Trendy |

Nieznajomi bez zobowiązań04.06.2019

ilustracja: Katarzyna Kubacha

Ekonomia współdzielenia przenika każdy aspekt naszego życia – od przemieszczania się, przez sposób pracy i spędzania wakacji, aż po oglądanie filmów. Ale czy w tym modelu dzielenia się chodzi rzeczywiście tylko o troskę o innych?

Gdybym miała zwizualizować swoją własną hierarchię potrzeb, podstawę stanowiłaby Społeczność, pisana przez wielkie „S”. Może to typowe dla millenialsa, ale jestem najszczęśliwsza, kiedy czuję się połączona z innymi i wchodzę w interakcje z ludźmi dookoła mnie. Czy przyczyną jest sposób, w jaki zostałam wychowana – od wczesnych lat szkolnych w przekonaniu, że dzielenie się jest wyrazem troski o innych? Czy może chodzi o to, że nasze pokolenie przenosi się daleko od swojej rodziny i korzeni, i szuka poczucia, że gdzieś przynależy? Nie można też zapominać, że dorastaliśmy z internetem, oglądając świat przez pryzmat technologii. Prawdopodobnie każdy z tych czynników ma znaczenie, ale w efekcie poczucie wspólnoty jest dla nas integralne, bo w ten sposób mamy bezpośredni wpływ na otaczający nas świat.

Posiadanie takich rzeczy jak domy czy samochody nie jest już ani rozsądne, ani niezbędne. Reakcją millenialsów stało się przedkładanie wartości doświadczeń nad rzeczy materialne.

Podstawową różnicą między wspólnotą w rozumieniu millenialsów a poprzednimi pokoleniami jest intencjonalność. Nie wystarczy pasywnie należeć do społeczności; chodzi o zrozumienie jej potrzeb w celu zapewnienia jej członkom lepszej przyszłości. Katalizatorem tej zmiany w myśleniu był dla millenialsów kryzys finansowy z 2008 r., który sprawił, że musieli zacząć być dużo bardziej intencjonalni nie tylko w finansach, ale we wszystkich dziedzinach życia.

Po pierwsze, kryzys zmienił ich nawyki konsumpcyjne. Posiadanie takich rzeczy jak domy czy samochody nie jest już ani rozsądne, ani niezbędne. Reakcją millenialsów stało się przedkładanie wartości doświadczeń nad rzeczy materialne. A w związku z szybkim rozwojem technologii i mediów społecznościowych, nową walutą stało się dzielenie doświadczeniami poprzez zdjęcia i statusy.

W swojej najczystszej formie, ekonomia współdzielenia wykorzystuje technologię do ułatwiania transakcji między ludźmi posiadającymi rzeczy i zasoby a ludźmi, którzy chcą za nie zapłacić.

Takie podejście do dzielenia się, sparowane z niepokojami finansowymi i wsparte technologią umożliwiło rozwój „ekonomii współdzielenia”. W swojej najczystszej formie, wykorzystuje ona technologię do ułatwiania transakcji między ludźmi posiadającymi rzeczy i zasoby a ludźmi, którzy chcą za nie zapłacić. Innymi słowy, „za pomocą kciuka możemy teraz pożyczyć należący do kogoś innego dom, rower, samochód, książkę, muzykę, nieużywane przedmioty”, pisze Joshua Becker w książce „Becoming Minimalist”. Ten nowy system ekonomiczny zapewnia platformę, na której dostęp przewyższa wartość posiadania. „Posiadanie jeszcze nigdy nie było bardziej zbędne”.

Ale czy ta kultura „wszystkiego na żądanie” naprawdę przeniesie nas w przyszłość, w której posiadanie nie będzie miało znaczenia i zmieni na dobre nasz sposób życia?

Potencjalnym skutkiem mogłaby być transformacja życia mieszkańców miast, które staną się bardziej zrównoważone poprzez odpowiednie projektowanie przestrzeni publicznej, redukcję przestępczości, stworzenie miejsc pracy, zarządzanie transportem i dostarczanie usług mieszkańcom. Nowa inicjatywa rządu południowokoreańskiego, Sharing City Seoul, wykorzystuje ekonomię współdzielenia do rozwiązania takich kwestii jak przeludnienie czy kryzys klimatyczny, a jej cele to zwiększenie zamożności, zredukowanie ilości odpadów i odbudowanie relacji między mieszkańcami opartej na wzajemnym zaufaniu. Jeden z kierowników projektu, Kim Tae Kyoon, mówi, że odbudowa społeczności jest bardzo ważnym aspektem, jako że Korea Południowa ma najwyższy odsetek samobójstw w krajach OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju). Wysoka liczba samobójstw ma związek z coraz bardziej konkurencyjną gospodarką zbudowaną na wzór zachodni. Projekt zawiera więc nacisk na finansowanie i tworzenie dzielonej infrastruktury i start-upów, które mają zmienić sposób życia mieszkańców.

W przyszłości firmy będą musiały walczyć o pozycję na rynku poprzez zapewnianie łączących ludzi doświadczeń, które będą coś znaczyć i poprzez budowanie zaufania.

W kontekście gospodarek zachodnich innym potencjalnym następstwem mogłoby być fundamentalne odejście od kapitalizmu. Ekonomista Jeremy Rifkin powiedział, że ekonomia współdzielenia jest „pierwszym nowym systemem gospodarczym, który powstał od czasu kapitalizmu i socjalizmu w XIX wieku”. W przyszłości firmy będą musiały walczyć o pozycję na rynku poprzez zapewnianie łączących ludzi doświadczeń, które będą coś znaczyć i poprzez budowanie zaufania. Mniejsze znaczenie będą miały fizyczne produkty, które sprzedają, a bardziej to, w jaki sposób dana marka staje się częścią tożsamości i biletem wstępu do określonej grupy społeczno-ekonomicznej. Ekonomia współdzielenia będzie wykorzystywana do dostarczania tych tożsamości. Amerykańska marka specjalizująca się w sprzęcie outdoorowym, REI, właśnie ogłosiła, że rozszerza swój system wynajmu na sprzęt kempingowy, IKEA wypożycza swoje meble, a Marriott właśnie rozpoczął program dzielenia się domami.

Firmy od dawna wykorzystują zaufanie do marki po to, żeby zapewnić sobie przetrwanie – ale co oznacza to w ekonomii współdzielenia? Zmienia ona znaczenie słowa „zaufanie”, bezcennego atutu. Minęła epoka, kiedy baliśmy się obcych – dzisiaj ten przyprawiający o gęsią skórkę biały van być może zawiezie cię do pracy. Zaufanie stało się dobrem, które można kupić poprzez programy reputacji, które dostarczają natychmiastowe „wirtualne zaufanie”. A ta reputacja dotyczy bardzo specyficznych dziedzin życia. Paolo Parigi, profesor na Uniwersytecie Stanforda, który badał Ubera, powiedział: „Do tej pory zaufanie obejmowało wiele sfer życia. Ufam tej osobie. W ekonomii współdzielenia zaufanie dotyczy konkretnej sfery. Ufasz kierowcy Ubera, że dowiezie cię z punktu A do punktu B. Ale nie ufasz mu na tyle, żeby dać mu klucz do swojego domu”.

W miarę jak ekonomia współdzielenia wtapia się w tkankę społeczną, przestaje być wyborem millenialsów i staje się częścią współczesnego społeczeństwa. Łatwość, z jaką możemy się dziś łączyć i dzielić z innymi, ma ogromny potencjał zmieniania społeczeństwa. Czy będzie to zmiana na lepsze? Czas pokaże – ale wspomaganie tego innowacyjnego modelu, który w centrum stawia społeczność, jest bardzo inspirujące.

Na co dzień Visual Design Lead w firmie Huge w Chicago, po godzinach ilustratorka/aspirująca futurolożka. Projektuje rozwiązania, które są przemyślane i atrakcyjne pod względem wizualnym – zarówno w obrębie UX, jak i strategii. W swoich projektach stara się przemycać humor i osobistą perspektywę.

zobacz także

zobacz playlisty