Ludzie |

Zuzanna Wrońska z synami Zygmuntem i Augustem: Chichranko #DalekoWDomu03.04.2020

fot. Robert Ceranowicz

Cykl Daleko w domu to reakcja portalu PAPAYA.ROCKS na okoliczności, z którymi wszyscy się dziś mierzymy. Sklepy, ulice, teatry, bary, kina w związku ze światową pandemią opustoszały. Życie społeczne zamarło, a jego bohaterowie zostali w domach.

Zuzanna: Muzycy, aktorzy, artyści nie istnieją bez publiczności. Jest teraz sporo transmisji online, ale szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie teatru w sieci. Żeby to się udało, musisz wyjść z domu i zamknąć się z innymi w jednym budynku. Ale wszyscy się starają, by było atrakcyjne, szczególnie, że sytuacja ekonomiczna jest przecież dramatyczna. Jakoś trzeba przetrwać. Też miałam wchodzić do studia i nagrywać debiutacką, solową płytę. Wszystko jednak stanęło, choć to wciąż kiedyś się wydarzy. Może jestem tak spokojna, bo mam na te kilka miesięcy odłożony szmal. Odeszłam po 20 latach z agencji reklamowej i dzięki kwarantannie tym bardziej mam teraz czyste sumienie, bo i tak wszyscy siedzą w domu. Jednak dla wielu ludzi ta sytuacja to tragedia i nie dlatego, że nie kupią sobie mleka sojowego, tylko na przykład dlatego, że nie mają jedzenia dla dzieci. Cały łańcuch złożony z usługodawców upadł – ekonomicznie, społecznie i ludzko. Ktoś nagle zarabia mniej i chce zwolnić na przykład swoją opiekunkę, zostawić bez niczego. Nie lepiej jej dać chociaż tą jedną trzecią pensji? Szkoda, że ludzie odwracają się od siebie. 

Czas izolacji spędzam z partnerem Markiem i synami: Augustem i Zygmuntem. Mieszkamy w samym Śródmieściu w starej, przedwojennej kamienicy. Kiedyś z okna widzieliśmy Pola Mokotowskie, a teraz powstał tu biurowiec. Jest też bazar na Polnej, na który zajeżdżały dawno temu furmanki – oczywiście tego nie pamiętam, aż tak stara nie jestem (śmiech). Do tej pory codziennie były tu tłumy studentów, które ciągnęły tabunami na Politechnikę, a teraz jest tu jak w niedzielę. Taki stan trwa zresztą siedem dni w tygodniu. To taka „niedziela” jak ze środka zimy. Nie ma nikogo. Nawet ścieżka rowerowa jest pusta. Smutny widok, tym bardziej, że drzewa owocowe kwitną, życie się budzi, ale ludzi brak. Żeby wytrzymać, realizujemy bardzo urozmaicony tryb życia, wedle zasady 4 + 3. Siedzimy 4 dni w mieszkaniu, a potem 3 na wsi w skromnym domku bez prądu, wody, na zupełnym odludziu nad Narwią. Mam nadzieję, że tego jeżdżenia nam nie zabronią.

Ta sytuacja średnio inspiruje mnie do tworzenia. Przestrzeń jest na pewno inna, umysł inaczej pracuje w tym zatrzymaniu, ale to dla mnie nie jest twórczy wyzwalacz. Dalej piszę, kończę i rozwijam swoje pomysły, ale one dotyczą czego innego. W tym czasie to moje dzieci są zainspirowane obecnymi . Zrobiły piosenkę „Czas kwarantanny”. Izolacja coś w nich wyzwoliła. Z jednej strony mogą bez przerwy grać na swoich telefonach, a z drugiej szkoła też trzyma bat i nie puszcza rytmu. Teraz akurat otworzyło się takie okno pogodowe na coś innego niż tylko matma, polski, historia, chemia czy fizyka. Rzeczywistość zmieniła się z dnia na dzień.

Zygmunt: Fajnie jest na izolacji, głównie dlatego, że nie ma szkoły, chociaż i tak trzeba odrabiać lekcje. Gubię się już na tych stronach, z których mam się uczyć, ale pewnie da się do tego przyzwyczaić. Nigdzie się nie ruszamy i to jest słabe – tylko mama wychodzi po zakupy. Gramy i rymujemy, żeby odreagować. Założyliśmy z bratem zespół The Baumans – nazwa pochodzi po prostu od naszego nazwiska. Śpiewamy o tym, co się dzieje i jak jest. Boję się trochę wirusa, ale August, mój młodszy brat, boi się bardziej. Mamy oczywiście środki zaradcze – o wszystkim mówimy w piosence. Mama przykłada do tego dużą uwagę, a my się jej wszyscy słuchamy. Nawet tata. Pracujemy nad pomysłami na kolejne utwory. W sumie wiemy już, jak zrobimy całą płytę. Moim idolem jest Taco Hemingway, lubię jego teksty. Cenię też Matę, ale on jest bardziej wulgarny. U nas wszystko zaczęło się od jednego zdania: „Koronawirus, taki życia minus, pytacie, jak się przed nim bronić, mydło może was ochronić”. W filmiku, który nakręciliśmy do piosenki, występuje też wielu naszych znajomych i rodzina.

Zuzanna: Wszyscy nagrywali się osobno w domach, a potem artystka Laura Pawela zmontowała całość. Z kolei Nadia Nalewajek, nasza koleżanka, dodała efekty specjalne do teledysku. Mixem i bitem zajął się DJ Czysta Renka. Taka spontaniczna praca ludzi w izolacji. Utwór nagrywaliśmy w pierwsze dni, jak to wszystko się ledwie zaczęło, kiedy każdy był rozbity. Zrobienie całości zajęło ok. 2 tygodnie. Jechaliśmy na wieś, a chłopaki w samochodzie układali zwrotki. Kiedy opublikowaliśmy klip to wymyślili, że jak stuknie 10 tys. odtworzeń na YouTubie, to otworzymy szampana Piccolo. No i wczoraj rano otworzyliśmy.

August: Udało się, ale i tak tęsknie za kolegami. Dzwonię do nich czasami. Rozmawiamy ze sobą teraz o wiele więcej, chociaż to trochę dziwne. Nasz filmik jest śmieszny i naturalny, a wszyscy nagrywali po swojemu. Było niezłe chichranko.

Zuzanna Wrońska, wokalistka, autorka tekstów, kompozytorka, znana z duetu Ballady i Romanse, razem z synami Zygmuntem i Augustem z zespołu The Baumans