Poszerzenie pola literatury. O Michelu Houellebecqu17.05.2019
Nihilista, niepoprawny kontestator rzeczywistości, szaleniec, a nawet prorok zwiastujący dystopijną wizję przyszłości. O Michelu Houellebecq napisano już dużo, ale każda jego kolejna książka uruchamia arsenał nowych epitetów, porównań i interpretacji. W związku z premierą jego najnowszej powieści, Serotoniny (wyd. W.A.B), przypominamy kamienie milowe w twórczości francuskiego pisarza – nie tylko te literackie, ale też publicystyczne czy filmowe.
Sięgnijmy trzydzieści lat wstecz. Dwudziestopięcioletni Houellebecq kończy paryski Instytut Rolniczy, żeni się i szybko doczekuje się syna. Jego małżeńska idylla nie trwa jednak długo – świeżo upieczony magister agronomii rozwodzi się i popada w depresję. W tym samym czasie na dobre zaczyna się przygoda Francuza z literaturą. Najpierw nieśmiało pisze wiersze dla artystycznego dwumiesięcznika La Nouvelle Revue (Nowa Recenzja), ale wraz z każdą kolejną publikacją jego styl coraz bardziej się krystalizuje. Pierwszym donośnym głosem, który dotarł do uszu krytyków i czytelników, jest esej Przeciw światu, przeciw życiu poświęcony twórczości jego nastoletniego idola, H.P. Lovecrafta. W sylwetce prekursora horroru i twórcy mitologii Cthulhu pisarz dostrzega człowieka aspołecznego, dystansującego się od codzienności i odważnie kontestującego społeczne konwenanse. Zdaje się, że bezkompromisowość, z jaką mistrz horroru stawiał swoje tezy na temat kultury, multikulturowego środowiska (Amerykanin dzielił mieszkanie z imigrantami) czy polityki, popchnęła Houellebecqa do odważnego i niekiedy radykalnego reagowania na zmieniającą się rzeczywistość. Eseistyczną działalność pisarza zgrabnie uzupełnia manifest Rester vivant (tłum. pozostać żywym), na podstawie którego w 2016 r. powstał film Przeżyć: metoda Houellebecqa z Iggy Popem w roli narratora. W stosunkowo niedługim tekście Francuza czuć narastające, twórcze napięcie, które w autorze wywołują marazm neoliberalnej Europy, kruchość kontaktów międzyludzkich i towarzysząca im samotność.
W 1994 r. nadchodzi pełnoprawny debiut. Poszerzenie pola walki to historia trzydziestoletniego informatyka pracującego przy komputeryzacji francuskiego Ministerstwa Rolnictwa. Bezimienny bohater (jego anonimowość też jest symptomatyczna) znajduje się na peryferiach życia społecznego: small talki przy automacie z kawą dawno przestały go bawić, dni i weekendy sklejają się w amorficzną masę, a kontakty z kobietami obrzydzają. Houellebecq rysuje portret mężczyzny znudzonego egzystencją i czującego, że nie ma już dla niego żadnego ratunku. Tytułowe pole walki poszerza się o sferę towarzyską: Francuz twierdzi, że współcześnie rywalizujemy nie tylko o finansowe czy zawodowe powodzenie. Przedmiotem rozgrywki staje się grupa bliskich osób, rodzina, a także seks. Najbardziej charyzmatyczne, a przy tym często bezrefleksyjne i pozbawione emocji jednostki wygrywają. Duchowa bliskość staje się czymś sztucznym, pozbawionym niezwykłej metafizyczności.
Houellebecq zaprasza do konfrontacji oderwanych od rzeczywistości myślicieli i pragmatycznych badaczy, zastanawiając się jednocześnie, czy w finalnym rozrachunku życie i tak nie sprowadza się do biologizmu.
Dwie kolejne pozycje w bibliografii Houellebecqa – Cząstki elementarne (1998) oraz Platforma (2001) – pozwalają poznać jego światopogląd z jeszcze innych stron. W pierwszej powieści autor zestawia ze sobą perypetie dwóch bliźniaków: biologa molekularnego Michela oraz krytyka literatury i erotomana w jednym, Bruna. Naukowiec, pochłonięty poszukiwaniami drogi do rozmnażania ludzi w inny sposób niż poprzez stosunek seksualny nie potrafi werbalizować swoich uczuć, a w jego sercu panuje pustka nie do zasklepienia. Jego brat z kolei, cały czas obezwładniony erotycznym pożądaniem, na próżno szuka życiowej stabilności. Nawet gdy poznaje Christiane odpowiadającą jego gustom, płomienny związek nieszczęśliwie się kończy. Houellebecq zaprasza do konfrontacji oderwanych od rzeczywistości myślicieli i pragmatycznych badaczy, zastanawiając się jednocześnie, czy w finalnym rozrachunku życie i tak nie sprowadza się do biologizmu, a ludzie nie są tytułowymi cząstkami elementarnymi.
Platforma z kolei to jego pierwszy radykalny sąd nad współczesną polityką. Do tej pory Houellebecq wypowiadał się trochę o świecie pogrążonym w etycznym i społecznym kryzysie, ale dopiero perypetie Michela Renaulta, przeciętnego pracownika ministerstwa kultury, odbiły się szerokim echem także poza Francją. W książce padają słowa: „Miałem wizję szlaków migracyjnych przecinających Europę niczym żyły. Muzułmanie pojawiali się jako skrzepy. które powoli się wchłaniały”. Oliwy do ognia dołożył także wywiad przeprowadzony przez miesięcznik Lire, w którym Houellebecq mówi: „Doszedłem do wniosku, że wiara w jedynego Boga jest kretyństwem, nie znajduję innego słowa. A najgłupszą religią jest jednak islam”. Oskarżenia o islamofobię i pozbawione uładzeń opisy seksturystyki w Tajlandii unaoczniły zainteresowanie autora konfliktem między Zachodem a przenikającą w europejskie szprychy kulturą wschodnią. Także język pisarza stawał się pozbawiony kompromisów: już na tym etapie jego kariery abstrakcyjne porównania mieszają się z naturalistycznymi opisami, a wulgarne dialogi stoją na równi z filozoficznymi wynurzeniami albo encyklopedycznymi definicjami.
Drugie imiona Houellebecqa to dystans, cynizm i autoironia – stąd niekiedy niełatwo połapać się w jego żonglerce słowem i myślą.
Swoimi kolejnymi tytułami Houellebecq umacniał pozycję autora osobnego, niepatrzącego z uwagą na to, co dzieje się w literackim mainstreamie. Zjawiskiem – bo trudno nazwać to standardową książką – jest Możliwość wyspy, która kilka lat po premierze została zekranizowana przez samego autora (co ciekawe, w jednej z ról Francuz obsadził Andrzeja Chyrę). Premierze pozycji towarzyszyło duże poruszenie – autor przeszedł do innego wydawnictwa, a jego transfer pochłonął niespotykaną w ówczesnym rynku literackim kwotę. Powieść, mająca sobie coś z lovecraftowskiej fantastyki i zagadkowej, hermetycznej ezoteryki, stanowi próbę odpowiedzi na pytanie o istotę nieśmiertelności. Losy Daniela, wiodącego nieszczęśliwe życie komedianta, splatają się tu z perypetiami jego dwóch klonów przebywających w alternatywnej rzeczywistości. Egzystencja replik mężczyzny to ponura wizja tego, co być może czeka nas w przyszłości: wirtualnych relacji międzyludzkich czy samowystarczalności. Choć wydawać by się mogło, że pisarz wciąż porusza się wokół tych samych wniosków, zjadając własny ogon, jego refleksje stale zaskakują. Poza tym, drugie imiona Houellebecqa to dystans, cynizm i autoironia – stąd niekiedy niełatwo połapać się w jego żonglerce słowem i myślą.
Drugą dekadę XXI w. Francuz rozpoczął odważną wiwisekcją innego światka, do którego sam częściowo przynależy. Wyróżniona prestiżową Nagrodą Goncourtów Mapa i terytorium celuje w hermetyczną społeczność zapatrzonych w siebie, a jednocześnie nieumiejących odnaleźć się w codzienności artystów. Głównym bohaterem książki, który przechodzi drogę od pucybuta do milionera, jest Jed Martin – mężczyzna maniakalnie fotografujący stare mapy Michelina. Finansowy sukces nie idzie jednak w parze z wewnętrznym spokojem. Na potrzeby powieści Houellebecq zawędrował jeszcze dalej z autobiograficznymi odniesieniami. Pisarz ma przygotować dla Jeda tekst kuratorski jego nadchodzącej wystawy, a finalnie zostaje zamordowany. Michel podsuwa tym samym czytelnikom kolejny trop interpretacyjny, poddając w wątpliwość tożsamość współczesnych literatów. Zabawa w kotka i myszkę nie ma dla niego zbyt dużych ograniczeń – rok po premierze Mapy i terytorium świat obiegła informacja, że pisarz zaginął. Choć finalnie okazało się, że Houellebecq nie został uprowadzony, a była to po prostu eskapistyczna ucieczka od rzeczywistości, Francuz w charakterystycznym dla siebie stylu odniósł się do rzekomego uprowadzenia. Trzy lata później z satysfakcją wystąpił w Porwaniu Michela Houellebecqa w reżyserii Guillaueme’a Niclouxa – filmie sytuującym się gdzieś na przecięciu czarnej komedii, dokumentu i reportażu relacjonującego zaistniałe zdarzenia. Pisarz perwersyjnie bawi się w nim swoim wizerunkiem – mimo że narracja wskazuje, że odsłania siebie takiego, jakim jest, w zupełności nie możemy być tego pewni.
Krytyka seksualizacji społeczeństwa, postępującej klasowości, upadku istniejących dotychczas wartości czy polityki francuskiej – wszystkie te tropy można spotkać w lekturach spod pióra Houellebecqa.
Bodaj najgłośniejsza powieść w jego dorobku, futurystyczna Uległość, przeskakuje do roku 2022, kiedy prezydentem Francji zostaje Mohammed Ben-Abbes, polityk otwarcie przyznający się do bycia muzułmaninem. Islamocentryczny kraj przechodzi szereg radykalnych zmian: następuje prywatyzacja paryskiej Sorbony, legalizacja poligamii czy zniesienie równości płci. Przywódca powraca do idei Karola Wielkiego, planując powiększyć Unię Europejską o kraje północnej Afryki. Okazuje się, że nawet profesorom o ukonstytuowanych poglądach wygodniej jest przerzucić się na islam. Houellebecq zelektryzował Uległością opinię publiczną tym bardziej, że jej premiera zbiegła się w czasie z terrorystycznymi zamachami na paryską redakcję czasopisma Charlie Hebdo. Ówczesny premier Francji, Manuel Valls, stanowczo odżegnywał się od postawionych w książce tez, podczas gdy prawicowa Marine Le Pen ostrzegała, że „tak może wyglądać jej kraj w przyszłości”. Michel z roli kronikarza degeneracji zachodniego społeczeństwa stał się bestsellerowym prorokiem, który sprowokował spolaryzowaną opinię publiczną do dyskusji.
Mamy w końcu wydaną przed kilkoma dniami przez Wydawnictwo W.A.B. Serotoninę. Tytułowa substancja poprawiająca nastrój to jedyne, co trzyma przy życiu Florenta-Claude’a Labrouste’a – uwikłanego w wiele obsesji pracownika (niespodzianka!) Ministerstwa Rolnictwa. Po tym, gdy dowiaduje się, że jego pochodząca z Japonii dziewczyna zdradzała go z kilkudziesięcioma innymi mężczyznami, poczuł, że osunął mu się i tak niepewny już grunt pod nogami. Mężczyzna, uświadamiając sobie, że nie ma w życiu zbyt wiele do stracenia, opuszcza swój paryski apartament w poszukiwaniu czegoś, co i tak ma dawno za sobą – namiętności, pasji i sensu życia. W ostatniej wędrówce narratora pojawiają się wszystkie tropy, jakie można było zebrać podczas zaznajamiania się z innymi lekturami spod pióra Houellebecqa. Jest krytyka seksualizacji społeczeństwa, postępującej klasowości, upadku istniejących dotychczas wartości czy polityki francuskiej. Obserwujemy stopniową degenerację bohatera, któremu blasku nie przywraca nawet spotkanie z byłą kochanką albo dawnym przyjacielem. Wydawać by się mogło, że po takim dziele – esencji tego, do czego Francuz przyzwyczaił nas przez lata – wszystko zostało już powiedziane. „Wszystko może nas spotkać w życiu, przede wszystkim zaś nic” – odpowiada jednak przewrotnie na kartach Platformy Houellebecq. To, czy wkrótce znów zaskoczy czytelników czymś znienacka, jest pytaniem retorycznym. Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, jak to zrobi.
zobacz także
- Łukasz Orbitowski | Pustynia rośnie
Opinie
Łukasz Orbitowski | Pustynia rośnie
- Petycja niezadowolonych fanów „Gry o tron”. Żądają ponownego nakręcenia 8. sezonu
Newsy
Petycja niezadowolonych fanów „Gry o tron”. Żądają ponownego nakręcenia 8. sezonu
- Plastik hamuje rozwój bakterii produkujących tlen
Newsy
Plastik hamuje rozwój bakterii produkujących tlen
- Platforma Steam pobija kolejny rekord liczby aktywnych użytkowników
Newsy
Platforma Steam pobija kolejny rekord liczby aktywnych użytkowników
zobacz playlisty
-
Original Series Season 1
03
Original Series Season 1
-
05
-
George Lucas
02
George Lucas
-
Tim Burton
03
Tim Burton