Trendy |

Od kolekcji płyt po NFT. Dlaczego chcemy posiadać rzeczy?
20.01.2022

Jakub „Grędziu” Gręda (Fot. Karol Stańczak)

Choć żyjemy w czasach streamingu i mody na minimalizm, chęć posiadania wciąż wydaje się naszą nieodłączną cechą. Skąd bierze się ta potrzeba?

Tekst powstał w ramach UNLOCK YOUR POTENTIAL – 1. sezonu tematycznego Papaya.Rocks, który opowiada o tych, którzy inspirują i motywują innych. Więcej o UNLOCK YOUR POTENTIAL na unlockyourpotential.papaya.rocks.


Cyfryzacja trwa od lat. Ale dopiero w drugiej dekadzie obecnego wieku mogliśmy być świadkami, jak proces ten zaczął rewolucjonizować rynki. Trudno dziś uwierzyć, że Netflix jeszcze w 2007 roku wypożyczał filmy DVD za pośrednictwem tradycyjnej poczty. Równie egzotyczne wydaje się obecnie nabywanie filmów „na własność”. Bo szybko okazało się, że nie musimy w ogóle ich posiadać, i potwierdzają to dane. Choć w 2005 roku sprzedaż DVD w USA stanowiła 64% rynku domowego wideo, w ostatnich latach udział spadł ten poniżej 10%. Oczywiście powodem tego jest nie tylko dynamiczny wzrost popularności Netfliksa, ale i innych platform VOD wyrastających jak grzyby po deszczu. Z tych korzysta się już w 1/4 polskich domów. 

A przecież podobne przeobrażenia tyczą się nie tylko strumieniowania wideo. Rewolucję przechodzi przede wszystkim rynek muzyczny. W 2017 roku po raz pierwszy sprzedaż fizycznych nośników z muzyką była niższa niż zyski z subskrypcji platform streamingowych. Tym samym faktem stało się to, że w ujęciu globalnym coraz rzadziej posiadamy nową płytę ulubionej artystki czy artysty na własność. Tak jest też w przypadku gier, które możemy instalować za pośrednictwem platform oferujących dostęp do nich online.

Jakby tego było mało, trend ten w ostatnich latach zaczął wykraczać poza rozrywkę i dobra kultury. Poza systemami subskrypcji, renesans przeżywają innego rodzaju abonamenty i wynajmy. Aplikacje takie jak Plenti dają możliwość wypożyczenia smartfona, konsoli czy drona. Na podobnych zasadach można korzystać z samochodów, hulajnóg i skuterów. A przecież poza technologicznymi aspektami są jeszcze kwestie społeczne. Wzrost świadomości ekologicznej i wyższa mobilność społeczeństw sprzyjają modzie na minimalizm. Robiący karierę kilka lat temu termin „ekonomia współdzielenia” wkroczył w kluczową fazę, dlatego warto zadać sobie pytanie: czy rzeczywiście żyjemy w czasach, w których nie musimy niczego posiadać?

Pandemia przemeblowała wiele aspektów życia, ale uruchomiła w nas także instynktowne zachowania. Z jednej strony lockdown upowszechnił pracę zdalną – z drugiej napędził też potrzeby zakupowe.

Niekoniecznie. Już nawet bardziej wnikliwy wgląd w rynek muzyczny pozwoli nam odkryć, że sprawa nie jest oczywista. Choć sprzedaż fizycznych nośników rzeczywiście systematycznie spadała wraz z rozwojem internetu, w ostatnim czasie byliśmy świadkami renesansu winyli. Krążków, których odsłuch wydaje się jeszcze mniej praktyczny niż CD – w końcu trzeba je obracać po przesłuchaniu połowy albumu. Tymczasem w 2020 roku to właśnie winyl uplasował się w USA – ponownie po 34 latach! – na pierwszym miejscu najchętniej kupowanych fizycznych nośników. Z kolei w Wielkiej Brytanii podwoiła się sprzedaż jeszcze bardziej niszowego zapisu utworów – kaset magnetofonowych. Kolekcjonerzy zatem nie zginęli, sklepy nie wstrzymują sprzedaży produktów, wciąż znajdują się chętni. Jak to wyjaśnić?

Psychologiczne motywacje posiadania

O odpowiedź na powyższe pytanie poprosiłem Konrada Wilka – psychologa biznesu, który jest autorem książek oraz wielu publikacji. Także tych obejmujących tematykę ludzkiej potrzeby posiadania. – W ostatnich latach faktycznie pojawia się większa świadomość naszej roli na Ziemi: problemy ekologiczne, zanieczyszczenie, kurczenie się zasobów, kryzys cieplarniany, pandemia, inflacja. Człowiek zwraca się w stronę ograniczania rozbuchanej konsumpcji, co w niektórych kręgach zaczyna być w dobrym tonie – nakreśla kontekst Wilk.

Choć wspomniana przez psychologa pandemia rzeczywiście przemeblowała wiele aspektów życia, można pokusić się o stwierdzenie, że i uruchomiła w nas także instynktowne zachowania. Z jednej strony lockdown upowszechnił pracę zdalną – z drugiej napędził też potrzeby zakupowe. Ludzie zaczęli kupować auta, bo bali przemieszać się komunikacją zbiorową. Kupowali mieszkania lub je remontowali – wiedząc, że przebywanie w izolacji jest prostsze, gdy towarzyszą mu komfortowe, bezpieczne warunki. Na samym początku wiele z nas też zamieniało się w prepersów, robiąc zapasy z suchego prowiantu i artykułów higienicznych. To wszystko ma swoje racjonalne podstawy. Co jednak z wydawaniem pieniędzy na rzeczy, które wielu może uznać za fanaberie? Co z kolekcjonerami płyt, którzy kompulsywnie przeznaczają zarobione pieniądze na limitowane wydania albumów? Co z gadżeciarzami, którzy co chwilę wymieniają sprzęty?

„Pasje kolekcjonerskie wiążą się z dopaminą. To ciągłe oczekiwanie, napięcie, wyczekiwanie, poszukiwanie białych kruków. Znajdowanie czegoś niedostępnego, ekskluzywnego, wyjątkowego”.

Zdaniem Konrada Wilka, pomimo trendów zwracających się przeciw materializmowi, wciąż tkwimy w tożsamości kształtowanej przez tysiąclecia.  Zakup tego, co sprawi przyjemność, staje się lekarstwem na stres – odskocznią, nagrodą – zwraca uwagę psycholog. Choć w rozmowie ze mną wyróżnił kilka motywacji zakupowych, to jednak dużą uwagę poświęcił aspektom biochemicznym. – Jednym z najsilniejszych imperatywów funkcjonowania człowieka na poziomie neurobiologii i biochemii jest system dopaminergiczny powiązany z ośrodkiem nagrody w naszym mózgu – mówi. Jak tłumaczy, chodzi o to, że ludzie podświadomie zmierzają do zachowań, które dadzą im przyjemność związaną ze strzałem dopaminowym. – Racjonalnie zawsze znajdą sobie uzasadnienie dla danej decyzji, jednak na głębszym poziomie chodzi zwykle o uzyskanie dawki tego hormonu – wyjaśnia psycholog.

Co go wyzwala? Wilk wspomina o powtarzalnych zachowaniach, schematach, ale i zwraca uwagę, że nasz mózg pracuje w oparciu o skojarzenia. – Jeśli coś nam się dobrze kojarzy, łączy się z tym sentyment, pozytywne emocje, będziemy do tego dążyć – mówi ekspert. Wszystkie wymienione procesy zachodzące w mózgu możemy przypisać właśnie kolekcjonerom – nawet tym, którzy parają się zbieraniem niszowych płyt. – Pasje kolekcjonerskie też wiążą się z dopaminą. To ciągłe oczekiwanie, napięcie, wyczekiwanie, poszukiwanie białych kruków. Znajdowanie czegoś niedostępnego, ekskluzywnego, wyjątkowego – wyjaśnia Wilk. Nie pomija jednak w tych wszystkie motywacjach naturalnej potrzeby pasji – nie dyktowanej instynktami, a takiej, w której odnajdujemy po prostu sens życia.


Taką z pewnością wyraża Jakub „Grędziu” Gręda – utytułowany tancerz hip-hopowy, który jakiś czas temu zasłynął z pokaźnej kolekcji kaset z rapem, którą dokumentuje m.in. na Instagramie i Facebooku Rap Tapes by Grędziu oraz na kanale YouTube. To właśnie jego postanowiłem zapytać o to, co przyciąga do fizycznych nośników. – Atutem posiadania albumów na kasetach – a także na CD i winylach – jest możliwość zdobywania wielu nowych i ciekawych informacji z okładek, czy też fizycznego obcowania z konkretnym nośnikiem muzyki. Jest to dla mnie coś bardziej wartościowego niż puszczanie muzyki wyłącznie na portalach streamingowych – mówi Grędziu. Dodatkowo zwraca też uwagę na to, co jest wyjątkowego w słuchaniu muzyki z kaset. – Portale streamingowe, tak jak i CD, dają możliwość skipowania utworów, jeżeli któryś w pierwszej chwili nie przypadł nam do gustu. W przypadku taśmy czy winyla czynność ta jest nieco utrudniona. Ale dzięki temu zapoznanie się z wydanym materiałem muzycznym nie jest tak wyrywkowe i powierzchowne. Pozwala mi to dużo bardziej zżyć się z danym artystą i jego twórczością – dodaje. 

Jakub „Grędziu” Gręda (fot. z archiwum artysty)
Jakub „Grędziu” Gręda (fot. z archiwum artysty)

Jednocześnie Grędziu wspomina o tym, że wcale nie rezygnuje z muzyki ze streamingu. A jego przeżycia towarzyszące odsłuchowi muzyki w sposób analogowy potwierdzają wcześniejsze spostrzeżenia psychologa Wilka dotyczące sentymentu. – Słuchanie muzyki przy szumie taśmy i jednoczesne rozkładanie nowej okładki, wywołuje we mnie pozytywne, a czasami melancholijne emocje i myśli – mówi Grędziu. – Poza nowymi artystami, którzy jeszcze wydają na taśmach, słucham wielu starych albumów, gdyż lubię ten specyficzny szum, na którym wychowałem się tańcząc do muzyki z kaset w latach 90. na treningach, pokazach czy zawodach tanecznych – podsumowuje kolekcjoner.

Tłumaczona przez psychologów ewolucyjna potrzeba posiadania jako motywacji do przetrwania i budowania pozycji społecznej nie znika nawet przy okazji cyfrowych awatarów.


Co jeszcze sprawia, że chcemy posiadać rzeczy? Według psychologa Konrada Wilka taką motywacją jest między innymi atawistyczna potrzeba przynależności do grupy, z którą się utożsamiamy. – Chcemy robić to, co inni ludzie. Ci, do grona których aspirujemy lub należymy. I chcemy tak jak oni być postrzegani przez otoczenie. Określanie naszego statusu, odkąd człowiek żyje na Ziemi, wyraża się poprzez posiadanie. Powiedz mi, co posiadasz, a powiem ci jaką masz pozycję w hierarchii społecznej – tłumaczy psycholog. Ponadto Wilk wśród powodów potrzeby posiadania przedmiotów na własność wymienia: chęć bycia lepszym poprzez wyróżnienie się za pomocą swoich kolekcji czy przedmiotów oraz powtarzalność schematów z okresu nastoletniego, w których często podświadomie wyraża się lęk przed przemijaniem. Obok kupowania jako sposobu na inwestycję, wszystkie powyższe motywy sprawiają, że posiadanie przedmiotów raczej nie odejdzie prędko do lamusa. Nawet w obliczu tego, że coraz więcej naszych aktywności przenosi się do sieci. Tym bardziej, że ostatnio i posiadanie może mieć oblicze cyfrowe.

Posiadanie w cyfrowym świecie

Mowa przede wszystkim o NFT – niewymienialnych tokenach. To specjalny zapis danych w systemie blockchain, które stanowią certyfikat własności. Jego posiadacze mogą zatem tytułować się właścicielami różnych cyfrowych dzieł – utworów muzycznych, wirtualnych nieruchomości czy nawet memów. Choć w ostatnim czasie technologia ta jest krytykowana (jako nieekologiczna i niepewna ze względu na ryzyko związane ze spekulacją czy trwałość samych dzieł, do których kupuje się prawa) – powstaje wokół niej coraz więcej inicjatyw. Jedną z nich jest Bored Ape Yacht Club – kolekcja awatarów NFT, wśród których znajdziemy wiele gwiazd – m.in. Jimmy’ego Fallona czy Post Malone’a. Minimalna cena za dołączenie do klubu posiadaczy grafik małp przypominających celebrytów wynosiła ostatnio 210 tys. dolarów (albo 52 etherów w przeliczniku kryptowaluty). Choć to zawrotne sumy, to i Polska doczekała się swojego odpowiednika tego elitarnego klubu. Czyli Fancy Bears Metaverse. Swoje wizerunki w formie niedźwiadków udostępnili tam już Magda Gessler, Krzysztof Gonciarz czy Malik Montana. Po co mielibyśmy kupować żartobliwy awatar znanej osoby, jeśli nie traktujemy tego jako inwestycji? Współzałożyciel tej inicjatywy, Jakub Chmielniak, tłumaczył w mediach, że chodzi o „magię wynikającą z przynależności do tego klubu”, z którą wiąże się też szereg benefitów. Czyli — mimo że mówimy o cyfrowym świecie — znowu wracamy do tego, co dawały opisane wcześniej formy konsumpcji. Elitarność i przynależność. Dokładnie te same motywacje, które stały za przedmiotami fizycznymi.


Jak widać, niezależnie od zmian technologicznych, uniwersalne ludzkie zachowania pozostają niezmienne. Tłumaczona przez psychologów ewolucyjna potrzeba posiadania jako motywacji do przetrwania i budowania pozycji społecznej nie znika nawet przy okazji cyfrowych awatarów. Wiele wskazuje zatem na to, że mocno omawiane w ostatnim czasie metawersum – internet przyszłości, którego zamiast oglądać będziemy doświadczać – będzie wyglądać podobnie jak analogowa rzeczywistość. Choć wiele rzeczy zamienimy na niematerialne, z pewnością będziemy chcieli posiadać je na własność – wirtualną własność. Zwiastunem tego mogą być powstające już koncepty cyfrowych sklepów z odzieżą, gdzie ubrania kupować możemy także wirtualnie. Różnicą mogą okazać się jedynie ograniczenia. Bo do tej pory liczbę posiadanych przez nas przedmiotów, oprócz oczywistych czynników materialnych, ograniczała przestrzeń domu czy mieszkania. A już wkrótce będzie ograniczała nas tylko pamięć. I to nie nasza pamięć, a pamięć sprzętu, chmury, systemu. Czegoś, za co wcześniej zapłacimy. Tyle że akurat tej pamięci być może nie będziemy posiadać na własność.

Unlock Your Potential

Pisze o muzyce, trendach i kulturze; uprawia w sieci trolling artystyczny. Autor książki poetyckiej "Pamiętnik z powstania" (2013). Teksty i wiersze publikował m.in. w NOIZZ.pl, F5, Screenagers.pl, Dwutygodnik.com.

zobacz także

zobacz playlisty