Ricky Gervais: Żart ostateczny06.05.2020
Po obejrzeniu monologu Ricky’ego Gervaisa otwierającego ostatnie rozdanie Złotych Globów, łatwo zauważyć, że nie jest on fanem celebrytów, przyznawania statuetek i gwiazdorskiego traktowania. Swój wstęp zręcznie wykorzystał, nie pierwszy raz zresztą, przekształcając go w lapidarny roast, w którym nakazuje m.in. odebrać aktorom nagrody i zakazać im poruszania tematów, o których nie mają pojęcia. I choć w pewnym momencie kamera wyłapuje zażenowanie Toma Hanksa, tak cała reszta sali po prostu się śmieje. De facto – z siebie.
To tylko jedna z wielu kontrowersyjnych akcji, które co jakiś czas serwuje snobistycznemu Hollywood niesforny przybysz zza Oceanu. Pełna bezsprzecznego cynizmu, groteski i swobodnego żartowania z drugiego człowieka sytuacja, choć prawdziwa, wygląda jak żywcem wyjęta z jednej z gervaisowskich opowieści. Towarzyszą nam one w różnej formie już od niemal 20 lat, przybierając różne formy, ale jednak naznaczone charakterystycznym, bezczelnym, ale trudnym do podrobienia i rozbrajająco zabawnym stylem. Ostatnie z próbek umiejętności Ricky’ego to nie tylko wspomniana przemowa czy złote myśli przemycane w talk showach, ale dwa sezony netfliksowego serialu After Life – mrocznej historii człowieka, który po stracie najbliższej osoby codziennie budzi się z pytaniem, czy warto dalej żyć. Uniwersalna tematyka, zaskakujący humor oraz liczne, pozytywne recenzje sprawiły, że Gervais został określony – zresztą nie po raz pierwszy – „geniuszem”.
Samo After Life to raczej utwierdzenie widza w przekonaniu, że umiejętności Brytyjczyka nie ograniczają się wyłącznie do sarkastycznych przytyków.
Gervais ma za sobą niebotyczną karierę, pełną różnorodnych projektów, w większości przecierających niestandardowe szlaki. Specjalistą w swoim fachu jest już od dawna, a samo After Life to raczej utwierdzenie widza w przekonaniu, że umiejętności Brytyjczyka nie ograniczają się wyłącznie do sarkastycznych przytyków. Nierzadko zapominamy, że to on (wspólnie ze swoim wieloletnim współpracownikiem Stephenem Merchantem) stworzył oryginalną, brytyjską wersję The Office, przez lata prowadził popularne programy radiowe (przekształcone później w serię podcastów i animację), a także zawodowo zajmuje się bystrym i przenikliwym stand-upem. Gervais zaskakuje nie tyle liczbą przeróżnych produkcji na koncie, co swoją wszechstronnością – jest w końcu zdobywcą Złotego Globu i ośmiu nagród BAFTA. Początki jego kariery niekoniecznie wiązały się jednak stricte z filmem czy telewizją. Zanim zainteresował się tym biznesem, pod koniec studiów, w latach 80. założył swój własny zespół grający muzykę new wave. Duet Seona Dancing powstał w 1983 r. i składał się z Gervaisa i jego przyjaciela ze studiów, Billa Macrae. Stworzyli dwa niezbyt znane single i teledyski, następnie każdy poszedł w swoją stronę. Zapytany przez Jimmy’ego Kimmela w 2014 r. o swojego dawnego kolegę z zespołu, odpowiedział w typowym dla siebie stylu: „Mam nadzieję, że jemu również się przytyło”. Do dzisiaj muzyka jest jednym z ważniejszych elementów jego życia, co Ricky wielokrotnie podkreśla wychwalając np. karierę Davida Bowiego (z którym miał okazję pracować) czy Lou Reeda, a także wspominając swoją karierę jako menedżera zespołu Suede (który niestety nie stał się popularny za jego kadencji). Muzyczne doświadczenia przekładają się na dobór odpowiedniego soundtracku w produkcjach Gervaisa, jak choćby w After Life.
Aby zrozumieć tematykę poruszaną w większości produkcji, za którymi stoi Ricky Gervais, musimy cofnąć się do samej jego młodości. Konkretnie do czasu studiów, kiedy planowaną na początku karierę biologa zamienił na filozofię, ukończoną później na prestiżowej uczelni UCL (University College London). To właśnie wtedy zaczęły w nim kiełkować pytania o egzystencję, istnienie wyższej siły (lub jej brak) czy poruszanie kwestii niesprawiedliwości społeczno-zawodowych. Ricky po to właśnie wymyślił Davida Brenta, brytyjskiego szefa korporacji, zadufanego w sobie hipokrytę i zarazem protoplastę postaci Michaela Scotta z amerykańskiego The Office, w którą wcielał się kilka lat później Steve Carell. Emitowany w latach 2001-2003 sitcom (łącznie nakręcono dwa sezony, natomiast wersja amerykańska ma ich aż dziewięć) ma dziś opinię jednego z bardziej popularnych brytyjskich seriali. Ricky Gervais idzie w nim na całość, portretuje życie zahukanych pracowników małego biura należącego do linii korporacji „Wernham Hogg”. Brent w dużej mierze terroryzuje swoich pracowników, a co gorsza, robi to kompletnie nieświadomie. Zapatrzony na własne korzyści, często doprowadza do wielu żenujących i wykraczających poza wszelkie normy wydarzeń. Brent staje się symbolem demitologizowania korporacyjnego snu. Według Gervaisa, tytułowe biuro w żadnym stopniu nie jawi się jako fabryka marzeń dla ambitnych i młodych ludzi. Prezentuje się raczej jako hermetyczne, niegościnne miejsce, które stanie się dla pracowników swoistym ograniczeniem. Brent pracuje kosztem innym, a sam Gervais stara się ukazać prawdziwe realia pracy w filiach na uboczu. Postać nietuzinkowego szefa znajdziemy także w filmie z 2016 r. David Brent: Życie w trasie. Brent zyskuje w nim pierwiastek muzyczny – Gervais śpiewa piosenki, bawi się rolą i portretuje niespełnionego piosenkarza w średnim wieku.
Po The Office Gervais pracował nad serialem Extras (2005-2007), który dekonstruował inny mit – żądnego sławy początkującego aktora. Wciela się tam w Andy’ego Millmana, tytułowego statystę i człowieka mogącego posunąć się dosłownie do wszystkiego, by choć na chwilę znaleźć się na ekranie. Jak można się domyślać – nieustannie wycinany z filmów i seriali aktor nie zamierza się poddać, a jego coraz śmielsze działania wywracają do góry nogami życie pozostałych członków planu filmowego. Co za tym idzie, Andy wielokrotnie musi szukać nowego zatrudnienia. Gervais obrazuje środowiska aktorskie, koncentruje się na ich licznych patologiach związanych z realną władzą producentów wykonawczych, zwracających uwagę na zysk, a nie na jednostkę, którą jest aktor. Zaprasza przy tym do serialu masę popularnych nazwisk. Takie tuzy jak Kate Winslet, Ben Stiller, Samuel L. Jackson, Robert De Niro czy Ian McKellen grają przerysowane wersje samych siebie, które konfrontowane są z początkującym amatorem w osobie głównego bohatera.
Przyjaciel i współpracownik Gervaisa, Stephen Merchant, w jednym z wywiadów wspominał, że pisanie z Gervaisem Extras bywało nie lada wyzwaniem.
Szablon sitcomu pozostaje praktycznie niezmienny w stosunku do The Office – stosując groteskę, Gervais tworzy kolejną udaną czarną komedię, pełną (nie)śmiesznych gagów i niestosownych sytuacji, w które trudno czasami uwierzyć. Same doświadczenia związane z tworzeniem tego sitcomu mówią nam co nieco o metodzie pracy jego autora. Przyjaciel i współpracownik Gervaisa, wspomniany wcześniej Stephen Merchant, w jednym z wywiadów wspominał, że pisanie z Gervaisem Extras bywało nie lada wyzwaniem: „Wszystko go rozprasza, a w jego domu, gdzie pracowaliśmy, otaczało nas zbyt wiele przedmiotów. Pamiętacie Paula Danielsa pijącego herbatę z małpami? Tak właśnie wygląda życie Ricky’ego. Gdy w końcu zaczyna iść lepiej i mówisz: »Ok, dochodzimy do jakiegoś kluczowego punktu«, następne, co widzisz, to Gervais huśtający się na przywiązanej do sufitu oponie”.
Gervais na koncie ma jeszcze dwusezonowy serial Derek opowiadający o perypetiach pracownika domu spokojnej starości. To przede wszystkim konfrontacja z naszymi słabościami: minimalistyczne odcinki dobitnie pokazują, jak ważna jest walka z naszymi człowieczymi niedoskonałościami, w tym przypadku na tle zdrowotnym. Nie wolno też zapomnieć o Life’s Too Short, specyficznym mockumencie, gdzie główne skrzypce gra Warwick Davis, popularny aktor (Willow, Gwiezdne wojny), odznaczający się niewielkim wzrostem (ma jedynie 107cm). W tej krótkiej serii aktorzy poruszają problemy dotyczące trudności dnia codziennego, bo postać Davisa „nie zgadza się, by wieść niepełnosprawne życie”. Charyzmatyczny i wypełniony dystansem serial wypełniony jest scenami (jak ta z Liamem Neesonem), które nie zestarzały się ani trochę, utrzymując się na granicy kontrowersji i zapewniając o wysokim poziomie humoru samego twórcy.
W 2008 r. Gervais wystąpił w komedii Miasto duchów, która w dowcipny sposób poruszała temat śmierci bliskiej osoby. Parę lat później Brytyjczyk postanowił sam spróbować sił w podobnej problematyce. W 2019 r. swoją premierę miał After Life, Gervais dokonuje w nim wiwisekcji utraty kogoś bliskiego, a cynicznej kąśliwości używa do ukazania pewnego rodzaju ucieczki od wspomnień i przeszłości. To serial fenomenalnie zagrany, gdzie zarówno dialogi jak i przemyślenia głównego bohatera potrafią zmusić widza do emocjonalnych rozważań. Nic nie jest tutaj czarno-białe, a definicja smutku (jak i samego szczęścia) zostaje przez Ricky’ego przeredagowana, a nawet odwrócona o 180 stopni. Po premierze pierwszego sezonu Gervais powtarzał, że cieszy go tak pozytywne nastawienie widowni do samej produkcji, jak również wzrusza liczba intymnych listów, które utrzymywał od fanów.
Działalność Gervaisa to nie tylko zręczne scenariusze i ekranowe kreacje, ale także intensywna obecność w mediach społecznościowych. Na Twitterze i Instagramie broni praw zwierząt, komentuje życie osobiste (strojąc sobie m.in. żarty ze swojej życiowej partnerki Jane Fallon) oraz wrzuca dziwaczne selfie (m.in. z wanny) i zdjęcia swoich kotów. Skupia się także na polityce, krytykuje celebrytów (ostatnio za narzekania z powodu przymusowej kwarantanny) oraz broni swojej ateistycznej postawy (choć na ten temat pisze nawet eseje). Choć topowe nagrody telewizyjne i filmowe częściej prowadzi, niż dostaje, spotkają go inne zaszczyty. Parę lat temu został na przykład ogłoszony najbardziej wpływowym użytkownikiem Twittera z Londynu, a rok temu otrzymał nagrodę Richarda Dawkinsa, co jest bardziej niż wymowne w kontekście jego religijnych poglądów. Dzięki oglądaniu produkcji Gervaisa możemy dowiedzieć się sporo o jego wrażliwości i o tym, jak odbiera świat. Jeśli jednak chcemy wiedzieć co nieco o jego światopoglądzie, najlepszą ku temu opcją będzie zapoznanie się z jego drwiącym stand-upem Humanity (do zobaczenia na Netfliksie) i złośliwym filmem Było sobie kłamstwo (również), sprawdzającym kondycję ludzkich zachowań w całkowicie prawdomównej rzeczywistości. Każda z tych ścieżek okaże się doskonałą drogą do genialnego umysłu Ricky’ego Gervaisa, a więc do jeszcze większego zwątpienia (lub uwierzenia) w otaczającą nas rzeczywistość.
zobacz także
- A24: Można zrobić to lepiej
Opinie
A24: Można zrobić to lepiej
- Adam Driver: Złodziej ekranu i Hamlet w masce Sitha
Ludzie
Adam Driver: Złodziej ekranu i Hamlet w masce Sitha
- „Stalker 2”: Ukraińskie studio pokazało nowy zwiastun gry. Gameplay oglądać można w 4K
Newsy
„Stalker 2”: Ukraińskie studio pokazało nowy zwiastun gry. Gameplay oglądać można w 4K
- Branża reklamowa w Wielkiej Brytanii potępia influencerów stosujących „mylące” filtry do zdjęć
Newsy
Branża reklamowa w Wielkiej Brytanii potępia influencerów stosujących „mylące” filtry do zdjęć
zobacz playlisty
-
PZU
04
PZU
-
05
-
George Lucas
02
George Lucas
-
Papaya Young Directors 6 #pydmastertalks
16
Papaya Young Directors 6 #pydmastertalks