Trendy |

Joanna Kuźma: „Społeczeństwo marsjańskie będzie musiało wyznawać ideę zero waste”.24.10.2019

źródło: Wojciech Fikus (Space is More)

Polski projekt marsjańskiej osady zajął 2. miejsce w konkursie Mars Society organizowanym na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Stanowił on nie tylko technologiczne wyzwanie, ale brał również pod uwagę zagadnienia socjologiczne.

Celem konkursu było zaprojektowanie ekologicznej i samowystarczalnej osady na Marsie, w której mogłoby zamieszkać 1000 osób. Baza Twardowsky wrocławskich studentów miałaby powstać w kraterze Jezero, czyli w miejscu, do którego NASA planuje wysłać łazika w misji Mars Rover 2020. Naukowcy wierzą, że w miejscu krateru, gdzie kiedyś znajdowało się jezioro o głębokości co najmniej 250 metrów, mogą wciąż istnieć ślady życia.

Na 100 zespołów z całego świata dwa pochodzące z Polski uplasowały się w pierwszej piątce – 2. miejsce zajął Twardowsky, a 5. miejsce Ideacity. Nagrodę główną, Mars Colony Prize, zdobył projekt Starcity autorstwa inżynierów z Massachusetts Institute of Technology. Wyniki ogłoszono na 22. dorocznym konwencie Mars Society.

Samowystarczalność marsjańskiej osady ma opierać się na wytwarzaniu na miejscu jedzenia i materiałów budowlanych służących do rozbudowy stacji. Ponadto, kosmiczne miasto musi uwzględniać silne wahania temperatur na Czerwonej Planecie, poziom radiacji, a także brak naturalnie występującego tlenu.

Porozmawialiśmy z Joanną Kuźmą, która na stałe pracuje w Europejskiej Agencji Kosmicznej, a w projekcie „Twardowsky” była odpowiedzialna m.in. za wyżywienie przyszłych osadników. Specjalistka wskazywała przede wszystkim na złożoność całego zagadnienia.

– Czymś, co było dla mnie nowe i wymagało głębszego zastanowienia, było spojrzenie na wytwarzanie żywności przez pryzmat procesu, który stanowi część większej całości. Tlen produkowany przez rośliny jest jednocześnie tlenem, którym będą oddychali astronauci. Odpady z uprawy roślin zostaną przetworzone i powstanie z nich np. nawóz, a woda, która z nich odparuje może zostać po raz kolejny użyta do ich nawodnienia bądź posłużyć jako woda pitna – wskazuje Kuźma.

Dlatego studenci zdecydowali się na wykorzystywanie metody akwaponicznej, która eliminowałaby problem zimnego, marsjańskiego gruntu. W dużej mierze opiera się ona na hodowli ryb w wielkich akwariach połączonej z uprawą zieleni. Stanowiłaby także ofertę zbilansowanej diety dla mieszkańców – przynajmniej jak na kosmiczne warunki.

źródło: Wojciech Fikus (Space is More)
źródło: Wojciech Fikus (Space is More)

– Społeczeństwo marsjańskie będzie społeczeństwem wyznającym zasadę zero waste. Na Ziemi nie dbamy tak o surowce, ponieważ dostęp do nich jest stosunkowo łatwy. Z kolei na Marsie nie będzie możliwości produkowania takiej ilości plastiku, jak na naszej planecie – koszt energetyczny tego procesu jest zbyt duży i stanowi zwyczajne marnotrawstwo. Nie chcemy też niczego wyrzucać, ponieważ w ten sposób tylko tracimy potencjalne surowce – tłumaczy badaczka.

Życie tysiąca osadników o różnych przekonaniach, historiach i poglądach na planecie, w gruncie rzeczy wciąż obcej, stanowi również wyzwanie socjologiczne. Na tę chwilę trudno przewidzieć, w jaki sposób samopoczucie i komfort mieszkańców Marsa odbiłyby się na funkcjonowaniu kolonii. Na pewno wpływ na nie będzie miała ilość światła dostarczanego do kolonii. Dlatego inżynierowie projektu „Twardowsky” zaprojektowali system 6 tysięcy autonomicznie sterowanych luster, które regulowałyby jego przepływ. Duży wpływ na uznanie osady przez jej mieszkańców za swój dom ma także architektura i proksemika przestrzeni.

– W naszej kolonii zaproponowaliśmy sześć BIOMów (odniesienie do terminu biologicznego). W każdym z nich może mieszkać ok. 200 osób. BIOMy są ze sobą połączone. W przypadku awarii któregoś systemu, byłaby możliwa sprawna ewakuacja i odizolowanie uszkodzonego BIOMu od pozostałych do czasu naprawienia problemu. Ważne jest jednak, aby istniała swobodna komunikacja pomiędzy wydzielonymi przestrzeniami. Nie chcemy izolować ludzi od siebie. W naszej kolonii każda osoba będzie posiadać własne mieszkanie. Dodatkowo zaprojektowaliśmy dużą przestrzeń społeczną, gdzie ludzie będą mogli się spotkać, porozmawiać czy uprawiać sport – tłumaczy Kuźma.

źródło: Wojciech Fikus (Space is More)
źródło: Wojciech Fikus (Space is More)

Naukowcy, czując się niedoświadczeni wobec skomplikowanych problemów społecznych, zaprosili też do zespołu socjologa Darka Szczotkowskiego. Pomógł on inżynierom ująć aspekty ekonomiczne i polityczne w projekcie.

– Wbrew temu, co się może wydawać, życie na Marsie w początkowej fazie może wcale nie być kolorowe. Kiedy człowiek przeprowadza się za granicę, zawsze przychodzi moment odczuwania tęsknoty. Ciężko sobie nawet wyobrazić, jak taka tęsknota wygladałaby, kiedy znajdziemy się 50 milionów kilometrów od domu. Jedni zniosą to lepiej, inni gorzej, dlatego w naszej kolonii zdecydowaliśmy, że każdy powinien mieć wykupione ubezpieczenie. Pozwoliłoby mu ono wrócić na Ziemię w razie potrzeby. Ubezpieczenie działałoby również w przypadku popełnienia ciężkiej zbrodni. Taka osoba byłaby wtedy sądzona na Ziemi według prawa państwa, z którego pochodzi – mówi badaczka.

Społeczeństwo przyszłych marsjańskich osadników w myśl projektu „Twardowsky” mogłoby przypominać XIV-wiecznie Niemcy, w których sprawny system gildii przejął mechanizmy państwowe w trakcie rozbicia dzielnicowego kraju.

– Każda gildia dbałaby o edukację przyszłych następców. W przypadku kryzysu, ta gildia, która jest w stanie rozwiązać dany problem, przejmuje władzę na czas jego rozwiązania – mówi Kuźma.

źródło: Wojciech Fikus (Space is More)
źródło: Wojciech Fikus (Space is More)

Zaprojektowana przez zespół badaczy osada, poza samowystarczalnością i ekologią, planuje także zarabiać na siebie sprzedażą dóbr luksusowych i turystyką kosmiczną.

– Głównie sprzedawałaby marsjański alkohol, biżuterię i sztukę. Chcieliśmy dać możliwość inwestowania i budowania nowych fabryk na Czerwonej Planecie. Wierzymy, że jeśli damy ludziom wolną rekę, oczywiście w granicach rozsądku, to będą oni w stanie stworzyć rozwiązania, na które my sami byśmy nie wpadli. 

Nad projektem pracowali studenci i doktoranci Politechniki Wrocławskiej, skupieni wokół grupy Space is More i Koła Naukowego Pojazdów i Robotów Mobilnych Off-Road (znanego jako Projekt Scorpio). To 19 osób z siedmiu wydziałów Politechniki Wrocławskiej: Joanna Kuźma, Natalia Ćwilichowska, Katarzyna Lis, Sławek Malkowski, Dariusz Szczotkowski, Szymon Łój, Orest Savystskyi, Dominik Liskiewicz, Wojciech Fikus, Jakub Nalewaj, Anna Jurga, Leszek Orzechowski, Bartosz Drozd, Paweł Górniak, Krzysztof Ratajczak, Paweł Piszko, Maciej Piorun, Amanda Solaniuk i Anna Wójcik.

Redaktorka Papaya.Rocks

zobacz także

zobacz playlisty