Bez fałszu na scenie i przed kamerą. Muzycy, którzy potrafią grać27.10.2020
Imponujące kariery na scenie muzycznej, miliony sprzedanych płyt, a nierzadko także statusy ikon. Nie ma chyba artystów i artystek, którzy po ogromnych sukcesach w branży muzycznej nie dostaliby propozycji ze świata filmu. Nie wszyscy jednak potrafią wykorzystać tę szansę w pełni, a wiele z takich postaci na pewno chciałoby wymazać takie eksperymenty z pamięci – zarówno swojej, jak i fanów. Przy okazji wchodzącego 30 października do kin Obrazu pożądania, którego dystrybutorem jest Best Film, przypominamy kilka naprawdę dobrych kreacji stworzonych na ekranie przez zawodowych muzyków.
Mick Jagger – Obraz pożądania (2019), reż. Giuseppe Capotondi
Legendarny muzyk nie pojawił się w Obrazie pożądania jako aktor epizodyczny. Nie było to też ze strony wokalisty The Rolling Stones spełnianie fanaberii człowieka renesansu, ani desperacka PR-owa zagrywka wytwórni. Rola Josepha Cassidy’ego to pełnoprawny, drugoplanowy występ na wysokim poziomie. W opowiadającym o postępującej obsesji filmie z gatunku kina mind-games, dotykającym tematów uprzedmiotowienia oraz „śmierci autora” (jak rozprawiał Roland Barthes), Mick Jagger gra nieprzeniknionego, cynicznego i dominującego konesera sztuki. To on monopolizuje przestrzeń swoją charyzmą, prowadzi każde fabularne rozdanie i uosabia przy okazji współczesne środowisko artystyczne, które jest tłem wydarzeń Obrazu pożądania. Swoboda przed kamerą to zresztą w przypadku Jaggera nic zaskakującego – choć lider Stonesów nigdy nie zmienił definitywnie sceny na plan filmowy, miał ku temu kilka okazji. Przez lata na ekranie pojawiał się nie tylko w teledyskach i muzycznych dokumentach – pierwszy raz w fabule debiutował równo 50 lat temu w filmach Ned Kelly (1970) i Przedstawienie (1970). Na widzach wrażenie robił też później – np. w filmie science-fiction Freejack (1992), gdzie zagrał obok Emilio Esteveza, Rene Russo i Anthony’ego Hopkinsa.
Björk – Tańcząc w ciemnościach (2000), reż. Lars von Trier
Jedyna w swoim rodzaju islandzka piosenkarka na początku miała tylko komponować muzykę do nowego filmu Lara Von Triera. Stało się jednak tak, że równie oryginalny i będący wówczas na szczycie reżyser-prowokator zaangażował do głównej roli w Tańcząc w ciemnościach właśnie ją. Artystka nie była totalną debiutantką – 10 lat wcześniej ukazał się inny film z jej udziałem, Krzew jałowca, o którym szczegółowo pisaliśmy TU. W obrazie, którzy krytycy nazywali m.in. „długim filmem o zabijaniu” czy „tańcząc we łzach”, Björk zagrała Selmę, która mimo postępującej wady wzroku, ciężko pracuje w fabryce, by zarobić na leczenie syna dziedziczącego po niej tę chorobę. Bohaterka Von Triera jest antytezą przeciętnego człowieka. Nie bez powodu jest to film kończący trylogię Złote serce. Powtarza się tutaj bowiem wątek kobiety kochającej totalnie, a piękne i czyste uczucie oraz niewinność konfrontują się ze szpetną rzeczywistością – dokładnia tak samo jak w Przełamując fale (1996) czy Idiotach (1998). Nadzieja umiera pierwsza, a reszta emocji walczy o przetrwanie. Dyskomfort psychiczny i nieobojętność, które dotykały widza podczas seansu, odbiły się również na samej Björk, która poturbowana emocjonalnie wyzwaniem filmowym zadecydowała po udziale w projekcie już nigdy więcej nie wystąpić w kinie fabularnym.
Tom Waits – Poza prawem (1986), reż. Jim Jarmusch
Tomowi Waitsowi nie wystarczył jedynie flirt z kinem, związany z tworzeniem muzyki filmowej. Jego charakterystyczny głos wybrzmiewał i towarzyszy kinematografii od wielu lat. Waits stworzył np. ścieżkę dźwiękową do filmu Ten od serca (1981) Francisa Forda Coppoli, za którą nominowany był do Oscara. Od tamtego czasu, mimo charakteru barda i niewątpliwie outsiderskiej natury, nie bronił się przed kontaktami z Hollywood. W filmach pojawia się jednak na swoich własnych zasadach – np. bawiąc się w radiowego DJ-a w Mystery Train lub grając wariację na temat samego siebie w towarzystwie innej muzycznej ikony – Iggy’ego Popa (Kawa i Papierosy). No właśnie – Tom Waits w kinie to w dużej mierze zasługa Jima Jarmusha. Łączy ich przyjaźń i podobne podejście do sztuki – bazujące na ekscentryzmie i wymykaniu się etykietkom. W skromnym Poza prawem (1993) muzyk znalazł przestrzeń do doskonałej, nieprzerysowanej gry, partnerując Roberto Benigniemu i Johnowi Luriemu w scenach rozgrywających się w małej celi. Waits pojawiał się także u innych twórców – również tych uważanych za wybitnych. Zagrał w kilku filmach Francisa Forda Coppoli (np. Dracula, Cotton Club czy Rumble Fish), Terry’ego Gilliama (Fisher King, Parnassus) czy u Wima Wendersa (Aż na koniec świata) lub Martina McDonagh (7 psychopatów). Kiedy spojrzy się na filmografię Waitsa, trudno nie nazwać go po prostu aktorem.
Cher – Wpływ księżyca (1987), reż. Norman Jewison
Cher to przede wszystkim wielki głos i moc przebojów, hipnotyzująca osobowość, ponadczasowy styl, ale też wielkie role w filmach. Pominięcie tych ostatnich byłoby ciężkim grzechem. Już takie filmy jak Silkwood (1983) czy Maska (1985) pokazały jej aktorskie zdolności oraz żywiołowość i swobodę na ekranie. Prawdziwy jednak popis, i to nagrodzony Oscarem, artystka dała w komediodramacie Wpływ Księżyca (1987), gdzie zagrała u boku Nicolasa Cage’a. Postać, którą Cher tutaj tworzy, jest nie tylko hipnotyzująca, ale też imponująca pod względem dojrzałości aktorskiej – jej bohaterka z tchórzliwej, wycofanej dziewczyny zamienia się w świadomą swoich potrzeb i podmiotowości kobietę. Wpływ księżyca, czyli jeden z najciekawszych „utworów na dwa głosy” w historii kina, nie sprawił, że Cher na stałe zajęła się aktorstwem. Jednak bez tego występu nie byłoby pewnie innego, bardzo znanego i uwielbianego filmu z gwiazdą w roli głównej, czyli Syreny (1990). Wcieliła się tam w niekonwencjonalną, samotną matkę dwóch córek (Winona Ryder, Christina Ricci) i przy okazji wylansowała wielki przebój – nową wersję piosenki The Shoop Shoop Song (It's in His Kiss).
Justin Timberlake – The Social Network (2010), reż. David Fincher
Przy okazji filmu opowiadającego o Marku Zuckerbergu i jego przełomowym wynalazku, David Fincher i scenarzysta Aaron Sorkin zatrudnili wielu młodych, utalentowanych aktorów. Oprócz Jesse Eisenberga czy Andrew Garfielda w jednej z drugoplanowych ról pojawił się gwiazdor pop – Justin Timberlake. Dla muzyka nie było to pierwsze spotkanie z wysokobudżetową produkcją – wcześniej pojawił się m.in. w Alpha Dog (2006) Nicka Cassavetesa. U Finchera wcielił się w autentyczną postać Seana Parkera – amerykańskiego przedsiębiorcy technologicznego, którzy nie tylko zasłynął jako współtwórca Napstera, ale doradzał grupie stojącej za powstaniem Facebooka. Fincher kolejny raz udowodnił, że potrafi poprowadzić historię znaną całemu światu tak, jakbyśmy słyszeli o niej po raz pierwszy i przykuć widza do kinowego fotela. Potrafi też wykorzystać potencjał aktorski – także korzystając z takich drugoplanowych aktorów jak Justin Timberlake. Oto więc kolejny muzyk, który nie został doklejony do filmu na potrzeby podbicia oglądalności, a po to, żeby grać bez żadnego fałszu.
Mos Def – Autostopem przez galaktykę (2005), reż. Garth Jennings
Rapuje, tak jak gra; gra, tak jak rapuje – z pełną swobodą i zachowując jednocześnie swój charakterystyczny, niepodrabialny styl. Oczywiście można też wymieniać jego udział w świetnie skrojonym i sentymentalnym Cadillac Records (2008), ale tam wcielał się w Chucka Berry’ego, czyli muzyka. A Yasiin Bey, bo tak naprawdę nazywa się raper, w sprawdzi się w każdej roli. W Autostopem przez galaktykę (2005) – filmie na podstawie bestsellerowej serii Douglasa Adamsa – Mos Def wcielił się w kosmitę Forda Perfectę, który ratuje pewnego Ziemianina (w tej roli Martin Freeman). Razem stworzyli doskonały duet aktorski, który napotyka na swojej drodze galerię kolejnych, niespodziewanych bohaterów – z prezydentem galaktyki granym przez Sama Rockwella czy ekscentryczną Trillian (Zooey Deschanel). To kino spod znaku absurdalnego żartu, który niewątpliwie znalazł uznanie u sympatyków brytyjskiego humoru – np. tego spod znaku Latającego Cyrku Monty Pythona.
David Bowie – Wesołych Świąt, Pułkowniku Lawrence (1983), reż. Nagisa Ōshima
Według wielu osób Bowie nie tylko nie mieścił się w definicji zwykłego Ziemianina, ale także był niewątpliwą ikoną, która pokazała, że w procesie tworzenia ograniczać może nas tylko nasza wyobraźnia. Muzyk pojawiał się w filmach wielokrotnie – zarówno we własnej osobie, jak i w którymś ze swoich artystycznych wcieleń. Nie ma co ukrywać, że najlepszym tytułem łączącym charakter i emploi gwiazdy rocka byłby Człowiek, który spadł na Ziemię (1976). Trudno jednak ocenić ten film obiektywnie, nie biorąc pod uwagę faktu, że to kino sci-fi niejako skrojone pod zagadkową osobowość i jedną z kosmicznych postaci Bowiego. Dlatego warto tu sięgnąć po tytuł, który pozwala mocno odseparować Bowiego od jego kreacji muzycznej – produkcję, w której stał się kimś kompletnie innym i w pewnym sensie, jak na standardy artysty, „normalnym”. Wesołych Świąt, Pułkowniku Lawrence (1983) to elektryzujący i oryginalny dramat wojenny, w którym David Bowie jest brytyjskim oficerem, Jackiem Celliersem. Film wielokrotnie porównywany do Mostu na rzece Kwai (1957) opowiada z refleksją i ostrością spojrzenia o zderzeniu dwóch różnych kultur, kiedy to jeniec brytyjski trafia do japońskiego obozu. To empatyczna, pełna humanizmu, a nawet momentami postmodernistyczna w swojej ekspresji historia podważająca uleganie zbiorowym emocjom i ideom. Bowie nie stracił wiarygodności w tym filmie ani przez chwilę, nawet kiedy puszczał oko do widowni (np. w postaci kwestii „Żałuję, że nie potrafię śpiewać”). I choć później aktorem jedynie bywał, ten świat pozostawiając swojemu synowi, reżyserowi Duncanowi Jonesowi (Moon, Kod nieśmiertelności) w każdej, nawet najmniejszej roli zachwycał – wystarczy choćby przypomnieć sobie Prestiż Christophera Nolana, gdzie Bowie wcielił się w Nikolę Teslę.
zobacz także
- Miś Paddington na herbacie u królowej Elżbiety. Czy w viralowym klipie użyto deepfake’u monarchini?
Newsy
Miś Paddington na herbacie u królowej Elżbiety. Czy w viralowym klipie użyto deepfake’u monarchini?
- Nie tylko „Black Mirror”. Najciekawsze serialowe antyutopie
Opinie
Nie tylko „Black Mirror”. Najciekawsze serialowe antyutopie
- Piłka nożna w parze z muzyką. FIFA startuje z własnym podcastem
Newsy
Piłka nożna w parze z muzyką. FIFA startuje z własnym podcastem
- Artyści stają się sławni nie dzięki kreatywności, a posiadaniu wpływowych przyjaciół
Newsy
Artyści stają się sławni nie dzięki kreatywności, a posiadaniu wpływowych przyjaciół
zobacz playlisty
-
Music Stories PYD 2020
02
Music Stories PYD 2020
-
Muzeum Van Gogha w 4K
06
Muzeum Van Gogha w 4K
-
Papaya Young Directors 7 #MASTERTALKS
18
Papaya Young Directors 7 #MASTERTALKS
-
Nowe utwory z pierwszej 10 Billboard Hot 100 (II kwartał 2019 r.)
15
Nowe utwory z pierwszej 10 Billboard Hot 100 (II kwartał 2019 r.)