Ludzie |

Maciej Zaremba: 4 pokolenia stylu01.04.2020

Pierwszy garnitur spod igły Zarembów wyszedł 126 lat temu. Pod kierownictwem Edwarda, a potem Adolfa, Tadeusza, Adama, a dzisiaj Macieja, Pracownia Zaremba konsekwentnie dążyła do perfekcji, będąc gwarancją ponadczasowości oraz minimalizmu, ale jednocześnie wyrazistości. Niedawno premierę miał drugi film realizowany w ramach projektu Mazda. W moim stylu. Jego bohater, Maciej Zaremba, opowiada nam o poszukiwaniu własnej drogi w krawiectwie i drodze, której jego marka pozostaje wierna od ponad wieku.

Mazda. W moim stylu: Maciej Zaremba

Jako jeden z bohaterów projektu „Mazda. W moim stylu” masz okazję przyjrzeć się bliżej wartościom, z którymi identyfikuje się marka i tym, co reprezentują sobą ich samochody. Jako osoba z własnym zakładem krawieckim musisz przykładać dużą wagę do detalu.

Tak, i to właśnie one przyciągają w tym modelu uwagę. Wsiadając za kierownicę Mazdy 3 zwróciłem uwagę na wysoką jakość wykonania wszystkich elementów w samochodzie – zarówno na poziomie wnętrza jak i zewnętrznej, dynamicznej bryły. Jakość wykończenia, chociażby foteli czy deski rozdzielczej, stoi na bardzo wysokim poziomie. Podobnie jest z systemami, które przy obecnym rozwoju technologicznymi mogą bardzo wspomóc kierowcę w każdych, nawet najtrudniejszych warunkach.

Twoja pracownia oferuje klasyczne męskie ubrania. Jak zachowujesz balans pomiędzy minimalizmem a tym, żeby utrzymać indywidualny styl?

Zawsze powtarzam swoim klientom, że mniej znaczy więcej. Teoretycznie w naszej warszawskiej pracowni jesteśmy w stanie zrobić wszystko, ale to nie oznacza, że nie stawiamy granic. Powstają u nas projekty bardzo ekstrawaganckie – chociażby płaszcze wykonane z dwóch różnych tkanin – ale tylko wtedy, kiedy sami jesteśmy do nich przekonani. Inna sprawa, że ubywa klientów, którzy chcą fikuśnych ozdobników, np. kolorowych przeszyć w dziurkach – i całe szczęście, bo z reguły to odradzam.

Wybierasz daną markę ze względu na jej określony styl, a nie dlatego, że oczekujesz od niej czegoś, co jest z nim sprzeczne.

Często odmawiasz klientom?

Zdarza się, choć raczej w przypadku tych, którzy są u nas pierwszy raz. Po prostu czasem przyjdzie ktoś z pomysłem, pod którym nie chcę się podpisać własnym nazwiskiem. Ci, którzy znają naszą firmę, zdają sobie sprawę, co będzie miało sens, a co nie. Wybierasz daną markę ze względu na jej określony styl, a nie dlatego, że oczekujesz od niej czegoś, co jest z nim sprzeczne – tak jest nie tylko w przypadku mody. Wierzę, że dobry garnitur to nie jest po prostu droga rzecz, która ma informować wszystkich wokół, że jesteśmy zamożni.

 

To czym jest?

W przypadku Pracowni Zaremba jest częścią filozofii ubioru, bo szycie na miarę nie polega na kupowaniu produktu, ale uczestniczeniu w całym procesie jego tworzenia. Uszycie jednego garnituru – od pierwszej rozmowy i miary, aż do odebrania skończonego ubrania zajmuje około czterech miesięcy. A gotowy garnitur wcale nie oznacza końca procesu. Opiekujemy się stylem naszych klientów przez lata, utrzymujemy garnitury w dobrej kondycji, co jakiś czas je konserwując. Jednocześnie upewniamy się, że przez ten czas sama sylwetka klienta się nie zmienia.

Dziesięć lat temu zdecydowałeś, że zajmiesz się rodzinnym zakładem, prowadzonym wcześniej przez 3 generacje Zarembów. Spora odwaga, a może umiłowanie ryzyka?

Zawsze miałem dużo pomysłów dotyczących swojej przyszłości, i nadal je mam. W dzieciństwie nie myślałem, że będę zajmował się tym, czym zajmuję się dziś. W pewien sposób sprowokowała to sytuacja w domu – stanąłem w obliczu zagrożenia, że firma funkcjonująca od trzech pokoleń mogła przestać istnieć. Mimo że nikt na mnie nie naciskał i nie wymuszał na mnie tej decyzji, zaryzykowałem. Dziś nie żałuję.

Nie miałeś momentu zawahania?

Jestem osobą, która podejmuje decyzje stosunkowo szybko. W tym przypadku czułem, że muszę to zrobić, choć przez pierwszy rok po przejęciu zakładu nie miałem poczucia pewności, że to, co robię, ma sens. Wcześniej bywałem w zakładzie jako dziecko, ale wiele rzeczy było dla mnie kompletnie nowych i musiałem się ich nauczyć. Miałem do dyspozycji stare fundamenty, które posłużyły mi, żeby zbudować coś nowego. Wiedziałem, że przede mną bardzo dużo pracy. Przez ten cały czas byłem jednak skupiony przede wszystkim na jednej, kluczowej rzeczy – jakości końcowego produktu, który otrzymuje klient. 

Po czym oceniasz, że garnitur spełnia twoje wymagania – a co za tym idzie, wymagania twoich klientów?

Wszystkie elementy muszą być w nim spójne. Dużą wagę przykładam do ręcznych wykończeń garnituru i do precyzji, z jaką są wykonane. Klasyczny ubiór rządzi się trochę innymi prawami niż ubrania, które widzimy na co dzień na ulicach. W przypadku garniturów szytych na miarę liczą się niuanse. To one będą miały ogromny wpływ na odbiór takiego ubrania, zarówno przez właściciela, jak i ludzi, którzy go w nim widzą.

Ręczne wykończenie jest jak gra na instrumencie – każde wykonanie utworu będzie odrobinę inne niż np. zaprogramowane cyfrowo dźwięki.

W filmie mówisz, że jesteś w stanie rozpoznać każdego swojego krawca po jego hafcie.

Tak, szczególnie po tym, jak obszywa dziurkę jedwabiem. To coś jak charakter pisma – ale nie sprawia to, że obszycie może być dowolne. Dlatego musimy poświęcić sporo czasu, żeby przyuczyć nowego krawca do naszych standardów, chociaż już w momencie początku pracy jest to dobry krawiec. W moim życiu bardzo ważną rolę odgrywa muzyka, dostrzegam też wiele podobieństw między nią a krawiectwem. Ręczne wykończenie jest jak gra na instrumencie – każde wykonanie utworu będzie odrobinę inne niż np. zaprogramowane cyfrowo dźwięki. Mimo że można powiedzieć, że przecież stoi za nimi muzyk, który po prostu czyta zapis nutowy.

W takim razie rzemieślnik jest twórcą?

W ogromnej mierze tak. Trzymając się muzycznego porównania – muzyk instrumentalista jest twórcą, a nie rzemieślnikiem, bo do tego potrzeba artystycznego podejścia. Z drugiej strony nie można mu pozwolić na totalną wolność, bo wtedy inne elementy nie byłyby ze sobą spójne, a on nie mógłby grać w orkiestrze symfonicznej.

Z czym dziś kojarzą twoją markę klienci? Pytasz ich o to?

W dużej mierze właśnie za styl, na pewno też za jakość wykonania, choć w przypadku tego typu pracowni to standard. Opieramy się o styl włoskich krawców, ale nie kopiujemy niczego. Dla nas najważniejsze jest zachowanie proporcji i dopasowanie kroju. Na tym polega perfekcja w krawiectwie. Każda sylwetka jest inna, właśnie dlatego ubranie uszyte na miarę – przynajmniej z mojej perspektywy – od razu łatwo zauważyć.

W ubraniu najważniejsze jest dostosowanie się do sytuacji. I dlatego pierwszym pytaniem, które zadaję nowemu klientowi, jest to, do czego będzie mu potrzebny garnitur.

Czy w przypadku męskiej elegancji istnieje granica, której się nie przekracza?

W tej chwili nie tylko ja, ale cała branża znajduje się na etapie częstego eksperymentowania. To, co sprzedajemy, opiera się na rzemiośle, materiałach wysokiej jakości, szyciu na miarę, ale nie zmienia to faktu, że w niektórych aspektach granice się zatarły albo nawet zostały przekroczone. To wszystko kwestia stylu – w ubraniu najważniejsze jest dostosowanie się do sytuacji. I dlatego pierwszym pytaniem, które zadaję nowemu klientowi, jest to, do czego będzie mu potrzebny garnitur.

Jak daleko sięga personalizacja? Pokazujesz klientom wszystkie możliwe opcje?

Zdaję sobie sprawę, że klienci biorą sobie do serca to, co im doradzam, dlatego staram się wsłuchać w to, czego naprawdę potrzebują, a potem zasugerować kilka opcji – materiałów, krojów itd. Nie ma nic gorszego niż przebrać kogoś za osobę, którą nie jest. Jeśli ktoś nie będzie dobrze się czuł w moim garniturze, to nie będzie go nosił.

Czujesz się wolny w tym, co robisz?

Jak najbardziej. Niedawno zdałem sobie sprawę, że m.in. za sprawą wolności zrealizowałem cel, który stawiałem sobie przed sobą 10 lat temu, kiedy przejmowałem zakład. Chciałem, żeby Zaremba przestał być tylko zakładem krawieckim, a zaczął być rozpoznawalną marką. Chciałem też, żeby ubrania, które oferuję klientom, były na poziomie światowych krawców.

I na czym polega ta wolność?

Na tym, że mogę pójść dalej. Firma się rozwija, a ja mogę eksperymentować – i to niekoniecznie w obrębie eleganckiej, tradycyjnej mody, która w butiku pozostaje klasyczna, ale też bardziej sportowych ubrań. Jako Pracownia Zaremba tworzę zupełnie nowe rzeczy i czerpię inspiracje ze wszystkiego wokół. A jeśli ktoś to doceni i dowiem się, że autorytety modowe na świecie chwalą te ubrania – a słyszę takie opinie – to sprawia mi ogromną przyjemność.

Kulisy powstawania filmu

Maciej Zaremba jest bohaterem lokalnego projektu „Mazda. W moim stylu”. W jego ramach Mazda przedstawia sylwetki twórców, którzy w swoich działaniach konsekwentnie dążą do perfekcji i poszukują własnej drogi, wyznając jednocześnie wartości bliskie marce – kreatywność, wolność i wyrazistość. Dzięki dokumentalnej formule widz może podejrzeć naturalne środowisko Macieja i dowiedzieć się, co jest dla niego w życiu najważniejsze. Poprzednim bohaterem cyklu był Wojtek Mazolewski. Film dokumentalny i towarzyszącą mu rozmowę można znaleźć tu.

000 Reakcji
/ @papaya.rocks

zobacz także

zobacz playlisty