Opinie |

Zwykłe-niezwykłe przedmioty. 10 najbardziej kultowych filmowych rekwizytów04.06.2021

Niektóre filmy pamięta się za fantastycznie napisane dialogi, skrzące dowcipem riposty czy zabarwione akcentami i regionalizmami zabawy językowe, które pozwalają lepiej poznać ekranowe postaci. Inne produkcje doceniamy za pamiętne aktorskie kreacje, zarówno te krzykliwe, zagrane na najwyższych obrotach, jak i subtelne, wyważone role pozwalające zrozumieć bohaterów i ich emocje oraz reakcje. Dziś jednak skupimy się na pamiętnych… rekwizytach. Na całkowicie oczywistych rzeczach, które na co dzień nie wywołują w widzach większych emocji, lecz dzięki konkretnym filmom stały się znane na całym świecie i zyskały dziesiątki nowych, przeważnie zaskakujących konotacji.

Czerwony balonik – To (2017), reż. Andres Muschietti

Zaczynamy od czerwonego balonika. Bo symbolizuje miłość, radość, szczęśliwe chwile. O ile nie mówimy o ekranizacjach Tego Stephena Kinga, bo tam Pennywise, przerażający potwór w efektownym przebraniu klauna, używa czerwonych baloników w roli wabika na dzieci, które później z pasją i radością żywcem pożera. Używa też czerwonych baloników, aby dręczyć swe przyszłe ofiary. W dwuczęściowym filmie telewizyjnym z 1990 roku ulubione rekwizyty Pennywise’a grały dużą rolę, jednak dopiero ekranizacja Muschiettiego w pełni wykorzystała ich prostotę do podkręcania atmosfery narastającej paranoi. A dzięki Pennywise’owi czerwony balonik, który w kontekście filmowym kojarzył się wcześniej jako rekwizyt głównie najbardziej zagorzałym miłośnikom kina europejskiego, stał się rozpoznawalnym w kulturze masowej symbolem nadciągającego zła.

Satynowa kurtka – Drive (2011) reż. Nicolas Winding Refn

Kojarzone z czerwienią pasja i ryzyko wpisują się również doskonale w symbolikę słynnej kurtki bezimiennej postaci Ryana Goslinga w Drive – na długo nim srebrzystobiała satynowa bomberka z ręcznie wyhaftowanym na plecach żółtym skorpionem zaczyna spływać krwią jego adwersarzy. W pewnym sensie kurtka wchłonęła ekscytującą enigmatyczność i luz emanujący od mężczyzny, który na co dzień pracuje jako mechanik i kaskader filmowy, zaś nocami zamienia się w zawsze wymykającego się policji kierowcę przestępców. Drive stał się niespodziewanie hitem i w trakcie seansu mnóstwo osób zapragnęło ubierać się podobnie jak bohater Goslinga. Pierwsze oznaki nowej mody pojawiły się już w 2011 r., na kilka miesięcy po premierze filmu, natomiast dekadę później każdy może kupić sobie satynową kurtkę ze skorpionem na plecach.

Totem-bączek – Incepcja (2010), reż. Christopher Nolan

Siłą pamiętnych filmowych rekwizytów jest zazwyczaj ich prostota, co sprawdziło się doskonale w dziele Nolana. W kluczowej scenie wyjątkowo zawiła fabuła i szkatułkowa narracja Incepcji sprowadzają się do metalowego bączka, który kręci się w typowy dla siebie sposób na niczym niewyróżniającej się płaskiej powierzchni. Liczy się jednak kontekst, gdyż bączek jest osobistym totemem Doma Cobba, specjalisty od infiltrowania ludzkich umysłów. Po wyjątkowo trudnym zleceniu, które wymagało od jego ekipy ogromnego wysiłku, Cobb puszcza bączka w ruch. Jeśli zabawka upadnie, będzie to znak, że bohater znajduje się w rzeczywistym świecie. Jeśli będzie jednak kręcił się bez ustanku, Cobb uzyska potwierdzenie, że nie udało mu się odmienić swego życia i tkwi w podświadomości swej ofiary. Bączek się kręci, ekran spowija ciemność, pojawiają się napisy końcowe, a widz nie wie, czy to, co obserwował, było prawdą czy fikcją. Geniusz.

Maska Guya Fawkesa – V jak vendetta (2005), reż. James McTeigue

Najbardziej znane rekwizyty kondensują z łatwością główne elementy filmowego przesłania, ale także wykraczają z czasem poza historię opowiedzianą na ekranie. Świetnym przykładem jest maska Guya Fawkesa, którą na twarz walczącego z totalitarnym rządem anarchisty zwanego V nałożyli w komiksie Alan Moore i David Lloyd, a w kulturze masowej spopularyzował film z Natalie Portman i Hugo Weavingiem. Oba dzieła mają rzesze swych fanów, lecz symbolizująca nieustający bunt przeciwko opresji maska z wymalowanym szerokim uśmiechem przerosła i komiks, i film. Dziś kojarzy się z wieloma rzeczami, chociażby z globalną grupą haktywistów Anonymous. Choć kino wytworzyło wiele pamiętnych masek – związanych głównie z postaciami psychopatów: Jason Voorhees z serii Piątek trzynastego, Michael Myers z cyklu Halloween, różne osoby zakładające maski ducha w Krzykach – maska Fawkesa zyskała największą moc.

Krasnal ogrodowy – Amelia (2001), reż. Jean-Pierre Jeunet

Arcydzieło ekscentrycznej komediowej beztroski Jeneuta pełne jest mniej lub bardziej wyraźnej symboliki, lecz jednym z najbardziej pamiętnych rekwizytów z tego filmu jest pewien ogrodowy krasnal, który po światowym sukcesie Amelii zaczął zdobić niezliczoną ilość trawników i altanek. Jego rola w fabule była dość prosta – krasnal reprezentował niespełnione marzenie ojca głównej bohaterki o podróżowaniu i poznawaniu świata z różnych perspektyw. Mężczyzna nie mógł tego zrobić, ponieważ najpierw opiekował się córką, a później nie chciał opuszczać zmarłej małżonki, ale gdy dorosła Amelia wysłała krasnala w podróż po globie u boku znajomej stewardessy, która ochoczo pstrykała ogrodowemu ozdobnikowi zdjęcia w różnych znanych miejscach, udało jej się przekonać szanownego rodziciela do podążania za dawnym marzeniem. I właśnie te zdjęcia stały się podstawą kultowej popularności krasnala, który zainspirował także ogromną liczbę memów.

Piłka Wilson – Cast Away – poza światem (2000), reż. Robert Zemeckis

Od samego początku, w zasadzie od pierwszej sceny, w której pojawił się na ekranie w całej swej okazałości, sporym potencjałem memicznym mógł poszczycić się też Wilson, wierny, milczący towarzysz wieloletniej gehenny Chucka Nolanda, który po katastrofie samolotu musiał nauczyć się sztuki survivalu na bezludnej wyspie. Niby tylko piłka do siatkówki z odbitym odciskiem zakrwawionej ludzkiej ręki, a jednak była w stanie zapewnić widzom przez ostatnie dwie dekady tyle emocji i refleksji, że doczekała się własnej podstrony w największej filmowej bazie świata IMDb. Niby piłka jak każda inna, bo przecież na każdej można sobie namalować uśmiechniętą buźkę, ale sprzedano dziesiątki tysięcy egzemplarzy oficjalnego produktu. Niby Wilsona zrodził przypadek, bo próbujący wczuwać się w sytuację rozbitka scenarzysta znalazł po prostu pewnego dnia na plaży bezpańską piłkę do siatkówki, a stał się pełnoprawnym bohaterem filmowym.

Wizytówka – American Psycho (2000), reż. Mary Harron

Jest cudownie perfidną konstatacją, że najbardziej pamiętnym rekwizytem z filmu wypełnionego morderczą bronią białą, seksem, perwersją i posoką jest… wizytówka. A w zasadzie wizytówki, bowiem oglądamy na ekranie kilka, w diametralnie różniących się od siebie wersjach, krojach i rozmiarach. Wizytówka jako psychologiczna broń masowego rażenia i jednocześnie identyfikator męskości i posiadanych znajomości. Eros i Tanatos w jednym, prostokątnym symbolu, który ma większą siłę sprawczą niż niejeden rząd. Każdy, kto widział kontrowersyjną i smoliście czarną satyrę Harron, doskonale wie, że nie ma większego afrodyzjaku dla desperacko pożądającego poklasku młodego yuppie z Wall Street niż wydrukowana na drogim papierze i zaprojektowaną unikalnym fontem wizytówka biznesowa. I choć odpowiedzialny za ich kreację scenograf Gideon Ponte umniejsza ich znaczeniu, my dobrze wiemy, że dobra wizytówka to przepustka do sławy.

Foliowa torebka – American Beauty (1999), reż. Sam Mendes

O ile wizytówki są dla bohaterów American Psycho szczytem intelektualnego wyrafinowania, tak dla młodego, poetycko usposobionego chłopaka z American Beauty piękna jest foliowa torebka „tańcząca” na wietrze. Bez jakiegokolwiek oznakowania, bez fikuśnych napisów, prosta biała jednorazówka, która na kręconej z ręki kamerze – i dzięki lirycznej ilustracji muzycznej Thomasa Newmana – nabiera zadziwiająco metaforycznych właściwości. Symbol otaczającego nas piękna, którego nie zauważamy w pędzie codzienności? Sprowadzona do esencji alegoria ludzkiego losu targanego podmuchami przypadku? Próba podjęcia dialogu z siłami przekraczającymi człowiecze poznanie? Niezależnie od preferowanej interpretacji, scena z torebką wywołała w widzach ogrom emocji, a także pozytywnych i negatywnych reakcji, zaś najbardziej kreatywnych internetowych twórców zainspirowała do stworzenia dziesiątek mniej lub bardziej udanych parodii i pastiszów.

Pudełko czekoladek – Forrest Gump (1994), reż. Robert Zemeckis

„Tańcząca” na wietrze sklepowa jednorazówka okazała się tak podatna na szyderstwa, że niemal dorównała w tym aspekcie słynnemu pudełku czekoladek, które skłoniło naiwnego Forresta do pamiętnej, inspirowanej matczynymi mądrościami refleksji nad nieprzewidywalnością ludzkiego żywota. Jego słowa zostały z kolei uznane za jeden z najpiękniejszych cytatów amerykańskiego kina oraz weszły w krótkim czasie do języka potocznego, zyskując dziesiątki nowych konotacji i znaczeń. Łatwo szydzić z poczciwego Forresta i jego sentymentalnych życiowych mądrości, nie umniejsza to jednak szczerości zawartego w filmie przesłania, które wielu widzów wzięło sobie do serc. Niezależnie od narzekań na emocjonalną kiczowatość filmu Zemeckisa pudełko słodkich przyjemności marki Russell Stover Chocolates, które Forrest trzyma w tej słynnej scenie na kolanach, stało się zasłużenie jednym z najbardziej ikonicznych filmowych rekwizytów.

Szpikulec do lodu – Nagi instynkt (1992), reż. Paul Verhoeven

Finiszujemy wyjątkowo ostro, gdyż szpikulcem do lodu, który okazuje się w kontrowersyjnym filmie Verhoevena narzędziem szczególnie krwawych morderstw o podłożu erotycznym. Podczas gdy hardy detektyw z wydziału zabójstw Nick Curran (Michael Douglas) próbuje dojść, czy za mordami stoi perwersyjna pisarka Catherine Tramell (Sharon Stone w roli będącej słownikową definicją erotyzmu), szpikulec do lodu kradnie z ukrycia kolejne brutalne sceny. W ostatecznym rozrachunku kreatywnie wykorzystany przez filmowców przedmiot codziennego użytku stał się do tego stopnia złączony z osobą mordercy bądź morderczyni, że pojawił się między innymi jako plastikowy kolekcjonerski gadżet w jednym z zagranicznych wydań DVD Nagiego instynktu. Oto po raz kolejny recepta na świetny filmowy rekwizyt, który za sprawą kilkudziesięciu sekund na ekranie nie tylko stanie się symbolem opowiadanej historii, ale zyska też nowych znaczeń.

 

000 Reakcji

Dziennikarz, tłumacz, kinofil, stały współpracownik festiwalu Camerimage. Nic, co audiowizualne, nie jest mu obce, najbardziej ceni sobie jednak projekty filmowe i serialowe, które odważnie przekraczają komercyjne i autorskie granice. Nie pogardzi też otwierającym oczy dokumentem.

zobacz także

zobacz playlisty