarzyna Wajda sama przyznaje, że z serialową policjantką wiele ją łączy – nie tylko imię. Przy okazji opowiedziała nam o przygotowaniach do roli pod okiem policjantów, pracy na planie z Żuławskim i presji głównej roli w pierwszej polskiej produkcji HBO Max Original.

W Odwilży zagrałaś policjantkę Katarzynę Zawieję. Długo walczyłaś o tę rolę? 

Katarzyna Wajda: Zaczęło się od castingu – byłam jedną z pierwszych osób, które pojawiły się na zdjęciach próbnych. Na tamtym etapie nie istniał jeszcze szczególny pomysł na tę postać – szukano raczej kogoś, kto zaproponuje coś od siebie. Przygotowałam się solidnie, a tydzień później dostałam telefon i zaproszenie na kolejny etap. Wtedy do procesu włączył się już Xawery [Żuławski, reżyser serialu – przy. red.]. Zaczęło się maglowanie scen, latanie z kamerą – Xawery bardzo lubi zaglądać aktorowi w twarz, filmować go z bliska. Nigdy nie stawia kamery na statywie, ale wchodzi z nią między aktorów. Podczas prób pojawiło się poczucie, że już jesteśmy na planie i odgrywamy te sceny. Formalna sytuacja bycia na castingu została złamana, a mi to bardzo pasowało. Potem wracałam na casting kilka razy, grałam z różnymi aktorami. Xawery od początku mocno mi kibicował, ale decydujący głos należał do HBO, które – ku mojemu szczęściu – zdecydowało się na moją kandydaturę.

ODWILŻ | oficjalny zwiastun | HBO Max

Ciekawe – to, jaka jest główna postać kobieca w Odwilży wynikło z twojego aktorskiego pomysłu i tego, co zaproponowałaś na castingu?

Ta postać była napisana, istniała baza scenariuszowa i świat wokół niej. Ale tylko na papierze. Trzeba było kogoś do tego wszystkiego dopasować i obdarzyć postać wrażliwością. Zawieja i ja stapiamy się w jedno – ona ma moje cechy, ja mam jej. Od tego nie da się uciec. Pojawiło się pytanie, kogo szukają do tej roli – czy kogoś silnego i kobiecego, czy raczej wrażliwego. Twórcy musieli zdecydować, jakim głosem ma mówić bohaterka. Sporo rzeczy w tym serialu powstało też na planie, w czasie zdjęć. Xawery jest bardzo otwarty na rozmowy. Efekt finalny, który widzimy, jest więc składową wielu rzeczy – także tych, których nie byliśmy w stanie przewidzieć, ale złożyły się na ten świat. Ja też nie czułam się w stu procentach gotowa pierwszego dnia. Jestem bardzo intuicyjną aktorką, nie mam gotowych sposobów na odgrywanie scen. Tym bardziej, że dużo czerpię z przestrzeni, w której jestem. W przerwach spędzałam czas sama na planie, w scenografii, na serialowej komendzie. Oddychałam tamtym powietrzem, wchłaniałam widoki, tworzyłam sobie w głowie emocjonalne połączenie z tym światem. Moment, kiedy wyobraźnia zaczyna pracować, bardzo dużo mi daje.

Z serialową bohaterką łączy cię imię. Ale jak bardzo serialowa Katarzyna różni się od tej prawdziwej?

To cienka granica. Dzielą nas na pewno światy – ta praca jest specyficzna, bycie policjantką operacyjną i wyławianie ciała z wody to są oczywiście rzeczy, których ja nie doświadczyłam. Ale rozmawiałam o tym z wieloma policjantami. Chciałam dowiedzieć się, jak sobie z tym radzą, jak funkcjonują. Po jakimś czasie zaczyna być to dla nich kompletna codzienność. Poza tym na pewno dzieli mnie z Zawieją jej doświadczenie żałoby, strata męża. Można sobie nadbudować różne rzeczy w wyobraźni, mając – jak ja – męża i dzieci. Są pewne połączenia w głowie, emocje, które sprawiają, że można sobie wyobrazić, „co by było, gdyby”. Zawieja straciła męża i to jeszcze w niewyjaśnionych okolicznościach, które pobudzają poczucie winy, złość i frustrację. To wszystko buzuje. Ona jest też o wiele chłodniejsza ode mnie w stosunku do ludzi – jak widzisz ja jestem radosna i mam dużo energii (śmiech).

Katarzyna Wajda (fot. Krzysztof Wiktor)
Katarzyna Wajda (fot. Krzysztof Wiktor)

Zdarzało ci się przypadkiem wychodzić z roli?

Xawery pracował ze mną na planie, żeby to się nie działo. Chodziło o to, żebym robiła wszystko na planie wolniej, spokojniej odgrywała sceny. Miałam skupiać się na „kocich ruchach”, oddychać; wyzbyć się pewnej energii, wejść w inne ciało. To jak związanie się sznurem, stłumienie swoich odruchów. Ale z Zawieją mam też dużo podobnych cech, szczególnie jeśli chodzi o przeżywanie macierzyństwa i budowanie w sobie wyrzutów sumienia. Tu jest między nami nić porozumienia.

Spodziewałem się, że tu właśnie wskażesz na różnice – Zawieja to osoba, która potrafi kompletnie zapomnieć o córce.

Myślę, że ona nie zapomina. Ma to z tyłu głowy, ale nie potrafi tych światów połączyć, bo one są nie do połączenia. Nie da się być idealną mamą i idealną policjantką, zawsze jest to suma wyborów. Ona nie jest nieczuła i obojętna wobec tego dziecka. Wie, że to nie jest OK, że daje plamę, ale nie wie jak to zmienić. Nie ma narzędzi do tego, nie ma osoby, która jej pomoże. A nawet gdyby taka się znalazła, to moja bohaterka nie jest na to gotowa. I tu też mogę prywatnie się do tego odnieść – kiedy miałam malutkie dzieci, też bywały sytuacje, w których nie wiedziałam, czy dam radę. Bardzo trudno jest wyjść i powiedzieć światu: słuchajcie, dziś nie wstanę z łóżka, jestem przemęczona, nie dam rady, nie potrafię być dziś mamą. Kto przyzna się do tego, że ma stan depresyjny, jest mu ciężko, nie ogarnia? Istnieje przeświadczenie, że nie można pokazywać, jak bardzo jest ci trudno.

Marcelina Stępkowska i Katarzyna Wajda (fot. Adam Golec)
Marcelina Stępkowska i Katarzyna Wajda (fot. Adam Golec)

Mówisz o budowaniu tej postaci, ale Zawieja wpada w schemat typowej serialowej policjantki. To zwykle samotna matka, osoba z problemami osobistymi, zawzięta, szorstka, straumatyzowana, z bagażem doświadczeń, czasami uzależniona… Mogę wymienić kilka tytułów.

No tak, wiem, na przykład Mare z Easttown z Kate Winslet  (śmiech). Kiedy się pojawił, byliśmy akurat w trakcie postprodukcji, bo lockdown wszystko spowolnił. Zadzwoniłam do Xawerego i krzyczę do słuchawki: „Widziałeś Mare z Easttown?! Nie wierzę!”. Ale musieliśmy się z tym pogodzić.

Czy zgłębiałaś też jakieś inne popularne seriale, kiedy przygotowywałaś się do roli?

Przed serialem czerpałam inspiracje z klimatu Mindhuntera, jeśli chodzi o realizację, i z Detektywa. Dobrze pokazywały, co sami chcieliśmy zrobić: być bardzo blisko głównej postaci, nie wchodzić do pomieszczenia przed nią, nie pokazywać sytuacji, w których jej nie ma, patrzeć jej oczami. Xaweremu zależało na bliskich planach, detalach, na wchodzeniu w „duszę” postaci. Zainspirowało mnie też Sicario i rola Emily Blunt – bardzo cenię tę aktorkę za to, że nie dała się zaszufladkować, wybiórczo i selektywnie podchodząc do ról. Jej postać z Sicario widziałam w Zawiei – wrażliwa dziewczyna funkcjonująca w bardzo brutalnym świecie, ale też silna, próbująca coś zyskać. Na etapie filmowania starałam się jednak nie myśleć o odniesieniach – wchodziliśmy na plan i robiliśmy swoje, tu i teraz. 

Bartek Kotschedoff i Katarzyna Wajda (fot. Krzysztof Wiktor)
Bartek Kotschedoff i Katarzyna Wajda (fot. Krzysztof Wiktor)

Wspomniałaś wcześniej o przygotowaniach do roli. Spotykałaś się z policjantami, miałaś szkolenia z bronią?

Bardzo chciałam przejść trening. Wiedziałam, że jeśli wejdę w tę rolę i nie będę potrafiła trzymać broni, to będzie brak szacunku do widzów i samego zawodu. Nigdy nie miałam do czynienia z policyjną codziennością, więc o to właśnie prosiłam producentów. Został mi przydzielony policjant, z którym jeździłam na strzelnicę, byłam na niejednej komendzie, zaliczyłam kilka interwencji. Zaskoczyło mnie, ile tak naprawdę funkcjonariusze mają dokumentów do wypełniania. Ta papierologia jest niesamowita i zarazem koszmarna. Staraliśmy się to przenieść do serialu. Próbowałam też utrzymać dobrą kondycję fizyczną – w serialu jest dużo biegania, a ja nie chciałam korzystać z pomocy kaskaderki. Nauczyłam się też prowadzić policyjną motorówkę.

Grałaś wcześniej w serialu Kruk – wcielałaś się tam w rolę żony tytułowego bohatera, inspektora z wydziału kryminalnego. Czujesz, że rola Zawiei w kryminalnej Odwilży to naturalna ewolucja? Stałaś się Krukiem!

Tak, realizowałam nawet jakieś zdjęcia do Kruka pomiędzy kręceniem Odwilży. Był taki moment, że patrzyłam na Michała [Żurawskiego, odtwórcę roli Kruka – przyp. red.] i mówiłam do niego: Słuchaj, teraz jestem kochaną żoną, ale zaraz będę taka jak ty (śmiech). Zawsze chciałam zagrać taką postać jak Zawieja – bohaterkę, która ma w sobie dużo kontrastów i konflikt wewnętrzny, jest osadzona w realiach, z którymi nie miałam do tej pory do czynienia. To też fizyczna rola, wymagająca dużo umiejętności i która wiązała się z pracą z Xawerym. Czekałam na to od dawna. Odwilż pod tym względem jest spełnieniem wielu zawodowych marzeń.

Odwilż to nowe otwarcie, pierwszy polski serial HBO Max – a ty jesteś twarzą tego otwarcia. Myślisz o tym? Czujesz presję?

(śmiech) Jestem twarzą i jestem nawet na plakacie, ale nie myślę o tym. Mam nadzieje, że woda sodowa nie uderzy mi do głowy. Na szczęście mam dzieci i męża, którzy bardzo szybko sprowadzają mnie na ziemię.

Katarzyna Wajda (fot. Adam Golec)
Katarzyna Wajda (fot. Adam Golec)
000 Reakcji
/ @zdzichoo

Sekretarz Redakcji Papaya.Rocks

zobacz także

zobacz playlisty