Newsy |

Twórcy „Top Gun: Maverick” oskarżeni o naruszenie praw autorskich. Pytamy ekspertkę o komentarz09.06.2022

kadr z filmu „Top Gun: Maverick” / reż. Joseph Kosinski

Film z Tomem Cruise'em w roli głównej został częściowo zainspirowany artykułem prasowym z maja 1983 roku. Spadkobiercy jego autora, Ehuda Yonaya, wycofali jednak prawa do jego eksploatacji. 

Top Gun: Maverick Josepha Kosinskiego w box office'ie radzi sobie doskonale. Film stanowiący kontynuację klasyka z 1986 roku zarobił na siebie już ponad 580 milionów dolarów. Jeśli wziąć pod uwagę weekend otwarcia, jest najbardziej kasową produkcją z udziałem Toma Cruise'a, prześcigując nawet poszczególne części Mission: Impossible. Entuzjastyczne są również reakcje publiczności i krytyków chwalących go za „dobrą rozrywkę w starym stylu”, dopracowane ewolucje lotnicze oraz wyrazistych bohaterów. 


Pasmo niekwestionowanych sukcesów Paramount Pictures przerwała wiadomość o oskarżeniu, jakie przeciwko twórcom wnieśli spadkobiercy Ehuda Yonaya. Izraelski dziennikarz i pisarz w maju 1983 roku opublikował na łamach magazynu „California” artykuł Top Guns poświęcony młodym adeptom marynarki wojennej szkolącym się w San Diego. Barwnie opisał w nim ich codzienne obowiązki i zwyczaje, wspominając jednocześnie o idiolekcie, którym się posługują. Twórcy pierwszego Top Guna zgłosili się do autora z prośbą o udzielenie praw autorskich na wykorzystanie poszczególnych elementów reportażu w artykule. Jim Cash i Jack Epps jr. napisali na jego podstawie scenariusz, a on sam został uwzględniony w napisach końcowych. 

Ponad trzy dekady później rozpoczęły się prace nad Top Gun: Maverick. W 2018 roku, gdy film był już na etapie zaawansowanej produkcji, krewni Yonaya złożyli wniosek o tzw. wypowiedzenie warunków umowy (termination rights). Twierdzą tym samym, że to oni są teraz właścicielami praw autorskich do tekstu Top Guns. Mając to w pamięci, uważają, że twórcy filmu Kosinskiego powinni ponownie zwrócić się do nich z prośbą o wykorzystanie artykułu, a także późniejszą dystrybucję produkcji. Gdy ci tego nie zrobili, uznali teraz że należy im się odszkodowanie o nieokreślonej publicznie wartości. Sam Top Gun: Maverick powinien ich zdaniem zniknąć z kin na mocy wyroku sądowego.

– Te roszczenia są bezpodstawne i będziemy się przed nimi energicznie bronić – komentuje dla branżowego portalu „IndieWire” przedstawiciel Paramount Pictures. Twórcy uważają, że nie potrzebowali zgody spadkobierców Yonaya przy tworzeniu sequela klasycznego filmu. Artykuł Izraelczyka mógł być punktem wyjścia do kreacji przedstawionego w nim świata, ale scenarzysta Justin Marks posiłkował się przede wszystkim własnymi pomysłami oraz spostrzeżeniami. Wcześniej zdradzono także, że osobiście kontaktował się z uczestnikami programu Joint Strike Fighters, a także z pilotami F-35, aby jeszcze wierniej oddać realia środowiska specjalistów od szybowania w niebie.

Gdzie leży granica inspiracji, po której przekroczeniu należy uzyskać prawa od autora pierwotnego dzieła albo idei? O komentarz poprosiliśmy Marię Smorszczewską, młodszą prawniczkę z Papaya Films. Ekspertka ocenia, że wszystkie tego typu sprawy powinny być rozpatrywane indywidualnie.

Na pierwszy rzut oka można by się pokusić o stwierdzenie, że film był jedynie inspiracją, ponieważ artykuł stanowił wyraźny impuls do powstania filmu. W takim przypadku nie można by mówić o naruszeniu praw autorskich do artykułu. Jednak, żeby prawidłowo odpowiedzieć na pytanie, czy doszło do naruszenia praw autorskich, konieczna jest prawnoautorska analiza czy elementy z artykułu które znalazły się w filmie, miały charakter twórczy. Rozróżnienie inspiracji od opracowania stanowi problem nie tylko dla twórców, ale również dla prawników, dlatego często mamy okazję przyglądać się sprawom takim jak ta, gdzie na to pytanie ostatecznie odpowie sąd.

 Top Gun: Maverick trafił do kin 27 maja. Nadal można zobaczyć go w wielu polskich multipleksach. 

TOP GUN MAVERICK - zwiastun
000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty