Niewiele jest branż, które pozostały nietknięte przez pandemię koronawirusa. Lokale gastronomiczne, fabryki i biura opustoszały, odwołano większość wydarzeń i koncertów, a w wielu krajach, w tym w Polsce, wprowadzono nakaz utrzymywania społecznego dystansu. Produkcja filmowa nie jest wyjątkiem na polu obostrzeń mających zapewnić bezpieczeństwo tym, którzy w niej uczestniczą. Ekipy, agencje i klienci – wszyscy oni znaleźli się momentalnie w nowej rzeczywistości, wymagającej podjęcia szczególnych środków bez narażania na jakościowy kompromis realizowanych przez siebie projektów. O tym, jak wyglądała organizacja i przebieg produkcji na różnych etapach pandemii i jak udało się zbliżyć do możliwości realizacyjnych sprzed kryzysu, rozmawialiśmy z producentami Papaya Films.
Idzie nowe
Każda produkcja reklamowa – obojętnie, czy realizowana w dobie pandemii czy nie – wymaga indywidualnego podejścia, choć ekipy zawsze pracują w oparciu o wcześniej wypracowane schematy. Wyjątkowa sytuacja wymagała szybkiego wprowadzenia nowych sposobów realizacji na odgórnym poziomie. Pierwsze rekomendacje Papaya Films dotyczące produkcji reklamowej realizowanej w czasie pandemii pojawiły się już na samym jej początku. W ich ramach każdy skrypt musiał być skonsultowany z działem prawnym, żeby zweryfikować, czy jest zgodny z aktualnymi przepisami, bo te czasem zmieniały się z dnia na dzień. Do tego dochodziło zapewnienie środków ochrony osobistej, sprawdzenie ich atestów i certyfikatów, a także wypracowanie zupełnie nowych rozwiązań, jak np. tunele dezynfekcyjne, kontrole medyczne, sekwencyjna praca poszczególnych pionów, zaplanowanie procesów dezynfekcji, odkażania czy ozonowania przestrzeni.
– Myślę, że to dobry moment, żeby wypracować inny tryb pracy. Taki, który pozwoli realizować projekty w każdej formie i w każdym budżecie – mówi Iwona Mnich, Head of Development w Papaya Films, i dodaje: – To zmiana sposobu myślenia o naszej pracy. Wcześniej wypracowane schematy w dobie pandemii wymagają zmiany, a to stymuluje kreatywność.
Zamknięty rozdział
– Ogromną rolę w całym procesie odgrywa człowiek – tłumaczy Tomasz Kulesza, producent Papaya Films, który w dobie pandemii zrealizował kilka produkcji. Zarówno przy pierwszym projekcie zrealizowanym całkowicie bez wychodzenia z domu, jak i przy ostatnich produkcjach z profesjonalną kamerą i ekipą, przeprowadził wiele rozmów z osobami, z którymi pracował. To m.in. dzięki otwartości klientów, agencji i branży reklamowo-filmowej, współpraca w nowych okolicznościach była w ogóle możliwa.
– Niezwykle ważne było dla nas to, żeby zrozumieć ich punkt widzenia i uwzględnić go przy kolejnych produkcjach. Każdy ma trochę inny obraz całej sytuacji – mówi Kulesza.
Jedną z najnowszych realizacji Papaya Films, za które odpowiadał producent, jest spot dla T-Mobile. Film reklamowy opowiada historię młodej rodziny, która ma problem ze skontaktowaniem się w bardzo ważnej dla siebie chwili. Powstał w momencie, w którym odgórne obostrzenia zostały złagodzone na tyle, że stało się możliwe realizowanie zdjęć w pełnym składzie – oczywiście z zachowaniem odpowiednich środków bezpieczeństwa. Na planie ostatniego spotu realizowanego dla T-Mobile przez 2 dni na planie znajdowało się około 40 osób, a ekipa odwiedziła kilkanaście lokacji.
– Nie oznacza to, że zdjęcia odbyły się w taki sam sposób jak przed pandemią. Moim zdaniem już nigdy nie wrócimy do tego, co było wcześniej. To zamknięty rozdział – mówi Tomasz Kulesza, jednocześnie wskazując na to, że wciąż duża część procesu produkcyjnego – np. przygotowanie scenografii, kostiumów, czy przeprowadzenie castingów – były realizowane zdalnie, a odpowiedzialne za te procesy osoby pracowały z domu. Jako jeden z kluczowych etapów przed produkcją, Kulesza wskazuje wypracowanie razem z działem prawnym i innymi działami Papaya Films odpowiednich schematów bezpiecznej pracy na planie.
– To wciąż nowa sytuacja dla nas wszystkich. Mając świadomość, że taka sytuacja utrzyma się przez dłuższy czas, wyobrażam sobie, że wiele osób, które nie muszą fizycznie uczestniczyć w licznych procesach będą się nimi na stałe zajmować zdalnie. Część elementów przeniesie się w pełni do sfery cyfrowej, co może tylko usprawnić cały proces, a nie go wydłużyć. Wyobrażam sobie sytuację, w której np. zdjęcia zagraniczne będą realizowane na odległość albo klient nie będzie musiał fizycznie uczestniczyć w planie filmowym – dodaje Kulesza.
Wsparcie z domu
Zdalna praca przy produkcji to także jeden z najważniejszych aspektów, który pozwolił na zrealizowanie kampanii dla marki kosmetyków Resibo. Z uwagi na to, że produkcję realizowano we wcześniejszym terminie, gdy obostrzenia dotyczące pracy na planie były większe, środki bezpieczeństwa także musiały spełniać bardziej surowe kryteria.
– Przede wszystkim ograniczyliśmy liczbę osób znajdujących się na planie. Zamiast standardowej, około 50-osobowej ekipy, zrealizowaliśmy kampanię w 10-osobowej grupie z zachowaniem wszelkich dostępnych środków bezpieczeństwa. Do tego ogromna większość osób, z którymi pracowaliśmy, spędziła poprzedzające 2 tygodnie w dobrowolnej izolacji – mówi Karolina Korta, producentka kampanii. Jednym z największych wyzwań w trakcie produkcji okazała się logistyka. Żeby dopilnować wszelkich środków bezpieczeństwa, dostarczenie potrzebnych elementów na plan odbywało się w inny sposób niż przed pandemią. Casting został zrealizowany online, kostiumografka bez wychodzenia z domu przygotowała zdezynfekowane zestawy ubrań do każdej sceny, podobnie było ze scenografią. Dodatkowo każda nieodzowna osoba, która brała czynny udział w produkcji miała zapewniony backup, na wypadek, gdyby ich stan zdrowia nie pozwolił na realizację zdjęć.
– Odpowiedzialność była skumulowana w rękach tych, którzy znajdowali się na planie. Ale to była świadoma decyzja, która miała pomóc w zachowaniu pełnego bezpieczeństwa – mówi Korta. Przy produkcji dla Resibo, podobnie jak przy innych ówczesnych realizacjach, ogromną wagę miał okres przygotowawczy przed rozpoczęciem zdjęć. Jeszcze przed wejściem na plan klient zaakceptował zmontowany moodboard, złożony z przykładowych ujęć i kadrów.
– Udało się przede wszystkim dzięki zaufaniu, którym nas obdarzono. Ponadto na bieżąco montowaliśmy cyfrowy materiał (zdjęcia zostały zrealizowane także w formie analogowej, na taśmie 8mm – przyp.red) i wysyłaliśmy do klienta do akceptacji. Później powiedzieli, że chcą pracować w taki sposób już zawsze. Przy odpowiedniej dyscyplinie wszystko się da – mówi Korta.
Ocalić kampanię
Zdjęcia w czasie pełnego lockdownu były dla wszystkich kompletną nowością, lecz równie dużym wyzwaniem okazały się rozpoczęte wcześniej kampanie, których twórcy zostali zaskoczeni obostrzeniami w samym środku realizacji. Spot dla Castoramy był przygotowany do emisji, kiedy zaczęły pojawiać się alarmujące sygnały dotyczące rozprzestrzeniania się epidemii na całym świecie. Jeszcze przed zarejestrowaniem pierwszego przypadku zarażenia w Polsce zdecydowano, że zdjęcia, które początkowo zaplanowano w Madrycie, zostaną zrealizowane na hali zdjęciowej w Polsce.
– Taki ruch był dla nas gwarancją tego, że zdjęcia w ogóle się odbędą. Wszystko zostało zrealizowane w 4 dni zdjęciowe, wypuściliśmy gotowy spot z zaplanowaną emisją na dniach, kiedy z piskiem opon zaciągnięto na większość branż hamulec ręczny – mówi Michał Trusiewicz, producent filmu realizowanego dla Castoramy. Początkowy koncept – rodzina, która udaje się do marketu budowlanego, żeby kupić meble ogrodowe – okazał się nieprzystający do ówczesnych restrykcji wprowadzonych w kraju, m.in. zamknięcia stacjonarnych sklepów.
– Nie dało się przemontować materiału, dlatego agencja zmodyfikowała scenariusz, który zakładał ukazanie zakupów robionych w bezkontaktowy sposób za pomocą komputera w domu – mówi Trusiewicz. Tak powstała pierwsza kampania w Polsce zrealizowana w obiekcie zdjęciowym z ograniczoną ekipą.
– Rzeczy, które były oczywiste i nad którymi nie zastanawialiśmy się przed pandemią, teraz musiały być zmodyfikowane i przemyślane na nowo. Punktem zero były konsultacje z działami prawnymi – zarówno naszym, wewnętrznym, jak i tym od strony klienta i agencji. Musieliśmy działać w przestrzeni dozwolonej przez prawo – mówi Trusiewicz. W jej ramach opracowano m.in. system step in, step out, który pozwalał każdej ekipie – oświetleniowcom, scenografom czy zespołowi zabezpieczającemu powierzchnie w domu – pracować w wyznaczonym oknie czasowym, a następnie opuszczać lokację – tak, by nie stykać się z kolejną grupą. A reżyser, agencja i klient uczestniczyli w procesie zdjęciowym całkowicie zdalnie, obserwując i komentując wszystko ze swoich domów.
Dopasowanie do możliwości
– Nasza produkcja odbyła się w momencie, w którym ludzie zaczęli się powoli oswajać z pandemią. Ale to wcale nie znaczy, że było łatwiej. Robiliśmy coś zupełnie nowego, a nowe rzeczy nigdy nie są łatwe – mówi Sebastian Jurczek, który podczas pandemii był odpowiedzialny za produkcję dla marki Lech. Koncepcja spotu jest ściśle dopasowana do możliwości produkcyjnych w świetle ówczesnych odgórnych ograniczeń. Spot „W kolorze nadziei” opowiada historie ludzi, którzy w dobie pandemii zdecydowali się podjąć niewielkie, lecz niezwykle ważne kroki, aby pomóc innym w czasie kryzysu. Pojawia się w nim m.in. osoba, która uszyła maseczki dla nieznajomych czy ktoś, kto zrobił zakupy sąsiadowi znajdującemu się w grupie ryzyka zakażenia wirusem.
Standardowo już w tych warunkach wszystko zostało uzgodnione zdalnie, casting, który oparto na poszukiwaniu naturalnych bohaterów także został zrealizowany w bezkontaktowy sposób. – Mieliśmy bardzo dobrze opracowany przepływ informacji i materiałów pomiędzy ekipą produkcyjną, agencją i klientem. Dzięki temu realizacja szła bardzo sprawnie – mówi Jurczek.
Mimo że produkcja obejmowała 10 lokacji i wymagała złożonej logistyki, udało się ją zrealizować bezproblemowo i z zachowaniem zasad bezpieczeństwa.
– Śmiało można powiedzieć, że przy 20 kampaniach i 35 dniach zdjęciowych w pełnym lockdownie mamy największe doświadczenie w tego typu zdjęciach w Polsce, a może i na świecie. Duże znaczenie w tym wszystkim miała na pewno współpraca wewnątrzfirmowa. Od pierwszych dni wymienialiśmy się doświadczeniami, przez co każdy kolejny plan był przygotowany jeszcze lepiej – mówi Jurczek.
Zostań w domu, nakręć reklamę
Niektóre kampanie powstawały w całości zdalnie. Szczególnie na samym początku pandemii, kiedy stanowczo odradzano wychodzenie z domu, a realizacja zdjęć nawet z mocno ograniczoną ekipą była niemożliwa.
– Lockdown wymuszał coraz więcej pomysłów i technik realizacyjnych. Dzięki temu mogliśmy, i nadal możemy, tworzyć coraz lepsze treści – mówi Sebastian Jurczek, który wyprodukował także spot dla marki Captain Jack. Film opiera się na user-generated content: ukazuje paczkę przyjaciół, którzy zgodnie z hasłem #zostańwdomu z początku pandemii imprezują w przestrzeni wirtualnej i „spotykają” się z pomocą komunikatorów internetowych.
Aktorzy nagrywali sami siebie, za pomocą dostarczonego im sterylnego sprzętu (smartfonu lub laptopa), a całość koordynował zdalnie reżyser i ekipa produkcyjna.
– Kuba Michalczuk (reżyser) stworzył bardzo szczegółowy brief realizacyjny, dzięki czemu aktorzy wiedzieli dokładnie, co mają nagrać. Na bieżąco montował też wszystko i wysyłał prosto ze swojego domu, a gotowy materiał pokazywaliśmy klientowi – mówi Jurczek. Podstawą takiego rozwiązania byli świadomi oczekiwań aktorzy w domach, szybko działający internet i niezawodny sprzęt.
– Byliśmy w dużej mierze zależni od techniki i od operatorów-amatorów, bo przecież aktorzy nie muszą się znać na filmowaniu. Mogło to pójść w różne strony, ale producent nie może mieć takich obaw, tylko musi być zabezpieczony na wszelkie możliwe wypadki – mówi Jurczek.
Na żywo z domów
Ograniczanie możliwości wychodzenia z domu w okresie najsurowszych odgórnych obostrzeń wpłynęło także na realizację marcowego spotu dla T-Mobile. Na sytuację związaną z pandemią zareagowano błyskawicznie. Od początkowej idei agencji DDB do zrealizowanego materiału minęły zaledwie 72 godziny.
– W tamtym okresie próbowaliśmy znaleźć odpowiedni typ realizacji, który pozwoliłby nie naruszać wspólnego wysiłku społeczeństwa – wspomina Tomasz Kulesza, producent Papaya Films. Pierwsza w Polsce kampania zrealizowana w trakcie pandemii ukazywała 5 rodzin w swoich domach i ich nową codzienność, w ramach której rodzice starają się pracować, dzieci uczyć, a wszyscy starają się pozostać w kontakcie nie tylko z domownikami, ale też z najbliższymi poza domem za pomocą technologii. Cała produkcja została zrealizowana bezkontaktowo, a do udziału zaproszono naturszczyków, którzy za pomocą swoich smartfonów pokazali, jak wygląda ich pandemiczna codzienność. Reżyser, Tomasz Knittel reprezentowany przez Papaya Films oglądał z własnego domu każde ujęcie i musiał sprostać nie lada wyzwaniu – stworzyć historię filmową bez obecności na planie.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale też za innych uczestników tego procesu. Zależało nam na pokazaniu, że można funkcjonować w takiej rzeczywistości. W tamtym momencie nie chcieliśmy czekać, aż sytuacja związana z pandemią zmieni się diametralnie, bo mieliśmy świadomość, że to może potrwać. Dlatego sami się zmieniliśmy, żeby dopasować się do sytuacji – mówi Kulesza.
zobacz także
- Olga Drenda | Krótki przewodnik podróżowania w miejscu
Opinie
Olga Drenda | Krótki przewodnik podróżowania w miejscu
- Łona i Webber: Rap profetyczny
Ludzie
Łona i Webber: Rap profetyczny
- Kolejna wysokobudżetowa produkcja przełożona. „Diunę” Denisa Villeneuve’a zobaczymy za rok
Newsy
Kolejna wysokobudżetowa produkcja przełożona. „Diunę” Denisa Villeneuve’a zobaczymy za rok
- Mac DeMarco, DIIV i inni. Znamy nowych artystów przyszłorocznego OFF Festivalu
Newsy
Mac DeMarco, DIIV i inni. Znamy nowych artystów przyszłorocznego OFF Festivalu
zobacz playlisty
-
Cotygodniowy przegląd teledysków
73
Cotygodniowy przegląd teledysków
-
03
-
PYD: Music Stories
07
PYD: Music Stories
-
Branded Stories PYD 2020
03
Branded Stories PYD 2020