Zwrot na ostatniej prostej. 10 filmów, które przemontowano po pokazach testowych11.02.2022
Kultura pokazów testowych nigdy nie rozwinęła się w Polsce na dobre, jednakże w USA jest to od dekad jeden z ważniejszych aspektów przygotowań do filmowych premier. Reżyserzy przeważnie nie cierpią tej nieprzewidywalnej formy konfrontacji z oczekiwaniami widzów, tym bardziej, że nie raz zdarzało się, że musieli mocno przerabiać nakręcone filmy. W zestawieniu przypominamy dziesięć znanych i (przeważnie) lubianych filmów sprzed lat, które zostały zmienione na skutek głosów widzów z pokazów testowych. Co ciekawe, czasem na lepsze.
UWAGA: W związku z tym, że zestawienie dotyczy alternatywnych filmowych zakończeń, znajdują się w nim również opisy zdradzające prawdziwe zakończenia.
Łowca androidów (1982), reż. Ridley Scott
Oto jeden z najbardziej osławionych przykładów tego, jak widzowie testowi niemal pogrążyli wybitny film. Realizując Łowcę androidów, Scott wiedział, że tworzy coś świeżego, zabarwiony filozoficzną fantastyką naukową czarny kryminał o granicach człowieczeństwa. Wiedział, że będzie musiał walczyć ze studiem o swą wizję. Ale nie spodziewał się, że będzie musiał zmienić finał na bardziej pozytywny, bo widzowie testowi postrzegali Forda jako Indianę Jonesa i Hana Solo. I nie podobało im się zakończenie, gdzie Deckard znajduje tuż przed mieszkaniem Rachael papierowego jednorożca, a resztę trzeba sobie dopowiedzieć. Ściągnięto aktora z planu Powrotu Jedi, żeby dograł pozakadrową narrację, którą uzupełniono sielskim materiałem nakręconym na potrzeby… Lśnienia. Łowca androidów przepadł w kinach, na szczęście uzyskał przez lata status wartego odgrzebania klasyka, a Scott podzielił się w końcu ze światem swoim finałem.
Skazani na Shawshank (1994), reż. Frank Darabont
Kolejny amerykański klasyk w naszym zestawieniu stał się dzięki pokazom testowym filmem o wiele lepszym, ale nade wszystko pełniejszym. Na tyle, że wymuszone poniekąd na Daraboncie zakończenie wymienia się wśród największych sukcesów pokazów testowych. W założonej przez reżysera i scenarzystę wersji Red (Morgan Freeman), który spędził większość życia za kratkami, łamie zasady zwolnienia warunkowego i wsiada do autobusu, żeby sprawdzić, czy Andy (Tim Robbins) czeka na niego w meksykańskim Zihuatanejo. Ściemnienie, napisy końcowe, resztę należy sobie dopowiedzieć. Darabont miał pełną kontrolę nad montażem, ale dał się przekonać producentom, którzy żądali, by nakręcić dodatkową scenę, w której Red i Andy spotykają się na plaży. Dlaczego? Bo należało im się to jako postaciom. W trakcie pokazów testowych widzowie uznali tę scenę za swoją ulubioną, a przez kolejne lata stała się ona filmowym symbolem nadziei.
Rambo: Pierwsza krew (1982), reż. Ted Kotcheff
Jeden z najsłynniejszych bohaterów kina akcji lat 80. – z perspektywy kultury masowej po prostu jedna z najbardziej ikonicznych postaci kina – miał zginąć w pierwszym filmie. Nie powinno to dziwić nikogo, kto pamięta Pierwszą krew, gdyż John Rambo nie był tam heroicznym zabijaką eliminującym setki przeciwników, lecz weteranem wojny w Wietnamie, który staje przypadkowo naprzeciw małomiasteczkowemu szeryfowi. O ile kolejne części przygód Rambo to przeplatana pozorami fabuły rozwałka, tak Pierwsza krew jest pełnokrwistym dramatem o zabójcy z traumą w głowie, który nie umie znaleźć dla siebie miejsca w starej rzeczywistości. W zaczerpniętym z powieści Davida Morrella finale Rambo prosi swojego byłego dowódcę, żeby ten go zastrzelił. I tak się dzieje, jednak przeczuwając taką reakcję, twórcy nakręcili również bardziej pozytywne zakończenie. Widzowie testowi nie chcieli oglądać śmierci Stallone’a, więc wybrali drugą opcję.
Oszukać przeznaczenie (2000), reż. James Wong
Efektowny i krwawy młodzieżowy horror, który stał się ogromnym przebojem, zapoczątkowując intratny kinowy cykl, kończył się początkowo w zupełnie inny sposób. Grany przez Devona Sawę Alex, chłopak, który ze względu na swą wizję uniknął śmierci w eksplozji lotu 180 i wyciągnął z samolotu kilka innych osób, w finale umierał. Tak po prostu. Walczył z Ponurym Żniwiarzem ile się dało, ale musiał uznać w końcu jego wyższość. To, co producentom i reżyserowi zdawało się końcówką idealnie podsumowującą główne założenia filmu, widzom na pokazach testowych nie przypadło do gustu. Żądali nie tylko uratowania Alexa, ale również większej liczby efektownych potyczek ze Śmiercią, bo to był dla nich najlepszy element filmu. Niezrażeni twórcy wydali 2 miliony dolarów na dokrętki, skrócili wątek romantyczny, a zamiast Alexa zabili Cartera, po czym w specjalnym materiale na wydaniu DVD opisali cały proces i reakcję na sugestie widzów.
Pretty Woman (1990), reż. Garry Marshall
Jedna z najbardziej uwielbianych amerykańskich komedii romantycznych miała być w założeniu znacznie mroczniejszym i bardziej dramatycznym filmem o młodej dziewczynie, która nie jest w stanie ze względów finansowych uciec od prostytucji. Gdy scenariusz trafił w ręce producentów z Disneya, zaczął przechodzić ewolucję w Pretty Woman, w której zakochali się widzowie z całego świata. Twórcy nie mogli jednak do samego końca się zdecydować, czy prostytutka Vivian (Julia Roberts) i milioner Edward (Richard Gere) powinni skończyć film jako para. Nakręcono kilka różnych zakończeń, wliczając jedno, w którym bogacz porzuca bohaterkę, i pozostawiono decyzję widzom z pokazów testowych. Ci radośnie odrzucili wszelkie ambicje i postawili na hurraoptymistyczne i szalenie efektowne zakończenie, które na zawsze zmieniło reguły tworzenia amerykańskich komedii romantycznych.
Długi pocałunek na dobranoc (1996), reż. Renny Harlin
Jednym Długi pocałunek na dobranoc kojarzy się jako niesłusznie zapomniane brawurowe kino akcji z drugiej połowy lat 90., inni wspominają pierwszy film Harlina po katastrofalnej Wyspie piratów wyłącznie jako efekciarskie guilty pleasure. Jedni widzowie uwielbiają Geenę Davis w roli zabójczyni z amnezją, która staje dzielnie przeciwko wynajętym mordercom, inni cieszą się z każdej sceny z udziałem Samuela L. Jacksona, który wcielił się w odważnego i sarkastycznego, lecz zagubionego w całej sytuacji detektywa. I to właśnie ta ostatnia grupa miała największy wpływ na ostateczny kształt filmu, gdyż bohater Jacksona miał w finale zginąć od kuli. W trakcie pokazów testowych widzowie wybili twórcom ten pomysł z głowy i skłonili do ponownego wejścia na plan. W nowej wersji postać Samuela L. Jacksona nie tylko żyje, ale też krzyczy w kierunku zbirów – „Nie zabijecie mnie, sk****sy**!”.
Chłopcy z ferajny (1990), reż. Martin Scorsese
Nawet największym oberwało się na pokazach testowych, a Martin Scorsese był już na przełomie lat 80. i 90. zaliczany do klasyków amerykańskiego kina. W przypadku Chłopców chodziło, rzecz jasna, o przemoc, zwłaszcza tę z pamiętnego prologu, w którym bohater grany przez Joe Pesciego morduje człowieka, wbijając w niego aż dziesięciokrotnie nóż. Na jednym ze zorganizowanych przez studio pokazów kilkadziesiąt osób wyszło tylko w trakcie tej sceny, a to przecież początek opowiadanej historii. Scorsese nie miał problemów ani ze złagodzeniem filmowej brutalności, ani z sugestią, że końcówka niepotrzebnie się dłuży. Ta ostatnia uwaga zrodziła zresztą fantastyczny pomysł, by dostosować montażowo całą sekwencję z udziałem szalejącego po ekranie Henry’ego Hilla do jego pogarszającego się stanu psychicznego. Montaż zaś, jak wiedzą chyba wszyscy, którzy znają Chłopców z ferajny, jest jednym z głównych zalet arcydzieła Scorsesego.
Dziewczyna w różowej sukience (1986), reż. Howard Deutch
Jeden z najbardziej znanych filmów Johna Hughesa, których Hughes nie wyreżyserował (napisał tylko i aż scenariusz), stał się wyznacznikiem dla wielu amerykańskich komedii romantycznych. Ciekawostką jest jednak fakt, że oryginalnie wydźwięk Dziewczyny… był zupełnie inny. Hughes, mistrz wynoszenia na filmowy piedestał geeków, nerdów i niepasujących do wymogów kultury masowej nastolatków, zaplanował, że grana przez Molly Ringwald Andie zakocha się w finale w swoim ekscentrycznym przyjacielu, Duckiem, który wspierał ją w każdej sytuacji. Żeńska część widowni testowej buczała na takim zakończeniu – dziewczyny wolały, by „alternatywna” Andie skończyła film w ramionach bogatego i lekko zblazowanego przystojniaka Blaine’a, za którym szalało pół szkoły. Chcąc nie chcąc, Hughes przerobił scenariusz tak, że Duckie poświęca swoje uczucie i przekonuje Andie, by dała Blaine’owi szansę. Obie wersje są dostępne na Blu-rayu.
Zejście (2005), reż. Neil Marshall
Chociaż Zejście jest dreszczowcem typowo brytyjskim, zarówno w sposobie prowadzenia fabuły i postaci, jak i pod względem wylewającego się z ekranu pesymizmu, w zestawieniu pojawia się ze względu na publiczność amerykańską. Oto klaustrofobiczna opowieść o kilku przyjaciółkach, które natykają się w niezbadanej dotąd jaskini na tajemnicze stwory, po czym muszą walczyć o życie w miejscu, z którego nie ma łatwej ucieczki. Film z założenia duszny, mocny, smutny. Gdy jednak pojawiły się narzekania na mroczny finał, z wersji przeznaczonej na amerykański rynek wycięto 30 sekund. Niby niewiele, jednak zmianie uległ wydźwięk całości. Usunięto fragment, w którym okazuje się, że ostatnia żywa bohaterka miała tak naprawdę halucynacje i nie wydostała się jednak z jaskini. Europejscy widzowie wychodzili z kin przybici, świadomi porażki i śmierci wszystkich postaci, zaś amerykańscy, wierząc, że choć jedna kobieta zdołała się uratować.
Szczęki 4 – Zemsta (1987), reż. Joseph Sargent
Na koniec zostawiliśmy absolutną perełkę, którą można traktować jako ciekawostkę lub anegdotę mówiącą wiele o sensowności koncepcji proszenia grupy losowych ludzi o sugestie modyfikacji w produkcjach, nad którymi pracowały setki profesjonalistów branży filmowej. Czwartej części Szczęk daleko do wybitności, a w kulturze masowej zapisała się głównie za sprawą Michaela Caine’a, który twierdzi, że dzięki udziałowi w tym filmie stać go było na kupno nowego domu. Jednak dzięki pokazom testowym Zemsta stała się jeszcze bardziej absurdalna. Oto żarłoczny rekin ginął w finale przebity i przygnieciony łodzią, ale widzowie byli zdumieni, że śmiercionośna maszyna do zabijania nie została zgodnie ze standardem ustalonym w „jedynce” wysadzona w drobny mak. Producenci posłuchali, rekin zostaje więc wpierw przebity, a potem wybucha w niewyjaśnionych okolicznościach. Absurdalne zakończenie filmu, który stał się dla wielu tak zły, że aż fajny.
zobacz także
- Ból, Afryka i BMX. Zobacz zwiastun „Riding with Sugar” Sunu Gonery
Newsy
Ból, Afryka i BMX. Zobacz zwiastun „Riding with Sugar” Sunu Gonery
- Żądają 150 tys. dolarów okupu za niewydaną muzykę Radiohead
Newsy
Żądają 150 tys. dolarów okupu za niewydaną muzykę Radiohead
- The Weeknd udzielił głosu nowej postaci w serialu „Simpsonowie”. Jak wypadł?
Newsy
The Weeknd udzielił głosu nowej postaci w serialu „Simpsonowie”. Jak wypadł?
- „Zachowaj spokój": Magdalena Boczarska i Leszek Lichota w kolejnej serialowej adaptacji prozy Harlana Cobena
Newsy
„Zachowaj spokój": Magdalena Boczarska i Leszek Lichota w kolejnej serialowej adaptacji prozy Harlana Cobena
zobacz playlisty
-
Papaya Young Directors 7 #MASTERTALKS
18
Papaya Young Directors 7 #MASTERTALKS
-
Inspiracje
01
Inspiracje
-
filmy
01
filmy
-
Papaya Young Directors 5 Autorytety
12
Papaya Young Directors 5 Autorytety