Historia podkolorowana. Filmowe biografie, których twórcy ocierają się o fikcję26.11.2021
Filmy biograficzne znane są z tego, że ich twórcy wybierają fragmenty czyjegoś życiorysu, a powstałe w wyniku tego złożonego procesu braki uzupełniają elementami fikcyjnymi, które pasują im do wydźwięku i założeń opowiadanej historii. I można uznać, że to w pełni zrozumiałe – kino rządzi się przecież własnymi prawami, a ekranizowanie prawdziwych historii jeden do jednego skończyłoby się w niektórych przypadkach marnie. W tym zestawieniu przyglądamy się dziesiątce biograficznych produkcji fabularnych, które niby opowiadają o prawdziwych postaciach, ale dołożone z różnych względów do scenariuszy elementy fikcyjne sprawiają, że trudno stwierdzić, gdzie przebiega granica między żmudną prawdą a wykreowanym mitem.
Wspólna pasja: FIFA (2014), reż. Frédéric Auburtin
Zaczynamy od jednego z najbardziej jaskrawych przykładów filmowej biografii zrealizowanej na zamówienie oraz wybielającej ukazywaną postać do tego stopnia, że trudno w niej dostrzec cechy normalnej istoty ludzkiej. A w zasadzie trzech postaci, gdyż Wspólna pasja opowiada o trudach i poświęceniu trzech najbardziej znaczących przewodniczących FIFA, Julesa Rimeta, João Havelange’a oraz Josepha „Seppa” Blattera. Film jest złożony z iście hagiograficznych scen, w których fikcja przykrywa wszelkie fakty. Główni bohaterowie to bastiony moralności, ludzie, którzy przełamują uprzedzenia innych, by świat sportu był lepszy i pełniejszy, podczas gdy rzeczywistość była bardzo daleka od ideału. Film wyprodukowała FIFA, by poprawić swój wizerunek. Nie wyszło. Grający Blattera aktor Tim Roth przyznał wręcz otwarcie, że nienawidził projektu i zagrał tylko dla pieniędzy.
Diana (2013), reż. Oliver Hirschbiegel
To miał być ten film o księżnej Dianie, autentycznie emocjonująca, szczera do bólu i pozbawiona historiozoficznego zacięcia historia ostatnich lat życia jednej z najbardziej znanych i kochanych kobiet XX wieku. Nie tyle opowieść o tym, jak Diana Spencer stała się Dianą, księżną Walii, nie historia jej problematycznych relacji z rodziną królewską, lecz intymna filmowa podróż w głąb duszy kobiety, którą trudno dziś oddzielić od symbolu. Na dodatek wyreżyserowana przez twórcę drażniących serca i umysły filmów Eksperyment oraz Upadek. Cóż mogło się nie udać? Wyszło, że w zasadzie wszystko, a twórcy byli wierni prawdzie głównie w kontekście scenograficznym i kostiumowym. Hasnat Khan, który przeżywa na ekranie płomienny romans z Dianą, uznał wręcz, że scenariusz to zbiór pogłosek oraz anegdot zasłyszanych od osób trzecich, zaś wcielająca się w główną rolę Naomi Watts przyznała po czasie, że nie powinna brać udziału w tym projekcie.
Piękny umysł (2001), reż. Ron Howard
Wszyscy, którzy interesują się kwestią zasadności określania filmów opowiadających prawdziwe historie biografiami, przeczuwali pewnie, że nagrodzony czterema Oscarami (w tym w kategorii Najlepszy Film) klasyk Howarda znajdzie się na liście. Niezależnie od tego, jak odebraliście ekranową historię – reżysersko, aktorsko i realizacyjnie jest to hollywoodzki spektakl najwyższej próby – warto wiedzieć, że genialny filmowy matematyk John Nash był w rzeczywistości nieco inny. Scenariusz nie tylko omija jego seksualne nienasycenie, antysemickie wypowiedzi i ostre decyzje (porzucił kobietę, która urodziła mu dziecko), ale też zamienia jego trudne małżeństwo z Alicią Nash w relację piękną i romantyczną. Prawdą jest, że Nash cierpiał na schizofrenię paranoidalną, która wywróciła mu życie do góry nogami, ale prawdą jest też, że jego błędy są integralną częścią tego, kim był. Filmowy Nash jest głównie fikcją, nawet jeśli bardzo atrakcyjną.
Sztanga i cash (2013), reż. Michael Bay
Trójka mało rozgarniętych kulturystów wpada na pomysł porwania pewnego biznesmena, żeby wyłudzić pieniądze na kontynuowanie swojego stylu życia. Plan zmienia się z czasem, dochodzą tortury oraz dużo dziwnych zdarzeń. Trudno mówić w tym przypadku o filmie biograficznym, bo film Sztanga i cash został luźno oparty na serii artykułów opublikowanych w Miami New Times, zaś twórcy nie raczyli skonsultować go z torturowaną ofiarą, lecz specjalista od bombastycznych hollywoodzkich widowisk Michael Bay wiedział, że podstawą jego quasi-satyry jest amoralność i wyzysk. Mimo to nakręcił film, który ogląda się jak przebojową czarną komedię z doczepioną na siłę refleksją niemającą wiele wspólnego z prawdą. Tak naprawdę kulturyści nie byli fajnymi chłopakami z sąsiedztwa, lecz sadystami i psychopatami. Film oferuje rozrywkę i wielu przypadł do gustu, ale pod żadnym pozorem nie można traktować go jako opowieści opartej na faktach.
Straight Outta Compton (2015), reż. F. Gary Gray
Historia powstania, sukcesu oraz bolesnego upadku grupy N.W.A., która zmieniła amerykańską branżę muzyczną, a także postrzeganie możliwości muzyki w wyrażaniu społecznego gniewu. Film nie bawi się w półśrodki i pokazuje bohaterów jako aroganckich, agresywnych, sfrustrowanych, zarabiających na życie na różne sposoby, między innymi handlem narkotykami. Został też nakręcony z drapieżną energią, która pasuje idealnie do N.W.A. Problem w tym, że Straight Outta Compton, którego producentami byli Ice Cube i Dr. Dre z N.W.A., opowiada tylko część całej historii. I jest szczery do bólu w tych momentach, które pasują do kultywowanej legendy grupy. Scenariusz pomija nie tylko ważne postaci, ale także notoryczną przemoc wobec kobiet – zarówno dziewczyn członków N.W.A., jak i dziennikarki Dee Barnes. A przez to cierpi cały film, bo jeśli szczerość, to od początku do końca, a nie wybiórczo.
Nietykalni (1987), reż. Brian De Palma
Działający na granicy prawa agenci rządowi walczący w bezwzględnych czasach Prohibicji z legendarnym gangsterem o dusze Amerykanów i Amerykanek. Dynamiczne naloty na transporty alkoholu, krwawe pojedynki, zainscenizowane z rozmachem strzelaniny na schodach dworca czy na moście, dramatyczne pościgi po dachach. Czego tu nie kochać? Zwłaszcza że w reżyserskich rękach De Palmy starcia Eliota Nessa i jego Nietykalnych ze sługusami Ala Capone nabrały rozmiarów hollywoodzkiego spektaklu. Trudno się dziwić, skoro scenariusz łączy zręcznie fakty z fikcją, opierając się na wydanej w połowie lat 50. XX wieku książce, gdzie Ness współtworzył swoją legendę, jednak rzeczywistość była mniej ekscytująca. Żadnych dramatycznych pościgów i strzelanin, zaś naloty prowadzone przez Nessa i „Nietykalnych”, w żaden sposób niezwiązanych z późniejszym skazaniem Capone’a za oszustwa podatkowe, były głównie efektowną dywersją.
Czas mroku (2017), reż. Joe Wright
Statystyki pokazują wyraźnie, że opowiadanie sprawnie zrealizowanych i imponująco zagranych „prawdziwych historii” jest najlepszą receptą na Oscarowe szanse. W ciągu ostatnich dwudziestu lat najwięcej aktorskich, reżyserskich i producenckich Oscarów przypadło właśnie opowieściom w taki czy innym sposób ocierającym się o biografie. Nic więc dziwnego, że Gary Oldman dostał Oscara za rolę Winstona Churchilla, kontrowersyjnego i owianego wieloma mitami brytyjskiego polityka, który w Czasie mroku staje się nie tylko elokwentnym piewcą demokracji w czasach nazistowskiego barbarzyństwa, ale także przyjacielem niższych klas, co zostaje dobrze pokazane w scenie, gdy wsiada do metra, by dowiedzieć się, co ludzie myślą o niemieckim zagrożeniu. O ile film stara się dość wiernie trzymać faktów, a przynajmniej na tyle, na ile to możliwe, ta scena zupełnie wypacza charakter Churchilla, który widział w sobie zbawcę, a nie przyjaciela ludu.
Król rozrywki (2017), reż. Michael Gracey
Przebojowy musical z soundtrackiem, który sprawia, że nogi same rwą się do tańca, to być może jeden z najbardziej jaskrawych przykładów tego, jak z kontrowersyjnej postaci można zbudować za sprawą magii kina orędownika społecznych przemian. Ekranowy P.T. Barnum to showman o wielkim sercu, który dorobił się fortuny dzięki pracy, wytrwałości i wyobraźni, a gdy przyszło co do czego, walczył o dobro swoich cyrkowych podwładnych, którzy byli uważani za dziwadła. W rzeczywistości Barnumowi daleko było do przyzwoitości: nie miał skrupułów i wykorzystywał każdą okazję, by się dorobić, przebić. Słynna jest historia, gdy „wynajmował” czarną niewolnicę, wmawiając naiwnym, że opiekowała się Georgem Washingtonem, a po jej śmierci zorganizował autopsję kobiety – i sprzedawał na to „wydarzenie” bilety. Kontrowersji było znacznie więcej, a Barnum przy odrobinie kreatywności mógłby stać się w innym filmie okrutnym złoczyńcą.
Jak zostać królem (2010), reż. Tom Hooper
Kolejny w zestawieniu Oscarowy triumfator (statuetki dla najlepszego filmu, aktora, scenariusza, reżysera, plus osiem dodatkowych nominacji), który mija się celowo z historyczną prawdą, ażeby pokrzepiać serca międzynarodowej widowni. I przyznać trzeba, że Hooper i spółka wywiązali się z tego zadania znakomicie, zapewniając dwie godziny efektownej i efektywnej rozrywki, a także inspirując wiele osób do przezwyciężenia jąkania. Warto mimo wszystko wiedzieć, że choć Jerzy VI Windsor faktycznie miał problem z wystąpieniami publicznymi oraz pracował ze stosującym ekscentryczne techniki logopedą, w rzeczywistości poradził sobie z jąkaniem na niemal dekadę przed objęciem brytyjskiego tronu. Ba, proces nie ciągnął się latami, a trwał kilka miesięcy. W tym wypadku finałowy radiowy tryumf deklarującego wojnę króla Jerzego, który porywa tłumy swą szczerością i pasją, wybrzmiewa nieco słabiej. Jak sądzicie, magia kina czy filmowe oszustwo?
Gra tajemnic (2014), reż. Morten Tyldum
W Grze tajemnic Benedict Cumberbatch udowodnił znów, że jest znakomitym aktorem, którego nie należy kojarzyć tylko z telewizyjnym Sherlockiem, zaś film okazał się trzymającą w napięciu opowieścią o szerzej nieznanych ludziach prowadzących zakulisową walkę o przechylenie szali II wojny światowej. Jeśli zagłębić się w prawdziwą historię, łatwo jednak dostrzec, że twórcy pozwolili sobie na dużo uproszczeń, które rzutują na wydźwięk całości. Nie chodzi już o to, że polscy matematycy, którzy faktycznie złamali szyfr Enigmy, zostali znowuż sprowadzeni do roli statystów, ale o samo przedstawienie Alana Turinga, który nie był dziwnym autustykiem i nie był szantażowany przez sowieckiego szpiega. Tenże szpieg istniał naprawdę, ale nie miał styczności z Turingiem, a cały wątek został dodany głównie po to, by ukazać presję ciążącą na matematyku prowadzącym grę tajemnic na wielu frontach. Kto wie, być może bez tego film stałby się nudny.
zobacz także
- David Fincher i Tim Miller tworzą antologię animacji dla Netfliksa. Pojawi się w niej polska produkcja
Newsy
David Fincher i Tim Miller tworzą antologię animacji dla Netfliksa. Pojawi się w niej polska produkcja
- Kosmiczne śmieci coraz większym zagrożeniem. UK Space Agency powalczy z pozaziemskim bałaganem
Newsy
Kosmiczne śmieci coraz większym zagrożeniem. UK Space Agency powalczy z pozaziemskim bałaganem
- José González wraca i prezentuje nowy utwór zaśpiewany po hiszpańsku
Newsy
José González wraca i prezentuje nowy utwór zaśpiewany po hiszpańsku
- Bandcamp i polscy artyści solidaryzują się z ruchem #BlackLivesMatter
Newsy
Bandcamp i polscy artyści solidaryzują się z ruchem #BlackLivesMatter
zobacz playlisty
-
PYD: Music Stories
07
PYD: Music Stories
-
05
-
Papaya Films Presents Stories
03
Papaya Films Presents Stories
-
Cotygodniowy przegląd teledysków
73
Cotygodniowy przegląd teledysków