
Marcin Prokop | Chowam ciemne scenariusze08.10.2018
Kiedy dawno temu pytali mnie na rozmowach kwalifikacyjnych, gdzie widzę siebie za dzisięć lat, odpowiadałem, że nie mam zielonego pojęcia. Dzisiaj myślę podobnie.
Nieprzewidywalność nadaje sens wszystkiemu, co robię i sprawia, że mi się chce. To trochę jak prowadzenie samochodu po krętej, górskiej drodze – nie jestem pewien, co będzie za zakrętem, ale wierzę, że sobie poradzę, nawet jeśli czasami będę musiał opanować poślizg. Planując cokolwiek, staram się nie dopuszczać do tego, żeby paraliżowało mnie nadmierne myślenie na ten temat. Bo jeśli zaczniesz za dużo analizować, to szybko się okaże, że znajdą się argumenty za niepodejmowaniem kolejnych wyzwań.
Mam zakorzenione w genach przekonanie, że się uda. Może to arogancja albo krótkowzroczność, ale dzięki takiemu spojrzeniu nie analizuję zbyt długo potencjalnego ryzyka. Biorę je oczywiście pod uwagę, z tyłu głowy mam przygotowany plan awaryjny, ale w którymś momencie wkładam te wszystkie ciemne scenariusze do aktówki, chowam ją i działam. Myślę o tym podobnie jak Scarlett O’Hara, główna bohaterka Przeminęło z wiatrem: będę się martwić wtedy, gdyby jedna z tych pesymistycznych wizji rzeczywiście miała się spełnić. Od początku wychodziłem z założenia, że jeśli pojawia się szansa zrobienia czegoś, czego wcześniej nie robiłem, to zamiast to odrzucać, mówiąc „nie umiem, nie jestem gotowy, nie mam doświadczenia”, trzeba spróbować się tego nauczyć. Zobaczyć, jak to jest zbudowane, zdekonstruować, a potem poskładać to po swojemu. A jeśli coś się nie uda, to nie dlatego, że „los tak chciał”, tylko dlatego, że popełniłem błąd. I muszę z niego wyciągnąć wnioski na przyszłość. Biorę odpowiedzialność za to co robię. Nigdy nie szukam usprawiedliwień w zewnętrznych okolicznościach.
Pomysł, żeby zostać autorem własnego programu zrodził się z rozmów z moim bratem. Będąc na wakacyjnej, namiotowej wyprawie po Hiszpanii, stwierdziliśmy, że następnym razem powinniśmy z takiej wycieczki nakręcić pamiątkowy film, skoro dzisiaj dobry sprzęt można kupić za grosze. A już najlepiej by było, gdyby ktoś potem ten materiał zechciał u siebie pokazać. Pomysł szybko zaczęliśmy przkuwać w konkrety. Obydwaj przez lata mieliśmy marzenie, żeby przemierzyć Stany w Mustangu cabrio, więc uznaliśmy, że to idealny moment na taką realizację. Postanowiliśmy za dużo nie planować. Ustaliliśmy tylko początek i koniec trasy. To, gdzie skręcimy i gdzie się zatrzymamy, miało zależeć tylko od nas. Nie było dużego budżetu, więc uznaliśmy, że sami będziemy nagrywać materiał. Żaden z nas nie trzymał wcześniej w ręku profesjonalnej kamery, instrukcje obsługi sprzętu czytaliśmy w samolocie do USA, zastanawiając się, który guzik do czego służy. Wychodzę z założenia, że każdą sytuację, która w pierwszej chwili wydaje się przeszkodą albo potencjalną porażką, trzeba próbować obrócić na swoją korzyść. Tak było podczas naszej podróży po Stanach, podobnie jest, kiedy prowadzę program na żywo. W telewizji zdarzają się różne wpadki, ale zawsze staram się je ograć w taki sposób, żeby powstała z tego jakaś wartość, choćby rozrywkowa. Kiedy w USA odholowali nam samochód, zamiast przeżywać stres, że zostaliśmy bez środka transportu, nakręciliśmy materiał z odzyskiwania Mustanga, który okazał sie równie sensacyjny, jak filmy Patryka Vegi.
Podczas pracy nad Niezwykłymi Stanami Prokopa miałem poczucie totalnej wolności: wsiadasz do samochodu, na tylnym siedzeniu masz sprzęt i zupełnie nie wiesz, co się wydarzy. Oprócz tego, że dawaliśmy się porywać prądom spontanicznych przygód, sami celowo pakowaliśmy się w różne miejsca, żeby te sytuacje sprowokować. Wbiliśmy się np. w blokadę policyjną albo wjechaliśmy do pozornie opuszczonego miasteczka, w którym zaczął nas gonić pan z giwerą, bo uznał, że zakłócamy mu spokój.
Jeśli masz pomysł, który chcesz odpalić, musisz tchnąć w niego życie, a następnie obserwować, jak się zachowuje. Reagować i poprawiać, kiedy pojawiają się odstępstwa od tego, co chcesz osiągnąć. Wyobrażam sobie to trochę jak grę w curling – puszczasz ten kamień w ruch, a on sunie po lodzie. Nie zatrzymasz go, ale masz na bieżąco pewien wpływ na to, gdzie się za chwilę znajdzie. Szorując szczotką i eliminując błędy, określasz jego tor.
zobacz także
- Akademia przyznająca Oscary ma 400 nowych członków. Wśród nich Małgorzata Szumowska i Tadeusz Łysiak
Newsy
Akademia przyznająca Oscary ma 400 nowych członków. Wśród nich Małgorzata Szumowska i Tadeusz Łysiak
- Powstaje kolejna polska cyberpunkowa gra. Akcja „Gamedec” ma miejsce w Warszawie w XXII wieku
Newsy
Powstaje kolejna polska cyberpunkowa gra. Akcja „Gamedec” ma miejsce w Warszawie w XXII wieku
- Wielki powrót kultowej serii gier przygodowych. „Return to Monkey Island” ukaże się jeszcze w tym roku
Newsy
Wielki powrót kultowej serii gier przygodowych. „Return to Monkey Island” ukaże się jeszcze w tym roku
- Serialowy rywal „Euforii”? Zobacz zwiastun „Grand Army”
Newsy
Serialowy rywal „Euforii”? Zobacz zwiastun „Grand Army”
zobacz playlisty
-
George Lucas
02
George Lucas
-
PZU
04
PZU
-
Teledyski
15
Teledyski
-
Domowe koncerty Global Citizen One World: Together at Home
13
Domowe koncerty Global Citizen One World: Together at Home