Ludzie |

Roman Coppola: Być w centrum wszechświata29.01.2021

źródło: Archiwum Romana Coppoli

Legendarny scenarzysta, producent filmowy i reżyser, który zasłynął m.in. ze współpracy z Wesem Andersonem i tworzenia teledysków dla czołowych artystów światowej alternatywy. Rozmawiamy z nim o procesie twórczym, który towarzyszy powstawaniu jego filmów, kreatywnej swobodzie i trudności w portretowaniu młodzieńczych uczuć.

Michał Hernes: Zacznijmy nietypowo, bo nie od filmów, a od teledysku. Chciałbym, żebyś opowiedział mi o pracy nad ciekawym klipem Funky Squaredance, który wyreżyserowałeś dla zespołu Phoenix.

Phoenix był wtedy ekscytującym, nowym zespołem i choć ludzie zachwycali się ich twórczością, to ci muzycy nie mieli zbyt dużo pieniędzy na realizację teledysku. Z ich twórczością zaznajomiła mnie moja siostra (reżyserka Sofia Coppola – przyp. red.), która poznała wokalistę tej kapeli Thomasa Marsa w trakcie prac nad Przekleństwami niewinności

W każdym razie zaproponowali mi, żebym wyreżyserował ten dziewięciominutowy teledysk i zapytali, jaki mam na niego pomysł. Pamiętam, że przebywałem wtedy w hotelu w Londynie, byłem bardzo senny i zastanawiałem się, jak podejść do tego tematu, żeby efekt był interesujący mimo małego budżetu. Urzekło mnie, że napisali w mejlu, że pomysły są lepsze bez pieniędzy. Poczułem wolność wynikającą z twórczej swobody i zdecydowałem się dać upust wielu pomysłom płynącym z mojego strumienia świadomości. Postanowiłem, że realizując ten projekt sprawdzę, w jakie rejony może mnie ponieść wyobraźnia. Obraz w teledysku w pewnym momencie zaczyna migać i dzięki temu widzisz dwie różne sceny. Umieściłem w nim także zdjęcie z lat 80., na którym jestem w kosmicznym stroju i filmik, na którym tańczy moja dziewczyna. Poprosiłem też muzyków z Phoenix, by podesłali mi pomysły, które przychodzą im do głowy w związku z tym utworem – przykładowo zdjęcia przedstawiające Ottisa Reddinga, Orsona Wellesa i Serge'a Gainsbourga, ale też małpę, gwiazdy czy Jana Sebastiana Bacha.

Phoenix - Funky Squaredance (Best Quality)

W teledysku wspomniałeś również o swojej mamie. 

Kiedy byłem mały, mój tata (reżyser Francis Ford Coppola, przyp. red.) pracował nad wieloma interesującymi projektami, ale warto pamiętać, że moja mama także jest artystką – malarką, fotografką i pisarką. W latach 70. zrobiła serię krótkometrażowych filmów zatytułowanych Concept Commercials. W jednym z nich zacytowała słowa artysty Johna Beuysa, który powiedział, że dziełem sztuki może być nawet obieranie ziemniaków. To były czasy sztuki konceptualnej, w której specjalizowali się m.in. Yoko Ono i William Wegman – artysta znany z dzieł, w których modelami były jego psy. Realizował też zabawne, artystyczne firmy, które były dla mnie inspiracją. 
Ówczesna sztuka fascynowała mnie, bo była figlarna, dowcipna i zaskakująca wizualnie. W pamięci utkwiły mi i zainspirowały mnie tego typu dzieła tworzone przez moją mamę. Teledysk Funky Squaredance to mój hołd dla wszystkich rzeczy, które interesowały mnie, które zapamiętałem i którymi chciałem się podzielić. To nie tyle dziennik, co zbiór wspomnień i impresji bliskich snom i rozmowom. Często w trakcie rozmowy na dany temat przypomina ci się coś innego. Praca nad tym klipem szeroko otworzyła przede mną bramę do ogrodu różnych możliwości.

źródło: Archiwum Romana Coppoli
źródło: Archiwum Romana Coppoli

Czy gdy reżyserujesz teledysk, muzycy mają sporo uwag?

To zależy, bo każdy muzyk jest inny. Do tego teledyski realizowałem na różnych etapach mojej kariery. Przeważnie wygląda to tak, że zespół zgłasza się do dwóch albo trzech reżyserów i muzycy pytają się ich, jakie mają pomysły na teledysk, a potem wybierają ten, który najbardziej im się spodoba. Czasami, kiedy twoja kariera dobrze się rozwija i zespoły chcą z tobą pracować, dyskutujesz z nimi o pomysłach i mówią ci, co chcieliby zawrzeć w teledysku. Swego czasu często pracowałem z zespołem The Strokes. Julian (Casablancas – przyp. red.), który jest jego kreatywnym liderem, przedstawiał mi swoją wizję, a ja starałem się wcielić ją w życie. Nie ukrywam natomiast, że Funky Squardance jest moim najbardziej osobistym teledyskiem i prawdopodobnie najlepszym właśnie ze względu na ten osobisty charakter. Pozostałe powstały w służbie muzykom. Pracując nad każdym z nich, słuchałem muzyki i bazowałem nad tym, co przyszło mi wtedy do głowy. Byłem otwarty na różne techniki i pomysły szukając takich sposobów na ich realizację, żeby wyreżyserować coś wartościowego.

Szczególnie zaskakujący i ciekawy jest dla mnie też inny klip twojego autorstwa – do Here Comes the Night Time Arcade Fire. 

Praca nad nim była wyjątkowo interesująca, bo w przeciwieństwie do innych teledysków, jest to bardziej muzyczne show. Chłopaki z Arcade Fire przyjaźnią się z wieloma aktorami i komikami, chcieli więc zrobić zbiór pastiszowych scenek. Równie ciepło wspominam pracę nad koncertem na żywo The Strokes – $2 Dollar Bill. Uwielbiam to poczucie, że znajdujesz się w centrum wszechświata, to znaczy pracujesz w najbardziej ekscytującym miejscu, w jakim można aktualnie przebywać. Ten koncert nakręciliśmy dla telewizji w Hollywood i ekscytowała nas myśl, że każdy w L.A. chce zdobyć bilety na to wydarzenie. Wiedzieliśmy, że to ważny moment, który zapisze się w historii. Podobnie było w przypadku Here Comes the Night – nakręciliśmy go w małym klubie, bodaj w Montrealu, a wszyscy chcieli się dostać na występ Arcade Fire. Właśnie dlatego te nagrania wspominam szczególnie.

Arcade Fire - Here Comes the Night Time

Przechodząc powoli do tematów filmowych: jak wyglądała praca nad scenariuszem do Pociągu do Darjeeling, który napisałeś z Wesem Andersonem?

To była wielka frajda, bo Jason Schwartzman, Wes i ja tworzymy paczkę przyjaciół. Dodatkowo z Jasonem jesteśmy kuzynami, a dla Wesa jest on niczym brat – znają się od bardzo dawna. „Pociąg do Darjeeling” opowiada o trzech braciach, tymczasem naszą trójkę łączą bardzo głębokie więzi. Pracując nad tym filmem najpierw polecieliśmy do Indii robić research, a potem wróciliśmy pisać scenariusz do Francji, gdzie moja siostra Sofia kręciła akurat „Marię Antoninę”. Powstał z tego film odzwierciedlający nasze przeżycia. Podobnie jak jego bohaterowie, podróżowaliśmy pociągiem, a także szukaliśmy świątyni i różnych rzeczy. W trakcie tworzenia scenariusza dużo rozmawialiśmy o przeżytej przez nas przygodzie. Ja reprezentuję brata w średnim wieku, Jason młodszego, a Wes – najstarszego. Gdy więc improwizowaliśmy i dyskutowaliśmy o naszych pomysłach, każdy z nas mówił z perspektywy swojego bohatera. To było bardzo ciekawe doświadczenie.

Trudno nie docenić również filmu Moonrise Kingdom. Kochankowie z księżyca, do którego także napisałeś scenariusz wspólnie z Wesem Andersonem.

Dziękuję. Próbowaliśmy wspólnie przywołać nasze uczucia z tego szczególnego okresu w życiu, kiedy stajesz się nastolatkiem, gdy po raz pierwszy się zakochujesz i poznajesz, czym jest odczuwanie miłości. Chcieliśmy odtworzyć, jak się wtedy czuliśmy i fantazjowaliśmy o tym, co chcielibyśmy, żeby wydarzyło się wówczas w naszym życiu. My tego nie przeżyliśmy – nie uciekliśmy z dziewczyną, ale obu nam bardzo łatwo przyszło wyobrażenie sobie magii sytuacji, gdy masz 13 lat i pojawia się możliwość przeżycia takiej przygody. Bardzo łatwo śniło się nam o tym na jawie, co stymulowało naszą wyobraźnie i pozwoliło nam obudzić drzemiące w nas wewnętrzne dzieci. Wyobraziliśmy sobie emocje towarzyszące pierwszemu pocałunkowi i ucieczce od rodziców. Odczuwaliśmy więź i podobieństwo z tymi bohaterami, nawet jeśli sami nigdy czegoś takiego nie przeżyliśmy.

The Official Trailer for The Darjeeling Limited

Jak dużą rolę w filmach odgrywa dla ciebie muzyka? 

Jest bardzo ważna. Są reżyserzy bardzo znani ze sposobu, w jaki korzystają z niej w swojej twórczości. Chociażby Martin Scorsese i Quentin Tarantino, którzy sięgają zarówno po znane wcześniej piosenki, jak i po utwory skomponowane z myślą o ich produkcjach. W moich filmach również przykładam do niej dużą wagę. Wspominaliśmy już, że pracowałem nad teledyskami, ale jestem także twórcą opowiadającego o muzykach serialu Mozart w miejskiej dżungli. W zależności od zapotrzebowania wykorzystuję różne aspekty muzyki. Niewątpliwie to jeden z najwspanialszych elementów robienia filmów.

Tworzenie filmu wciąż pozostaje dla ciebie dużym wyzwaniem? 

Tak, zwłaszcza, że każdy z nich jest inny. Na początku wyobrażasz coś sobie, a potem próbujesz jak najbardziej się do tego zbliżyć, adaptując swój pomysł. Następnie zabierasz się za reżyserię, mając do dyspozycji dostępne ci narzędzia. Do tego dochodzą limity czasu i pieniędzy. Często, jak w przypadku Funky Squardance, możesz rozwiązywać problemy ze sprawą swojej kreatywności, co uwielbiam. Kiedy natomiast uda ci się ukończyć prace nad scenariuszem, to dobry powód do świętowania, bo warto pamiętać, że proces pisania jest trudny i skomplikowany. Wszystko to polega na łączeniu ze sobą poszczególnych elementów tej układanki. Warto zadać sobie pytanie, co chcesz osiągnąć i próbować zmierzać w tym kierunku.

KOCHANKOWIE Z KSIĘŻYCA. MOONRISE KINGDOM - zwiastun PL

Na koniec chciałbym cię zapytać, co możesz powiedzieć o nowym filmie Wesa Andersona, zatytułowanym Kurier Francuski z Liberty, Kansas Evening Sun?

To kolejny ekscytujący projekt, osadzony we Francji, w świecie fikcyjnego amerykańskiego magazynu. Format tej produkcji jest nietypowy – to antologia krótkich opowieści, które czasem się ze sobą zazębiają. Obsada jest wspaniała i wierzę, że ten film spodoba się ludziom. To niezwykły projekt i cieszę się, że jestem jego częścią. 

Jakie masz plany na najbliższe miesiące?

Robię reklamy i teledyski, pracuję z Wesem, a czasem pracuję nad własnymi projektami. Czasy pandemii sprzyjają refleksji i myśleniu nad tym, co jest w życiu najważniejsze. Myślę o tym, żeby zrobić coś nowego. Oby się udało.

THE FRENCH DISPATCH | Official Trailer