Sceniczne duety marzeń. 7 spontanicznych występów, podczas których fani zaimponowali swoim idolom11.03.2021

Beyoncé, Kendrick Lamar czy Dave mieli zagrać tak, jak zazwyczaj. Podczas ich występów wydarzyło się jednak coś nieprzewidzianego. 

Występy gwiazd międzynarodowego formatu mają to do siebie, że są skrupulatnie rozpisane od pierwszej do ostatniej minuty. W setlistach układanych przed koncertem uwzględniane są również utwory grane na bis, chociaż często wydaje się, że to wynik niczym nieskrępowanej improwizacji. Tak pieczołowite przygotowanie nie powinny dziwić – widowiska są rezultatem zespołowej pracy muzyków, ale też choreografów, dźwiękowców, oświetleniowców i niewidocznych na pierwszy rzut oka stage handów. 

Bywa jednak, że w tak dużej maszynie z wieloma trybikami pojawia się coś nieoczekiwanego – reakcja fanów, którą warto obserwować na bieżąco. Jedni rzucają przedmiotami w stronę zespołu lub crowdsurfują, inni głośno wyśpiewują słowa kolejnych piosenek, skrycie licząc na to, że artysta zaprosi ich na scenę. My przyglądamy się tej drugiej grupie – okazuje się bowiem, że tak spontaniczne powołane duety kryją w sobie dużo energii, wrażliwości i potrafią wzruszyć. Dla melomanów to pamiątka na całe życie, dla wykonawców – odskocznia od estradowej rutyny.

Dave (Glastonbury, 2019) 

David Omoregie, bo tak naprawdę nazywa się brytyjski raper, chwilę po wydaniu debiutanckiego albumu Psychodrama stanął przed nie lada wyzwaniem – dostał zaproszenie na Glastonbury, czyli jeden z największych festiwali na świecie. Tuż przed tym, gdy miał zagrać jeden ze swoich największych przebojów, czyli grime'owe Thiago Silva nawiązujące do słynnego brazylijskiego obrońcy grającego ówcześnie w PSG, jego wzrok skupił się na jednym z nastoletnich fanów. Artysta zaprosił go na scenę, ale z pewnością nie spodziewał się, że Alex Mann ubrany w koszulkę piłkarską zgotuje wraz z nim takie show. – Teraz już prawie nic z tego nie pamiętam, było we mnie wtedy tak dużo adrenaliny. Reakcja tłumu pod koniec była jednym z najsilniejszych doświadczeń, jakie kiedykolwiek przeżyłem. Potem ochroniarz ściągnął mnie ze sceny i więcej już o tym nie myślałem – wspominał w rozmowie z portalem „The Guardian” chłopak, którego spontaniczny występ z miejsca stał się internetowym viralem. Alex nadal utrzymuje kontakt ze swoim idolem, a niedługo po pamiętnym koncercie zaprezentował swój pierwszy utwór What Ya Kno Bout That Bro?. 

Beyoncé (Melbourne, The Mrs. Carter Show World Tour, 2013) 

Amerykanka należy do posiadaczek najbardziej charakterystycznych i zapadających w pamięci głosów. Wyrazisty wokal zestawiony z dopracowanymi aranżacjami i warstwą liryczną przyniósł jej miano estradowej gwiazdy o międzynarodowym formacie, której charyzmę trudno przebić. A jednak podczas jednego z koncertów na trasie piosenkarkę przez moment przyćmiła niejaka Stephanie Totino, nauczycielka matematyki mieszkająca w Melbourne. Artystka oddała swojej fance mikrofon, a ta brawurowo wykonała fragment piosenki Halo z płyty I Am... Sasha Fierce. – Śpiewanie od zawsze było moim marzeniem. Kiedy jednak stajesz się starszy, brutalnie zderzasz się z rzeczywistością. Kocham moją pracę, ale gdyby zaoferowano mi coś związanego z tą pasją, musiałabym się mocno zastanowić – opowiadała portalowi „Herald Sun” pedagożka. Na razie Totino pojawiła się w australijskiej wersji talent show X Factor, ale nie zrobiła dotąd większej kariery. 

Logic (Denver, Everybody Tour, 2017) 

Kolejny raper w naszym zestawieniu, czyli Logic, w 2017 roku zaprezentował album Everybody, na którym gościnnie pojawił się Killer Mike, J. Cole i Neil deGrasse Tyson. Nowe piosenki szybko rozbrzmiały na żywo podczas długiej trasy koncertowej. Jednym z przystanków amerykańskiej odnogi jego tournée był amfiteatr Red Rocks w Denver. To właśnie tam zarejestrowano pamiętne nagranie, na którym Sir Robert Bryson Hall II spontanicznie połączył siły ze swoim niepełnosprawnym fanem. Miłośnik szybkiej, dynamicznej nawijki Amerykanina z łatwością dotrzymał mu tempa, czemu towarzyszył narastający entuzjazm innych słuchaczy. Duet wspólnie rapował zwrotki utworu Gang Related dzielącego nazwę z klasycznym filmem kryminalnym Jima Koufa. 

Michael Bublé (Birmingham, 2010) 

Całe zdarzenie wygląda jak specjalnie zaaranżowana scena z filmu. Kobieta wyrywa się z tłumu podczas koncertu w Birmingham i zaczyna rozmawiać z Michaelem Bublé o tym, że jej syn, który niedawno skończył piętnaście lat, chciałby zaśpiewać z nim w duecie utwór Feeling Good. Wokalista jest nieco rozbawiony tym pomysłem, ale postanawia spróbować. Sam Hollyman, chłopak speszony wpatrzonymi w niego oczami i blaskiem reflektorów, nieśmiało sięga po mikrofon i sprawia olbrzymią niespodziankę, zaskakując przede wszystkim samego siebie. – Matka zrobiła z siebie idiotkę tylko po to, żeby pochwalić się jego umiejętnościami. Mam nadzieję, że to docenił i nigdy o tym nie zapomniał – pisze w komentarzu jeden z internautów. Jego słowa zostały wysłuchane – Hollyman nie zaprzepaścił swojego talentu i przygotowuje się do wydania debiutanckiej płyty. 

Kendrick Lamar (Sasquatch! Music Festival, 2015) 

O tym, że późniejszy zdobywca Pulitzera zaprosił jedną ze swoich fanek na scenę, głośno było w 2018 roku. Szum wokół sprawy nie był jednak związany z raperskimi umiejętnościami dziewczyny, tylko użytym przez nią n-word. W środowisku rozgorzała wtedy gorąca dyskusja dotycząca tego, czy białe osoby powinny w jakiejkolwiek formie posługiwać się negatywnie nacechowanym wyrażeniem. W naszym zestawieniu nie przypominamy jednak pamiętnego koncertu z Hangout Festival w Alabamie, tylko występ Kendricka Lamara, który trzy lata wcześniej odbył się na Sasquatch! Music Festival. Artysta był wtedy świeżo po wydaniu To Pimp a Butterfly, ale podczas tournée prezentował nie tylko nowe utwory. Jednym z nich było M.A.A.D City i to właśnie tę piosenkę wraz ze swoim idolem zaśpiewała pewna amerykańska fanka. Choć nie zawsze nadążała za tempem Lamara, ten był pod wrażeniem jej odwagi i umiejętności. 

Coldplay (Monachium, A Head Full of Dreams Tour, 2017) 

19-letni Ferdinand Schwartz, dziś świetnie prosperujący producent i songwriter, udał się w 2017 roku na koncert grupy Coldplay na Stadionie Olimpijskim w Monachium. Niemiec miał ze sobą karton z pytaniem Czy mógłbym zagrać dla Ciebie „Everglow” i wierzył, że Chris Martin, wokalista zespołu, jakimś cudem go zauważy. Plan się powiódł – piosenkarz szybko zawiesił oko na swoim fanie i choć nie był do końca przekonany, zaproponował mu wejście na scenę. Chłopak usiadł za pianinem i zaczął wykonywać instrumentalne, emotywne intro piosenki z albumu A Head Full of Dreams. – To ja już właściwie mógłbym iść do domu – zażartował frontman Coldplay, który wcześniej poprosił go o to, żeby nie brał ze sobą telefonu komórkowego, bo i tak wszyscy będą nagrywać ten pamiętny moment. Nie mylił się – wideo z Monachium do dziś krąży po sieci i zostało obejrzane przez blisko 9 milionów internautów. 

Jessie J (Electric Castle, 2018) 

– To była jedna z bardziej inspirujących rzeczy, jaka przydarzyła mi się w ostatnim czasie – wspominała na swoim profilu na Instagramie piosenkarka, której dotychczasową dyskografię zamyka świąteczny album This Christmas Day z 2018 roku. Jessie J wspomina o swoim koncercie, który latem odbył się w ramach festiwalu Electric Castle w rumuńskiej Transylwanii. Brytyjka zaśpiewała wtedy utwór Masterpiece z wyłowioną z tłumu dziesięcioletnią dziewczyną, która wraz z rodzicami przyszła posłuchać swojej idolki na żywo. Choć trudno było jej założyć odsłuch i początkowo była speszona tym, że ogląda ją kilkadziesiąt tysięcy osób, szybko wyczuła konwencję i pod koniec brawurowego coveru czuła się już całkiem pewne. Personalia młodej wokalistki pozostają niestety nieznane, ale wysoce prawdopodobne, że w przyszłości poznamy ją na nowo i będzie kroczyć tą samą drogą co jej starsza inspiracja.