„Chciałam pokazać, jak świat wygląda naprawdę”, mówi nam Andrea Arnold, reżyserka filmu „Krowa”06.06.2022
Ma Oscara na koncie za najlepszy krótki metraż i kilka filmów fabularnych, które pokochała widownia i które nagradzano na festiwalach. Andrea Arnold, reżyserka m.in. Fish Tank i American Honey, w ostatnich latach pracowała głównie w Hollywood na planie takich seriali jak Wielkie kłamstewka czy Transparent. Teraz powraca z nową dla siebie formą – filmem dokumentalnym. W Krowie, do której zdjęcia zrealizowała polska operatorka Magda Kowalczyk (wywiad z nią przeczytacie TU), obserwujemy cykl życia tytułowego zwierzęcia. To film kontemplacyjny i zarazem wstrząsający, do bólu prawdziwy. Trudno o nim zapomnieć. Spytaliśmy brytyjską reżyserkę, jak udało się to osiągnąć.
„Krowę” od dziś można obejrzeć na VOD.MDAG.PL – platformie festiwalu Millennium Docs Gravity.
Wiem, że po pokazach Krowy z pani udziałem podczas festiwalu Millennium Docs Against Gravity, publiczność bardzo zaangażowała się w dyskusję o filmie. Czy jego odbiór na całym świecie jest podobny?
Andrea Arnold: Odbyłam już sporo spotkań typu Q&A i obserwuję, że film generalnie wywołuje żarliwe reakcje. Ludzie odbierają go bardzo emocjonalnie – nie tylko zadają pytania, ale chcą też opowiedzieć o własnych przeżyciach i wrażeniach. Kiedy kręcisz film fabularny, zazwyczaj głównym tematem jest jego produkcja lub znaczenie poszczególnych scen. Dokument rodzi raczej dylematy i budzi przemyślenia w ludzkich głowach. A ponieważ w filmie nie ma praktycznie słów, ludzie interpretują go w bardzo różny sposób. Dlatego takie poseansowe konwersacje nasycone są ciekawością, co mnie bardzo cieszy. Pierwszy raz przeżywam coś takiego przy okazji nakręconego przez siebie filmu.
Wykorzystujemy zwierzęta od setek lat, robimy to za zamkniętymi drzwiami i większość osób nie chce o tym myśleć. Ignorujemy ten świat, nie komunikujemy się z naturą.
Wiele osób, które zagadywałem o Krowę podczas festiwalu, mówiło mi, że bardzo chce obejrzeć ten film, ale się boi.
Słyszałam to wielokrotnie, także od swoich znajomych. Ale rozumiem: życie pochłania mnóstwo czasu i jest wymagające, media zasypują nas informacjami, a brutalny świat puka do naszych drzwi. Dlatego ludzie nie chcą z własnej woli dorzucać sobie jeszcze takiego tematu. Nie jest to dla mnie szokujące – szczególnie kiedy porównam to do na przykład śledzenia newsów, co jest dla mnie ekstremalnie stresującym zajęciem. Powszechnie wiadomo, że nasze zdrowie psychiczne może na tym ucierpieć, więc może lepiej nie wnikać w szczegóły, czytać tylko nagłówki. A Krowa to film, który wymaga od widzów zaangażowania. Wykorzystujemy zwierzęta od setek lat, robimy to za zamkniętymi drzwiami i większość osób nie chce o tym myśleć. Ignorujemy ten świat, nie komunikujemy się z naturą. A przecież ten temat obejmuje większość z nas – wszystkich tych, którzy jedzą mięso lub w jakiś sposób używają produktów pochodzenia zwierzęcego.
Jak narodził się pomysł na ten film?
Wynurzył się z przemyśleń dotyczących przeszłości. Wychowywałam się blisko natury, pochłaniała mnie jej dzikość. Moi rodzice byli naprawdę młodzi, kiedy przyszłam na świat, więc kompletnie się mną nie interesowali. Robiłam to, co chciałam, wychodziłam sama z domu jako zaledwie kilkulatka. Mieszkaliśmy na osiedlu otoczonym przez przyrodę. Nie romantycznymi polami czy lasami – to były raczej stare leje po bombach wypełnione wodą czy dziury po kopalniach kredy. Mocno to wszystko z rówieśnikami eksplorowaliśmy. Zarośnięte pola, stare parkingi, nieużytki przemysłowe, tego typu krajobrazy. Jako dziecko wędrowałam i wędrowałam. Nikt mnie nie zatrzymywał, nie przeszkadzał mi w budowaniu relacji z naturą. Takie życie było normalne. Teraz obserwuję rodziców i ich dzieci; scenki, w których przerażone matki i ojcowie nie pozwalają dotykać i smakować ziemi czy trawy. A ja zanurzałam się w błocie, brudziłam ubrania, dotykałam psów, koni, podnosiłam z ziemi robaki i żaby, jadłam dzikie jagody. Nikt mi niczego nie zabraniał. To był instynkt. Potem dorosłam i przeprowadziliśmy się do miasta i nagle wszystko zniknęło. Przez lata dążyłam do tego, żeby znów połączyć się z naturą.
„Jak robi krowa?”, pytają nas kiedy jesteśmy dziećmi, a my odpowiadamy. Chciałam to trochę odczarować. Skierować w stronę tego świata oko kamery, powiedzieć: „Zobaczcie, tak to wygląda naprawdę. Co o tym myślicie?”.
Sposobem na to było wybranie na bohaterkę filmu krowy mlecznej mieszkającej na farmie przemysłowej?
Kiedy myślę teraz o Lumie, chce mi się płakać. Poznajemy ją na farmie jako piękną istotę, ale jej życiem od narodzin do śmierci zarządza kto inny. A przecież widać, że drzemie w niej pewna duchowość, potrzeba wolności. Latami przez okna pociągów obserwowałam krowy na polach i rozmyślałam o ich losie i o tym, w jaki sposób romantyzowana jest nasza relacja ze zwierzętami gospodarskimi. Jako dzieci dostajemy książeczki z obrazkami zwierząt, gumowe zabawki wydające odgłosy, uczymy się komunikować na ich przykładzie. „Jak robi krowa?”, pytają nas, a my odpowiadamy. Chciałam to trochę odczarować. Skierować w stronę tego świata oko kamery, powiedzieć: „Zobaczcie, tak to wygląda naprawdę. Co o tym myślicie?”. I zdaję sobie sprawę, że wiele osób odwróci głowę, ale naprawdę pokazałam to najdelikatniej jak się dało. Mogłam spokojnie pozwolić sobie na więcej, bo widziałam dużo więcej. Dużo więcej gorszych rzeczy.
Rozmawiałem o pracy nad filmem z pani operatorką, Magdą Kowalczyk. Zaskoczyło mnie, że Krowa powstawała ponad cztery lata.
Kocham Magdę! To bardzo zaangażowana twórczyni filmowa. I tak, dla niej były to cztery lata z hakiem, ale dla mnie dziewięć – wliczając przygotowania.
Poruszaliśmy z Magdą temat poszczególnych, zapadających w pamięć scen. Zadam pani to samo pytanie, co jej: czy obecność na planie i kręcenie zwierząt było przejmującym doświadczeniem, czy raczej w danym momencie ważne były głównie techniczne aspekty tych ujęć?
Kręcenie Krowy nie różniło się od innych planów. Obserwujesz dziejące się wokół rzeczy, poszukujesz dobrych ujęć, to twoja praca. Dlatego pewnie nie koncentrowałam się aż tak na „doświadczaniu” farmy. Choć oczywiście, były dni, kiedy poruszało mnie to, co się działo wokół. Także historie farmerów – nie zapominajmy, że to też część tego świata.
Ta perspektywa to część skomplikowanego równania. Chcesz troszczyć się o krowy, walczyć o ich sprawę, ale nie da się wyłączyć z tego farmerów.
Nie przedstawiła ich pani jako złych ludzi.
Nie, byli bardzo pomocni i sporo się od nich dowiedziałam. Zazwyczaj zajmowali się tym od dziecka, nie znali innego życia. Jeden ze starszych mężczyzn, zarządca farmy, powiedział mi, że żałuje, że nie zaznał w młodości więcej rozrywki. Ale przecież za każdym razem kiedy wracał ze szkoły czy od znajomych, musiał iść do obory czy na pole, doić krowy, zajmować się obejściem. Praktycznie nie miał wyjścia. Oni wszyscy pracują bardzo ciężko, a ich dni są bardzo długie. Wydało mi się to bardzo interesujące – ta perspektywa to część skomplikowanego równania. Chcesz troszczyć się o krowy, walczyć o ich sprawę, ale nie da się wyłączyć z tego farmerów. Nie chciałam tego zignorować, zamykać się na świat ludzi. Potrzebowałam znaleźć odpowiedni balans.
Po seansie w pamięć zapadają nie tylko obrazy, ale i muzyka. Magda mówiła mi, że wszyscy byli zaskoczeni tą swoistą ścieżką dźwiękową farmy.
Muzyka była już na miejscu, kiedy tam dotarliśmy. Po prostu pracownicy mieli włączone radio i słuchali w kółko popowych hitów. Wydało mi się to interesujące, bo przecież takie piosenki często opowiadają o tęsknocie i pożądaniu, a to tematy nieobce też krowom. Pasowało idealnie. Zostawiłam więc tę muzykę. Użyłam jej, bo wiązała się z prawdą o tym miejscu.
Mimo bogatej filmografii Krowa to pani pierwszy dokument w karierze. Najpierw były krótkie metraże, potem fabuły, następnie mainstreamowe seriale telewizyjne. Czy więc kręcenie filmów dokumentalnych to kolejny etap? Będzie następny?
Przez całe moje zawodowe życie myślałam przede wszystkim obrazami, to było dla mnie najważniejsze. I w pewnym sensie, nawet w fabułach, wykorzystywałam elementy dokumentalne. Nie wydaje mi się też, żeby w życiu filmowca były jakieś limity, etapy czy ograniczenia. Nie czuję się niczym zobowiązana. Ale fakt, polubiłam kręcenie dokumentów. W przypadku fabuł wiele nas ogranicza – na przykład nasze własne głowy, w których rodzą się pomysły. A prawdziwe życie potrafi być bardzo zaskakujące – wystarczy rozejrzeć się wokół czy przeczytać gazetę.
zobacz także
- Nowy, świąteczny mural Banksy'ego
Newsy
Nowy, świąteczny mural Banksy'ego
- Koniec świata według Bałagowa. Reżyser „Wysokiej dziewczyny” stworzy pilot serialu „The Last of Us”
Newsy
Koniec świata według Bałagowa. Reżyser „Wysokiej dziewczyny” stworzy pilot serialu „The Last of Us”
- Praca w biurze? Podróże służbowe? Spotkania? Bill Gates przewiduje przyszłość biznesu
Newsy
Praca w biurze? Podróże służbowe? Spotkania? Bill Gates przewiduje przyszłość biznesu
- Naukowcy odkryli nową rafę koralową u wybrzeży Australii. Jest wyższa od Empire State Building
Newsy
Naukowcy odkryli nową rafę koralową u wybrzeży Australii. Jest wyższa od Empire State Building
zobacz playlisty
-
Seria archiwalnych koncertów Metalliki
07
Seria archiwalnych koncertów Metalliki
-
Papaya Young Directors 5 Nagrodzone filmy
09
Papaya Young Directors 5 Nagrodzone filmy
-
Papaya Young Directors 6 #pydmastertalks
16
Papaya Young Directors 6 #pydmastertalks
-
05