Nie tylko „Batmany” i „Władca Pierścieni” chodzą trójkami. 10 najlepszych trylogii obyczajowych05.11.2021
Słyszymy „słynna filmowa trylogia” i na jednym wdechu wymieniamy główny cykl Gwiezdnych Wojen, Batmany Nolana czy serię Władca Pierścieni, którą najwięksi fani są w stanie obejrzeć w jedną noc i to w wersji reżyserskiej. W tym rankingu nie będzie jednak ani świetlnych mieczy, ani wyprawy z pierścieniem do Mordoru. Filmowych trójek szukamy raczej gdzie indziej. Przedstawiamy dziesięć trylogii spoza mainstreamu i kinowej fantastyki, osadzonych w społeczno-obyczajowych realiach.
Trylogia Noriko – Yasujirō Ozu
Późna wiosna (1949)
Wczesne lato (1951)
Tokijska opowieść (1953)
Yasujirō Ozu całe życie kręcił jeden film, opowiadał jedną i tę samą historię. Jego kino zawsze było pozbawione gwałtownych emocji, wielkich idei, opowiadało o rodzinie, starzeniu się, żałobie i przemijaniu. Niby nic odkrywczego, ktoś powie, że to banalne i antywidowiskowe, a jednak w naszym pędzącym na złamanie karku świecie tego typu narracje wydają się na wagę złota. Zresztą to jego kinem inspirował się Jim Jarmusch, wzorem stał się również dla Wim Wenders, który zadedykował mu Niebo nad Berlinem. Twórcy kolejnych pokoleń natchnienia szukali głównie w trylogii Noriko, która jest absolutnie szczytowym osiągnięciem Ozu. Bohaterką cyklu jest z początku młoda dziewczyna, którą rodzina i bliscy próbują wydać za mąż. Z czasem historia ta rozgałęzia się na kilka pokoleń – zanurzoną w poprzedniej epoce starszyznę, zapracowane dzieci, które nie mają dla rodziców czasu i wnuki, które dziadków traktują jak obcych. Małe wielkie kino.
Trylogia pionowa – Ingmar Bergman
Jak w zwierciadle (1961)
Goście Wieczerzy Pańskiej (1962)
Milczenie (1963)
Zanim Ingmar Bergman zabrał się za Personę, przyjął zlecenie na nakręcenie tematycznego cyklu od szwedzkiej wytwórni Svensk Filmindustri. W latach 1961-1963 powstały trzy tytuły, które razem ułożyły się w tzw. trylogię pionową. Kolejne filmy nie miały wiele wspólnego z poprzednimi, miały jednak swój motyw przewodni. Był nim „pionowy”, hierarchiczny układ, który według religii chrześcijańskiej istnieje pomiędzy milczącym Bogiem a człowiekiem. Bergman podjął się w ten sposób próby zdefiniowania kondycji współczesnego człowieka – dręczonego przez niepewność co do istnienia Boga i sensu życia, a także przez wynikające z tego poczucie wyobcowania i osamotnienia. Na trylogię złożyły się filmy: Jak w zwierciadle, Goście Wieczerzy Pańskiej i Milczenie.
Trylogia śmierci – Gus Van Sant
Gerry (2002)
Słoń (2003)
Last Days (2005)
Na pierwszy rzut oka filmy, z których składa się ta trylogia, nie mają ze sobą nic wspólnego. Tymczasem okazują się splecione w nierozerwalną całość. Pierwszy da się streścić w jednym zdaniu: dwóch facetów idzie powoli i bez celu przez pustynię, rozmawiają, aż w końcu gubią drogę. Drugi to rzecz znacznie cięższego kalibru – to powrót do wydarzeń z 20 kwietnia i masakry, do której doszło w szkole średniej w Columbine. Dwaj uczniowie ostatniej klasy zastrzelili dwunastu rówieśników, nauczyciela, a na koniec popełnili samobójstwo. W ostatniej części trylogii znowu mamy historię niejako z życia wziętą – inspiracją do jej powstania stały się ostatnie dni z życia Kurta Cobaina. Trylogia Gusa van Santa nie ma jednej narracji, choć ma spoiwo – jest nim opowieść o końcu jednostkowego świata, nadchodzącym kresie, przejściu na drugą stronę. Warto pamiętać, że te filmy były dla kariery van Santa momentem przełomowym. Po komercyjnym sukcesie Buntownika z wyboru i klapie remake’u Psychozy, van Sant wykonał zwrot przez rufę i powrócił (w końcu!) na łono kina niezależnego.
Trylogia zemsty – Park Chan-Wook
Pan zemsta (2002)
Oldboy (2003)
Pani zemsta (2005)
Większość zna tę historię: Dae-su bez słowa zostaje porwany w dniu urodzin swojej córki i zamknięty na piętnaście lat w tajemniczym pokoju bez klamek. W tym czasie zmienia się świat, zmieniają się rządy, zmienia się sam bohater. Budzi się w nim gniew i chęć zemsty, w samotności ćwiczy sztuki walki, żeby być odpowiednio przygotowanym do vendetty. Kiedy niespodziewanie odzyskuje wolność rusza tropem człowieka, który zmienił jego życie w koszmar. Tak z grubsza przedstawia się fabuła Oldboya Park Chan-wooka, filmu, o którym Quentin Tarantino miał powiedzieć, że jest bardziej „tarantinowski” niż wszystko, co sam do tej pory nakręcił. Niewykluczone, że to właśnie ta fraza przysłoniła niektórym fakt, że Oldboy jest zaledwie jednym ogniwem z łańcuszka kilku tematycznie połączonych ze sobą tytułów. Rok wcześniej Park nakręcił Pana zemstę, dwa lata później – analogicznie – Panią zemstę. Razem tworzą one tryptyk o ludziach, którzy zaspokajają nieodpartą żądzę odwetu na tych, którzy ich skrzywdzili lub wpienili. Zemsta jest w nich efektowna, bywa też ślepa.
The Before Trilogy – Richard Linklater
Przed wschodem słońca (1995)
Przed zachodem słońca (2004)
Przed północą (2013)
Był rok 1995, wszystko zaczęło się w pociągu relacji Budapeszt-Paryż. Pewien Amerykanin zagadał pewną Francuzkę. Razem wysiedli w Wiedniu, gdzie spędzili ze sobą noc na zwyczajnej do bólu gadce, odbijaniu się od przypadkowych miejsc. Na koniec przyrzekli sobie, że w tym samym miejscu spotkają się za pół roku. Dziewięć lat zajęło im jednak, żeby ponownie się spotkać. On przyleciał do Paryża, żeby w znanej paryskiej księgarni promować swoją książkę, ona pojawiła się na spotkaniu autorskim. Nadrobili zaległości, skorzystali z drugiej, danej im przez los szansy. Po kolejnych dziewięciu wiosnach dowiadujemy się, że są razem, mają dzieci, a ich związek po wspólnie spędzonych latach zaczyna się kruszyć. Był rok 2013, Linklater nakręcił trzeci film z tym samymi aktorami, w którym to czas filmowy zbiegł się z czasem rzeczywistym. Cały fenomen trylogii polegał właśnie na zamazaniu granicy między prawdą i fikcją, a jednocześnie na tym, że były to filmy, w których dwoje ludzi idzie przed siebie i… rozmawia. Tylko tyle i aż tyle.
Trylogia apartamentowa – Roman Polański
Wstręt (1965)
Dziecko Rosemary (1968)
Lokator (1976)
Na poziomie najbardziej podstawowym – trzy pozornie niezwiązane ze sobą historie o ludziach uwięzionych w swoich czterech ścianach. Związki między nimi są jednak bardziej skomplikowane i zniuansowane. Trzeba zacząć od Wstrętu, pierwszego anglojęzycznego filmu Romana Polańskiego, w którym bohaterka zamyka się we własnym mieszkaniu, które zaczyna więzić ją niczym choroba psychiczna. Ta sugestywna metafora sprawiła, że film okrzyknięto przejmującym studium schizofrenii, a sam reżyser zaczął drążyć w temacie. Dziecko Rosemary, pierwsza hollywoodzka produkcja Polańskiego, choć bliższa konwencji okultystycznego horroru, wciąż skrywała w sobie ogromny ładunek emocjonalny – ukazywała przygotowania do macierzyństwa z wszystkimi towarzyszącymi temu procesowi lękami. Lokatora – opowieść o człowieku, który przejmuje mieszkanie po samobójczyni i ostatecznie powtarza jej drogę ku szaleństwu – uznano za symboliczne domknięcie trylogii. Punktem centralnym w tych filmach uczynił Polański ludzi, którym życie wymknęło się spod kontroli – którzy pogrążają się w wyczerpaniu, niemocy i autodestrukcji.
Trylogia śmierci – Alejandro González Iñárritu
Amores perros (2000)
21 gramów (2003)
Babel (2006)
Z wczesnym kinem Iñárritu wiążą się historie, których pozornie nie można ze sobą pogodzić. Pierwsze filmy meksykański reżyser miał w zwyczaju dzielić między szereg postaci. Zasada była prosta – pokazać ludzi, którzy żyją obok siebie, w jednym miejscu, ale nie mają prawa się spotkać. A jednak cały pic polegał na tym, że drogi bohaterów – w wyniku jakiegoś niespodziewanego splotu wydarzeń – się krzyżowały. Takim zapalnikiem w Amores perros był tragiczny wypadek, w którego wyniku kilka niemających ze sobą nic wspólnego osób traci coś cennego, ten sam motyw pojawił się później w 21 gramach. Pewnym odstępstwem od reguły był Babel, w którym wspólnym mianownikiem i przyczyną tragedii bohaterów żyjących na różnych kontynentach okazał się nie żaden karambol, a brak porozumienia pomiędzy ludźmi. Nie zmienia to faktu, że powracającym przez lata u Iñárritu tematem była gra między przeznaczeniem a zwyczajną przypadkowością ludzkiego losu.
Trylogia: Raj – Ulrich Seidl
Raj: miłość (2012)
Raj: wiara (2012)
Raj: nadzieja (2013)
Trzy cnoty kluczowe do zbawienia: wiara, nadzieja, miłość. W ikonografii przedstawiane były jako trzy siostry, męczennice. Punkt wyjścia trylogii Ulricha Seidla może wskazywać na pewne skojarzenia i tropy, jednak kino Austriaka i teologiczne fundamenty dzieli wszystko. Kategorie chrześcijańskie – wyrosłe ze starego porządku – Seidl traktuje umownie, przykłada je do świata dzisiejszych wartości, poszukuje ich śladów wśród ludzi żyjących w dobrobycie, a jednak samotnych, dotkniętych kompleksem. Krytyka społeczna jest wyraźna w każdym z trzech filmów. Seidl zaczyna od tematu eksploatacji Trzeciego Świata, następnie przechodzi do pytania o miejsce religijnej obsesji w świecie, kończy na obrazie dziewczyny wysłanej przymusowo na obóz dietetyczny. Gdzie w takim razie tytułowy raj? Prawdopodobnie w złudzeniach, którymi żyją bohaterki. A może wcale go nie ma. Jak przystało na kino Seidla, trylogia ta wydawać może się cyniczna i okrutna. A jednak nie można się od niej oderwać.
Trylogia „Pusher” – Nicolas Winding Refn
Pusher (1996)
Pusher II: Krew na rękach (2004)
Pusher III: Jestem aniołem śmierci (2005)
Zanim podpisywał się inicjałami NWR, zanim po głowie zaczął mu chodzić modny film o facecie w satynowej bomberce ze skorpionem na plecach, Nicolas Winding Refn zaczynał od surowego kina o ludziach wychowanych na ulicach Kopenhagi. Taki właśnie pomyślany był jego debiutancki Pusher – rzecz o podrzędnym handlarzu narkotyków, który popada w długi i próbuje spłacić swoich dostawców. Brzmi jak coś, co nie wyrasta ponad przeciętność, a jednak Refn osiągnął za sprawą Pushera spektakularny sukces. Film zadziałał jako osobliwy mariaż kina społecznego spod znaku wczesnego Loacha z kinem gangsterskim, miał zarazem potencjał na kolejne części. Refn każdą kolejną oparł na innej postaci, każdą odmalował w wyjątkowo ciemnych barwach. Gdybym miał wskazać swoją ulubioną, byłaby to ta druga. Duńczyk najpełniej rozwija w nim charakter swojego bohatera, bardziej niż zwykle wchodzi w psychologię. Inna sprawa, że bez tego filmu świat byłoby uboższy o Madsa Mikkelsena.
Trylogia dorastania – Hou Hsiao-hsien
Lato u dziadka (1984)
Czas życia i czas śmierci (1985)
Kurz na wietrze (1986)
Zaczęliśmy od subtelnego kina Ozu, zamykamy serią filmów równie powściągliwych, tworząc tym samym klamrę kompozycyjną. Biograficzna, nowofalowa trylogia autorstwa Hou Hsiao-hsien to dzieło przełomowe nie tylko dla jego twórcy, co dla całego tajwańskiego kina, które w latach 80. zdominowane było przez komercyjne produkcje importowane z Hongkongu i Hollywood. Hou skupił się w niej na realiach z okresu własnego dzieciństwa i młodości. Lato u dziadka powstało w oparciu o historię znanej tajwańskiej pisarki i autorki scenariuszy jego filmów Chu T'ien-wen, Czas życia, czas śmierci był echem wspomnień samego reżysera, Pył na wietrze opisywał przeżycia współscenarzysty Wu Nien-jena. Te bardzo małe, osobiste narracje miały rzecz jasna gorzki posmak – między ich wierszami błyskała przemilczana historia tajwańskiego społeczeństwa. Hou opowiadał o kilku pokoleniach rodzin migrantów, które przybyły do Tajwanu z Chin – mówił o towarzyszącym im wykorzenieniu i wyobcowaniu.
zobacz także
- Zobacz „Dear Basketball” – krótkometrażową animację, za którą Kobe Bryant dostał Oscara
Newsy
Zobacz „Dear Basketball” – krótkometrażową animację, za którą Kobe Bryant dostał Oscara
- Zaginanie filmowej czasoprzestrzeni. Obejrzyj spektakularne slow motion Bena Ouaniche’a
Newsy
Zaginanie filmowej czasoprzestrzeni. Obejrzyj spektakularne slow motion Bena Ouaniche’a
- Paul McCartney wspomina czasy The Beatles w rozmowie z Rickiem Rubinem. Obejrzyj trailer „McCartney 3,2,1”
Newsy
Paul McCartney wspomina czasy The Beatles w rozmowie z Rickiem Rubinem. Obejrzyj trailer „McCartney 3,2,1”
- The Weeknd łączy siły z twórcą „Euforii" w nowym serialu HBO
Newsy
The Weeknd łączy siły z twórcą „Euforii" w nowym serialu HBO
zobacz playlisty
-
Instagram Stories PYD 2020
02
Instagram Stories PYD 2020
-
Muzeum Van Gogha w 4K
06
Muzeum Van Gogha w 4K
-
05
-
Tim Burton
03
Tim Burton