10 razy „naj”. Najciekawsze filmowe rekordy05.11.2020
Branża filmowa pełna jest interesujących historii związanych z biciem kolejnych rekordów frekwencyjnych, pokonywaniem kolejnych niemożliwych barier w światowym box-office, przekraczaniem kolejnych granic celuloidowej i cyfrowej widowiskowości. Innymi słowy, z szeroko rozumianym byciem „naj”, bowiem bycie „naj” ma w tej branży duże znaczenie, zwłaszcza w Hollywood łaknącym od swego zarania wszystkiego, co jest „naj”. Nie bez powodu James Cameron krzyczał w 1998 r., że jest „królem świata”, gdy zgarniał za Titanica worek najważniejszych Oscarów. W naszym zestawieniu prezentujemy dziesięć mniej lub bardziej oczywistych filmowych rekordów, które pokazują skalę oraz ambicje niektórych produkcji, ale mogą także służyć za przegląd różnych oblicz tzw. „magii kina”.
Najwięcej postaci na planie
Pamiętacie, co robiliście w sobotę, 31 stycznia 1981 r.? Jeśli byliście już na świecie i nie braliście udziału w jakimś ważnym z przyczyn osobistych wydarzeniu, szczegóły tego dnia zapewne już wyblakły. Ponad trzysta tysięcy ludzi z Delhi nigdy nie zapomni jednak tej soboty, gdyż odtwarzali wówczas razem z ekipą Richarda Attenborougha dzień pogrzebu Mahatmy Gandhiego. Mimo że mniej niż jedna trzecia wszystkich statystów dostała od produkcji Gandhiego dniówkę (w wysokości odpowiadającej dzisiejszym czterdziestu pensom), na planie panowała podniosła atmosfera, zaś jedenaście działających niezależnie ekip zużyło łącznie ponad sześć tysięcy metrów taśmy filmowej. W filmie scena pogrzebu trwa nieco ponad dwie minuty, ale nigdy wcześniej, ani nigdy później nikt nie zebrał w jednym miejscu tylu statystów. Jest to zarazem jeden z tych rekordów, które wydają się dziś, w czasach kreowania tysięcy cyfrowych postaci, niemożliwe do pobicia.
Najwięcej wygenerowanych cyfrowo postaci na planie
Blisko dorównania Gandhiemu liczbą statystów był prawie dwie dekady później Peter Jackson i magicy z firmy Weta Digital, którzy podeszli do budowania świata przedstawionego w trylogii Władca Pierścieni z bezprecedensowym w skali światowego kina rozmachem. Szczególnie pod względem spektakularnych potyczek sił dobra oraz zła, w których udział wzięło ponad dwieście tysięcy cyfrowych postaci. Być może budżet trylogii wytrzymałby sprowadzenie na rozległy plan w Nowej Zelandii takiej liczby statystów, ale już wykarmienie ich i zamienienie w orków, ludzi, elfów czy szarżujących Rohirrimów nie byłoby możliwe. A tak, dzięki oprogramowaniu do symulacji cyfrowych tłumów Massive, które firma Weta stworzyła na potrzeby tej produkcji, Jackson mógł sfilmować swoją ambitną wizję, nie obawiając się, że ktoś wybije sobie na planie oko makietą miecza lub przewróci się przed kamerami w kluczowym momencie sekwencji.
Największy filmowy wybuch
Wydawać by się mogło, że przy tylu produkowanych ostatnio przez Hollywood wybuchowych scenach akcji, miano największej, najgłośniejszej i najbardziej spektakularnej fizycznej eksplozji w historii kina będzie dzierżyła superprodukcja z udziałem Avengerów lub film Zacka Snydera. Ale mimo że wiodą oni prym w anihilowaniu całych miast, większość ukazywanych zniszczeń to obrazy generowane komputerowo. W przeciwieństwie np. do filmowych perypetii agenta 007, które wciąż powstają w znacznej mierze przed obiektywem kamery. Tak było właśnie na marokańskim planie Spectre, gdy do zaaranżowania wybuchowego końca sekretnej kryjówki złowieszczego Blofelda wykorzystano 8,5 tysiąca litrów nafty oraz 33 kilogramy materiałów wybuchowych. Sama eksplozja trwała aż siedem i pół sekundy, jeśli zatem 28 czerwca 2015 r. poczuliście jakieś mikro-trzęsienie ziemi, była to pochodna pirotechnicznych ciągot twórców najnowszego Bonda.
Najbardziej rozległa scenografia
I znowuż wracamy do Nowej Zelandii, ale tym razem przenosimy się nie na pola Pelennoru, lecz do Hobbitonu, baśniowego miasteczka, z którego mały Frodo wyrusza w filmie w niezwykłą podróż przez Śródziemie. Mimo że Władca Pierścieni jest fikcją, Hobbiton naprawdę powstał na kilkunastu hektarach prywatnego terenu. Zbudowano nie tylko fasady hobbicich domostw, ale także półtora kilometra dróg i uproszczony system kanalizacji. Po zakończeniu zdjęć większość imponującego planu została zlikwidowana, ale całość odbudowano na potrzeby trylogii Hobbit, korzystając z trwalszych materiałów oraz przygotowując miasteczko pod kątem przyszłej atrakcji turystycznej. Jeśli chcecie poczuć się jak w baśni i stać was na bilet do Nowej Zelandii, w Hobbitonie czeka mnóstwo atrakcji, a orki i Saruman nie mają do niego dziś wstępu.
Największa plastelinowa scenografia
W zupełnie innej skali budowała scenografię do swego dzieła ekipa z Aardman Animations, która na potrzeby przebojowej pełnometrażowej animacji Wallace i Gromit: Klątwa królika użyła – uwaga – 2844 kilogramów plasteliny. To nie pomyłka, Brytyjczycy wykorzystali na kreację świata przedstawionego – postaci, kostiumów, rekwizytów, itd. – prawie trzy tony plasteliny, a fakt, że rozłożyli to na prawie 5 lat procesu produkcji, zupełnie nie przeszkadza w podziwianiu tego imponującego rekordu. Rekordu, który poprzednio również należał do Aardmana – na realizację kilka lat wcześniejszych Uciekających kurczaków poszło 2380 kilo plasteliny. I podobnie jak w przypadku Gandhiego, coraz większy udział efektów komputerowych w kinowych hitach brytyjskiej firmy sprawia, że trudno będzie kiedykolwiek poprawić ten wynik. Choć nie jest to niemożliwe.
Najdłuższy nieprzerwany okres zdjęciowy
Jednymi z najbardziej barwnych i soczystych anegdot świata kina są te o przedłużających się w nieskończoność zdjęciach do widowiskowych hollywoodzkich produkcji, które mają wywrzeć na widzu kolosalne wrażenie. Jak np. ta, że zaplanowany na 5 miesięcy okres zdjęciowy do Czasu apokalipsy Coppoli wydłużył się do ponad roku, a połowa ekipy przeżyła na planie załamanie nerwowe. Prawda jest jednak taka, że za najdłuższy nieprzerwany okres zdjęć odpowiada słynny perfekcjonista Stanley Kubrick, który kręcił w Wielkiej Brytanii Oczy szeroko zamknięte przez 15 miesięcy, z czego 400 dni ciągiem. Tom Cruise i Nicole Kidman nie mogli brał udziału w innych projektach, zakontraktowana obsada nie wiedziała, kiedy zdjęcia się skończą, Kubrick żądał nieustannego przepisywania scenariusza oraz nadzorował dosłownie każdy element pojawiający się w kadrze, a ekipa narzekała nieustannie na kulejące morale.
Najdłuższy hollywoodzki film
Kiedy wydawało się, że era rozciągniętych na kilka godzin wysokobudżetowych widowisk made in Hollywood przeminęła z wiatrem, Martin Scorsese zebrał budżet w wysokości 160 milionów dolarów i nakręcił w zeszłym roku liczącego sobie 209 minut Irlandczyka, który pod względem czasu trwania nawiązywał do klasycznych filmowych spektakli typu Ben Hur (1959 r., 212 minut), Dzięsięcioro przykazań (1956 r. 220 minut) czy Lawrence z Arabii (1962 r., 222 minuty). Do rekordzisty zabrakło jednak grubo ponad pół godziny – Kleopatra z 1963 r. zamknęła się w 248 minutach. Mimo faktu, że Irlandczyk powstał, trudno sobie doprawdy wyobrazić, by współczesne kino mainstreamowe spróbowało pobić ten rekord. Cztery godziny spędzone z jednym filmem w czasach streamingu i audiowizualnej nadprodukcji? Nawet Avengers: Koniec gry z dziesiątkami ważnych postaci i fabułą zamykającą serię kilkunastu filmów trwał „zaledwie” 3 godziny.
Najwięcej wulgaryzmów
A skoro jesteśmy już przy Martinie Scorsese, warto nadmienić, iż reżyserowi, który przez kilka dekad stworzył dziesiątki zaskakująco różnorodnych filmów, lecz kulturze masowej kojarzy się głównie z brutalnego (i dość długiego) kina gangsterskiego, udało się ustalić inny, nieco bardziej niekonwencjonalny filmowy rekord. W Wilku z Wall Street, opartej na faktach opowieści o (s)ekscesach i narkotycznych eskapadach Jordana Belforta (Leonard DiCaprio), słowo „fuck” oraz jego różne mniej lub bardziej kreatywne odmiany padło aż 569 razy. Film trwa trzy godziny, co oznacza, że postaci używają tego słowa średnio trzy razy na minutę, a jeśli odliczyć napisy początkowe, końcowe i wszystkie sceny, w których Matthew McConaughey uderza się w pierś, statystyka znacznie się zagęszcza. Istnieją zapewne produkcje, w których przewija się więcej „fucków”, ale żadna nie zarobiła w światowych kinach prawie czterystu milionów dolarów.
Najlepszy filmowy multitasking
Jeśli uznać Stanleya Kubricka, Jamesa Camerona, Davida Finchera i innych znanych reżyserów, którzy maczają palce w wielu aspektach procesu filmowego, za istnych królów perfekcjonizmu, Jackie’ego Chana należałoby określić chyba cesarzem. Urodzony w Hong Kongu mistrz sztuk walki i wirtuoz slapstickowej komedii wystąpił na planie Chińskiego zodiaka w aż piętnastu rolach. Nie tylko jako aktor, reżyser, scenarzysta, producent, producent wykonawczy, autor zdjęć i dekorator wnętrz, bo to coś, czym mogą się chwalić takie płotki jak Cameron i Fincher. Chan był również kierownikiem produkcji, koordynatorem cateringowym, kaskaderem, koordynatorem ds. scen kaskaderskich, mistrzem oświetlenia, kompozytorem, rekwizytorem i brał udział w wykonaniu głównego motywu muzycznego filmu. Prawdziwie autorskie kino!
Największy sukces finansowy
Przez kilka dekad James Cameron wytyczał coraz to nowe ścieżki w Fabryce Snów. W pierwszej połowie lat 90. jako pierwszy nakręcił film z budżetem przekraczającym 100 milionów dolarów (Prawdziwe kłamstwa), w drugiej połowie podbił stawkę do dwustu i jako pierwszy w historii przekroczył magiczną granicę dwóch miliardów w światowym box-office. Pierwszą dekadę XXI wieku poświęcił w większości Avatarowi, którym zrewolucjonizował VFX i pobił własny rekord w box-office (2 790 000 000 dolarów), a w drugiej… zafiksował się na punkcie kolejnych części Avatara i musiał oddać palmę pierwszeństwa Avengers: Koniec gry (niemal 2 800 000 000). Na pocieszenie pozostaje Cameronowi świadomość, że po uwzględnieniu inflacji najbardziej kasowym filmem w historii kina pozostaje po ośmiu dekadach od premiery Przeminęło z wiatrem (3,5 mld). Ktoś się na to porwie?
zobacz także
- Fiński startup tworzy pokarm, który może wykarmić miliony. Powstaje on przy użyciu wody, odnawialnej energii i dwutlenku węgla
Newsy
Fiński startup tworzy pokarm, który może wykarmić miliony. Powstaje on przy użyciu wody, odnawialnej energii i dwutlenku węgla
- Pierwszy pośmiertny utwór Notoriousa B.I.G. od 17 lat. Posłuchaj „G.O.A.T.”
Newsy
Pierwszy pośmiertny utwór Notoriousa B.I.G. od 17 lat. Posłuchaj „G.O.A.T.”
- Zabawa w hakera. „Bitburner" to gra ucząca pisania skryptów w JavaScript
Newsy
Zabawa w hakera. „Bitburner" to gra ucząca pisania skryptów w JavaScript
- Rodzina Corleone w 4K. Zobacz zwiastun odrestaurowanego „Ojca chrzestnego", który kończy 50 lat
Newsy
Rodzina Corleone w 4K. Zobacz zwiastun odrestaurowanego „Ojca chrzestnego", który kończy 50 lat
zobacz playlisty
-
CLIPS
02
CLIPS
-
John Peel Sessions
17
John Peel Sessions
-
Seria archiwalnych koncertów Metalliki
07
Seria archiwalnych koncertów Metalliki
-
Papaya Young Directors 5 Autorytety
12
Papaya Young Directors 5 Autorytety