Trendy |

Instarzeczywistość06.12.2019

ilustracja: Katarzyna Kubacha

W czasach, gdy staramy się uzyskać ten „filtrowany” wygląd w „realu”, pojawia się pytanie: jakie konsekwencje poniesie nasze człowieczeństwo?

Dzięki dziesiątkom aplikacji i filtrów AR tworzonych z myślą o przycinaniu, przekształcaniu, wygładzaniu i dostrajaniu swoich selfie, podświadoma niegdyś potrzeba bycia „idealnym” staje się coraz bardziej świadoma. Niepokoi zacieranie granic między Instagramem a rzeczywistością, szczególnie w związku z jednym z najnowszych efektów ubocznych mediów społecznościowych – czyli rosnącym na popularności trendem poddawania się zabiegom chirurgii plastycznej.

Dorastając w Środkowo-Zachodniej Ameryce wychowywałam się na niezdrowej kulturze celebrytów, która wyraźnie kontrastowała z naszym małym i nudnym życiem na przedmieściach. Od tabloidów po błyszczące magazyny; pamiętam, że byłam wciąż zalewana nowymi nagłówkami o tych, którzy sobie coś poprawili (lub zepsuli), którzy schudli (albo przytyli), czy o tym, kto nosił „to” najlepiej (lub, jeszcze gorzej, po prostu o tym, „kto”). Piękny wygląd był luksusem, na który mogli pozwolić sobie tylko nieliczni, a do którego cała reszta uporczywie dążyła.

Jeszcze zanim poszłam na studia, każdy piracił Photoshopa i retuszował swoje zdjęcie przed wrzuceniem na MySpace. A niewiele później smartfony w mgnieniu oka przeniosły kulturę celebrytów do naszych kieszeni.

Na początku lat dwutysięcznych, kiedy byłam jeszcze w liceum, reality TV stała się nową obsesją Ameryki, sprawiając przy tym, że przeciętni ludzie mogli zostać nagle pseudo-celebrytami, a dzieci bogatych rodziców, jak Paris Hilton czy Kim Kardashian, być po prostu sławne. Jeszcze zanim poszłam na studia, każdy piracił Photoshopa i retuszował swoje zdjęcie przed wrzuceniem na MySpace. A niewiele później, na przełomie następnej dekady, smartfony w mgnieniu oka przeniosły kulturę celebrytów do naszych kieszeni.

Za sprawą połączenia tych wszystkich elementów – wysokich standardów piękna i presji dopasowania się, obsesji na punkcie sławy, reality TV gloryfikującej i demistyfikującej chirurgię plastyczną, coraz to szerzej dostępnej i tańszej technologii smartfonów, mediów społecznościowych i tak dalej – kultura celebrytów ewoluowała w kulturę selfie. Technologia stała się jeszcze bliżej i intymniej związana z naszymi tożsamościami i wizerunkami. I tak jak we wszystkich innych aspektach naszego życia, zatarła granice między cyfrowym a fizycznym.

Filtry zacierają granice między rzeczywistością a fantazją, rozdmuchując przy tym nasze nierealistyczne oczekiwania wobec możliwości chirurgii plastycznej.

Pojawienie się selfie sprawiło, że jesteśmy bardziej świadomi samych siebie, bardziej samokrytyczni i niepewni własnej wartości, wywierając równocześnie presję bycia idealnym na innych. Aplikacje do edycji zdjęć, takie jak Facetune, a także filtry na Instagramie i Snapchacie oferują „kontrolę obrazu w stopniu dostępnym wcześniej wyłącznie dla celebrytów i modelek” – mówi dr Neelam Vashi, autorka Selfies – Living in the Era of Filtrated Photographs. Filtry, które wyszczuplają twarz, wygładzają skórę i wydymają usta naśladują takie zabiegi jak wypełniacze, korekta nosa, lifting brwi, czy botoks. Według raportu Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgów Plastycznych, od lat 2000. liczba zabiegów chirurgii plastycznej podniosła się o 137%, a młodzi ludzie znacząco się do tego wzrostu przyczynili.

Filtry zacierają granice między rzeczywistością a fantazją, rozdmuchując przy tym nasze nierealistyczne oczekiwania wobec możliwości chirurgii plastycznej. Promowane za pomocą mediów społecznościowych nowe normy piękna, takie jak „Instagram Face”, przyczyniły się także do powstania nowych patologii, jak na przykład „dysmorfii Snapchata”, czyli zaburzenia postrzegania własnego ciała charakteryzującego się równoczesnym odczuwaniem silnej potrzeby edycji swojego obrazu cyfrowego. „Łatwo przychodzi mi akceptacja faktu, że nie wyglądam na celebrytę, ale znacznie trudniej jest mi pogodzić się z tym, że nie mogę wyglądać jak moja ulepszona wersja z filtra na Instagramie” – powiedział Vashi.

Na Dutch Design Week w październiku spotkałam związaną z projektowaniem lekarz medycyny estetycznej Marshę Wichers. W swoim projekcie Face Design, Wichers bada wpływ trendu poprawiania swojego wyglądu na ogólny stan ludzkości. „Twarz jest jednym z kluczowych elementów naszej identyfikacji, ucieleśnieniem naszej osobowości i indywidualności.” Używając wizerunku swojej własnej twarzy, Wichers zaprojektowała oprogramowanie SI do identyfikacji emocji poprzez mimikę i porównała jego wyniki przed i po zastosowaniu zastrzyków z botoksu.

Wichers odkryła, że w chirurgii plastycznej istnieje złoty środek, po przekroczeniu którego twarze zaczynają wyglądać nienaturalnie, bezpośrednio wpływając przy tym na sposób naszej komunikacji. Na przykład wyrażenie „zdegustowania”, przy którym normalnie widoczne są opadnięte kąciki ust, po zastosowaniu botoksu zostało zinterpretowane przez komputer jako „neutralne”. Jest to świetny spekulacyjny projekt, który, eksplorując związek między edycją w trybie online, a „ulepszeniami” offline, zostawia mnie z większą ilością pytań niż odpowiedzi. Czy chirurgia plastyczna wpływa na działanie sztucznej inteligencji? W jaki sposób uniformizacja i wszechobecność standardów piękna oddziałują na nowe technologie, takie jak rozpoznawanie rysów twarzy? I czy jeśli nie będziemy już mogli w pełni korzystać z naszej mimiki, będziemy w ogóle w stanie zrozumieć się nawzajem?

Dopóki nie żyjemy w całości ukryci za naszymi ekranami, w przebraniu cyfrowych awatarów niczym z filmu Wall-E, dopóty istnieć będzie wyraźna granica między naszymi oczekiwaniami – dopieszczonymi z dokładnością do jednego piksela cyfrowymi obrazami – a rzeczywistością. Problem wykracza poza samo używanie filtrów, niosąc za sobą implikacje dotyczące definicji naszych ideałów oraz norm, które media społecznościowe wprowadzają do naszego życia. Podstawą powinna być rozmowa o sposobach konstruowania, podtrzymywania i nieustannego podkreślania naszej koncepcji piękna, a także o możliwych etycznych i społecznych konsekwencjach tych działań.

000 Reakcji

Na co dzień Visual Design Lead w firmie Huge w Chicago, po godzinach ilustratorka/aspirująca futurolożka. Projektuje rozwiązania, które są przemyślane i atrakcyjne pod względem wizualnym – zarówno w obrębie UX, jak i strategii. W swoich projektach stara się przemycać humor i osobistą perspektywę.

zobacz także

zobacz playlisty