Cukierkowy mainstream, obcy w Ameryce, opętani tancerze, japońska animacja gwiazdy country, superbohaterskie atrybuty, trendsetterski potencjał oraz jeden klip do dwóch piosenek. Oto najciekawsze teledyskowe produkcje mijającego tygodnia. 

J. Balvin, Bad Bunny – CUIDAO POR AHÍ

Film o potworze z głębin, kampania marki modowej czy jednak raperski teledysk? Na pewno jest tu dużo dziwnych elementów, ale też potencjał trendsetterski tego klipu jest bardzo wysoki: maski chirurgiczne łączone z wielkimi smiley face'ami, kominiarki z uszami Myszki Miki, gotyckie stroje, pomalowane twarze, królicze maski z filmu Donnie Darko, crocsy i przezroczyste plastikowe bagaże. A wszystko na tle pięknej greckiej wyspy Mykonos.

Taylor Swift – Lover

Co słychać w absolutnym mainstreamie? Najlepiej przyjrzeć się nowemu teledyskowi Taylor Swift do tytułowego utworu z właśnie opublikowanej płyty Lover. Cukierkowy, przemyślany i stworzony według kolorystycznego kodu klip ma w sobie coś niepokojącego i zapowiadającego tragiczny finał... do którego nigdy tak naprawdę nie dochodzi. Poza tym, mimo trwającego jeszcze w najlepsze sierpnia, już zapowiada święta Bożego Narodzenia. Ktoś musiał być pierwszy.

Kim Gordon – Sketch Artist

Kim Gordon, niegdyś członkini Sonic Youth, szykuje nową płytę, która ukaże się pod tytułem No Home Record. Promuje ją niepokojącym, ale hipnotyzującym teledyskiem, który ma w sobie coś z serialu Black Mirror i filmu Holy Motors Leosa Caraxa. Artystka wciela się w pracowniczkę firmy przewozowej Unter, która atakuje przechodniów niskimi basowymi brzmieniami, wprowadzajac ich w stan pomiędzy epileptycznym atakiem i tańcem – poruszają się oni niczym „opętani” tancerze z filmu Climax Gaspara Noé. Za reżyserię Sketch Artist odpowiada eksperymentalna niemiecka artystka i fotografka, Loretta Fahrenholz.

The Menzingers – America (You're Freaking Me Out)

„New York I love you but you're bringing me down” – śpiewał niegdyś James Murphy z LCD Soundsystem. W utworze America (You're Freaking Me Out) zespół The Menzingers pochyla się już nie nad miastem, ale całym krajem. Na początku jest śmiesznie, niczym w komedii z lat 80. – obcy, który wylądował na Ziemi, próbuje zaadaptować się do życia na naszej planecie, z jednej strony biorąc udział w typowych amerykańskich aktywnościach, z drugiej trochę tęskniąc za domem i rodziną (zabawne nawiązanie do serialu Alf w 2:28). Problem zaczyna się wtedy, kiedy przybysz siada przed telewizorem i zaczyna rozumieć, co naprawdę dzieje się dziś na świecie. A później sam pada ofiarą systemu.

Sturgill Simpson – Sing Along

Z powodu opisywanych przez nas niedawno perturbacji, będący ostrą satyrą film The Hunt nie trafi do kin – szkoda, tym bardziej, że jedną z ról miał w nim grać Sturgill Simpson. Znany muzyk country pozostaje jednak w filmowym świecie, ponieważ jego najnowszemu albumowi, planowanemu na wrzesień Sound & Fury, będzie towarzyszył dostępny na Netfliksie film animowany. Dystopijna produkcja, bazująca na historii wymyślonej przez Simpsona, powstała we współpracy z japońskim weteranem animacji, Jumpeim Mizusakim. Jej fragment możemy zobaczyć w poniższym teledysku do stoner rockowego utworu Sing Along. Trudno nie mieć delikatnych skojarzeń z 20-letnim już klipem do Do the Evolution zespołu Pearl Jam.

Brockhampton – No Halo

Już w zeszłym tygodniu pisaliśmy o ciekawych, ale prostych realizacyjnych pomysłach, które lubi realizować stały współpracownik składu, reżyser Spencer Ford. W nowym klipie „hip-hopowego boysbandu” jeszcze bardziej wybija się różnorodność pojedyńczych członków, którzy – niczym superbohaterowie – przestawieni są z różnymi atrybutami: jachtami, kocami termicznymi, a nawet sowami.

Lana Del Rey – Fuck It I Love You & The Greatest

Gratka dla fanów Lany. A tych od lat tylko przybywa, mimo, że artystka cały czas eksploatuje jedno i to samo muzyczne poletko: melancholijne filmowe retro lat 50. Z okazji wydania nowej płyty o mocno brzmiącym tytule Norman Fucking Rockwell (to hołd złożony legendarnemu amerykańskiemu malarzowi i ilustratorowi), piosenkarka przygotowała jeden długi teledysk do aż dwóch piosenek. A w nim to, co zawsze: del Rey jako główna gwiazda, przepalone kadry, surfing, ocean i dużo spowolnionych ujęć. Bardzo dużo.