Dzień przełomu. Rozmawiamy z reżyserem filmu „7-My sierpnia”18.12.2020
Film Michała Bollanda skupia się rozmowach z uczestnikami wydarzeń sprzed kilku miesięcy, kiedy przez ulice Warszawy przeszedł spontaniczny, solidarnościowy wiec.
Wśród licznych kontrowersyjnych akcji, jakie w ostatnim czasie udokumentowano nad Wisłą, w świadomości Polaków szczególnie mocno odznaczyła się działalność furgonetek obklejonych hasłami celującymi w społeczność LBGTQ+ i zwolenników legalnej aborcji. Hałaśliwe ciężarówki, przez niektórych komentatorów nazywane homofobusami, stawały się nierzadko obiektem krytyki. Jeden z bardziej znanych polskich youtuberów, Krzysztof Gonciarz, podważył sens ich istnienia niecodziennym happeningiem, który odbił się szerokim echem nie tylko w rodzimej części Internetu. Inni, jak stołeczny kolektyw Stop Bzdurom, bezpośrednio dążyli do tego, żeby pojazdy na dobre zniknęły z ulic. Współzałożycielka grupy, Margot, zablokowała jeden z nich, przebijając opony w samochodzie należącym do Fundacji Pro – Prawo do Życia, niszcząc jego lusterka i atakując kierowcę. Policja postanowiła szybko wymierzyć jej sprawiedliwość: działaczce postawiono zarzuty bezprawnego niszczenia mienia. Moment aresztowania był punktem krytycznym dla wielu osób, które w geście spontanicznej solidarności z zatrzymaną wyszły na ulice.
Tak w skrócie można opisać tło wydarzeń, jakie stały się kanwą najnowszego dokumentu Michała Bollanda. Tytuł jego najnowszej produkcji, która została zrealizowana wspólnie z organizacją Kampania Przeciw Homofobii, nie jest przypadkowy. To właśnie 7 sierpnia odbył się wspomniany wyżej protest w obronie Margot, podczas którego aresztowano niemal pięćdziesiąt osób. Zatrzymani zostali przewiezieni na losowe komisariaty, gdzie byli przesłuchiwani przez wiele godzin w niehumanitarnych warunkach. Nie mieli możliwości skontaktowania się z bliskimi i pozbawiono ich opieki prawnej.
Bolland wspólnie z autorem zdjęć Karolem Łakomcem, a także współautorem scenariusza i producentem filmu, Szymonem Zieglerem, postanowili oddać głos tym, którzy byli wtedy w centrum wydarzeń. Bohaterowie półgodzinnego filmu otwarcie opowiadają o wydarzeniach sprzed kilku miesięcy, jednak ich opowieści nie są jedynie chronologiczną, wyzutą z emocji relacją. 7-My sierpnia to także opowieść o systemowej dyskryminacji, strachu przed nieuzasadnioną przemocą i walce o utrzymanie własnej podmiotowości.
W związku z tym, że dokument aż do końca roku można nieodpłatnie obejrzeć na platformie VOD w ramach festiwalu Watch Docs, postanowiliśmy zapytać reżysera o kulisy jego powstawania i społeczny wymiar kina.
Choć duża część filmu koncentruje się na 7 sierpnia, w swoim dokumencie patrzysz na sytuację z szerszej perspektywy. Czy myśl o jego stworzeniu pojawiła się dopiero po dniu aresztowań, czy już wcześniej chciałeś pochylić się nad tym tematem?
Pomysł, aby o wydarzeniach z 7 sierpnia opowiedziały osoby wówczas zatrzymane, zrodził się w głowie producentki filmu, Cecylii Jakubczak z Kampanii Przeciw Homofobii. Wspólnie z drugim producentem i współautorem scenariusza, Szymonem Zieglerem, szukali odpowiedniego rozwiązania, aby ukazać ten dzień. Wstępnie myśleli nad krótszą, internetową formą, być może pokazaną w trzech częściach. Dla mnie temat wydał się od razu zbyt skomplikowany, aby kastrować go do zwykłego „filmu do internetu”. Poczułem, że trzeba spojrzeć na protesty z szerszej perspektywy – traktując je raczej jako pretekst do głębszej rozmowy na temat nierówności społecznych i sytuacji osób notorycznie wykluczanych w naszym kraju. Równie intrygujące wydały mi się też nie tyle same wydarzenia, co ich konsekwencje i to, jaki wpływ wywarły na osobach, które zostały wtedy aresztowane. Po pierwszym dniu zdjęciowym byłem już przekonany, że ta historia musi być opowiedziana w dłuższej formie.
Jak wyglądała praca z bohaterami filmu? Czy trudno było skłonić ich do przedstawienia własnych historii, a może byli chętni, żeby się nimi otwarcie dzielić?
Myślę, że kluczowy był moment, w którym się poznaliśmy. Staraliśmy się stworzyć komfortową dla nich przestrzeń i atmosferę na planie, w której będą mogli poczuć się bezpiecznie. To był pierwszy raz, kiedy bohaterki i bohaterowie tak mocno wrócili emocjami do tamtych wydarzeń, więc chciałem, żeby mieli swobodę i czuli, że mogą opowiedzieć o nich na swoich warunkach. To była bardziej rozmowa, a nie wywiad, w którym szukalibyśmy jakiejś sensacji. Być może dlatego czując od nas takie podejście, tak szybko nam zaufali.
Czy masz poczucie – jako reżyser, ale też świadek tych wydarzeń – że to właśnie aresztowanie Margot było punktem krytycznym w walce o równość w 2020 roku?
Na pewno Margot jako jedna z pierwszych osób bardzo mocno pokazała, że nie musimy bać się naszej władzy, że możemy powiedzieć twardo „nie”, okazać swoją niezgodę i mamy prawo do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Nawet w momencie aresztowania mówiła, że „idzie na wakajki”, co tylko pokazało, ile ma w sobie siły. Ta siła rezonowała później na społeczność LGBT, która nie chce już chować się w swoich domach i bagatelizować sposób, w jaki jest traktowana. Jako reżyser miałem poczucie, że 7 sierpnia jest przełomowym dniem. Emocje, które ta data obudziła, mają bardzo filmową energię.
Film oscylujący wokół podobnej tematyki, czyli Witamy w Czeczenii, jest poważnym kandydatem na oscarową shortlistę dokumentów. Wierzysz, że tego typu realizacje mogą wywołać realną zmianę i otworzyć oczy niektórym widzom na przykład zagranicą? Myślałeś o dystrybucji filmu poza Polską?
Na początku chciałbym, aby może pomógł w tym „otwieraniu oczu” na naszym lokalnym podwórku. Super byłoby pojeździć z filmem po mniejszych miejscowościach w naszym kraju. Zobaczymy, czy pandemia na to pozwoli. Tuż po premierze na Watch Docs odezwało się do nas kilka imprez z Europy. W tym momencie jesteśmy na etapie tworzenia całej strategii festiwalowej. Nie zamykamy się tylko i wyłącznie na miejsca skupiające się wokół tematyki LGBTQ+ czy praw człowieka. Chcemy, aby film zobaczyło jak najwięcej osób z różnych środowisk, także tych mających różne poglądy.
Nie ma też co ukrywać, że siła tego obrazu tkwi w jego aktualności, więc szkoda byłoby czekać i wypuścić go np. za rok. Dla mnie ten dokument jest już ukończony. Oddaję go widzom i po cichu obserwuję, co wydarzy się z nim dalej.
A czy myślałeś nad tym, żeby rozbudować ten projekt do skali pełnometrażowego filmu? Lub uzupełnić go o jakieś inne media?
Zdecydowanie nie. Nie chciałem odcinać kuponów albo na siłę brnąć w format pełnometrażowy. Moim głównym celem było jak najlepsze opowiedzenie tej historii. Myślę, że ten metraż z jednej strony jest na tyle pojemny, żeby w odpowiedni sposób pokazać to, na czym nam zależało. Z drugiej nie jest zbyt długi, co paradoksalnie może zachęcić więcej osób do obejrzenia tego filmu. Nie ma też co ukrywać, że siła tego obrazu tkwi w jego aktualności, więc szkoda byłoby czekać i wypuścić go np. za rok. Dla mnie ten dokument jest już ukończony. Oddaję go widzom i po cichu obserwuję, co wydarzy się z nim dalej.
Jak sądzisz, w jaki sposób najlepiej walczyć dziś o prawa LGBT+? Protesty, edukacja, wiece solidarnościowe, a może wszystko naraz? Jaką rolę może pełnić w tym procesie sztuka?
Na pewno nie ma prostych i szybkich rozwiązań. Chyba najważniejsze jest, aby prawicowo myśląca część naszego społeczeństwa zrozumiała, że osoby LGBTQ+ nie są dla nich żadnym zagrożeniem. Że możemy wspólnie normalnie funkcjonować, szanując siebie nawzajem. Żeby do tego doszło, przede wszystkim musimy zacząć ze sobą rozmawiać. Na pewno nie pomaga w tym postawa rządzących, którzy robią wszystko, aby skłócić nas ze sobą, a mniejszości są dla nich tylko narzędziem, aby podpalać nastroje społeczne.
Nie mam złudzeń, że nasz film zmieni rzeczywistość, w której przyszło nam aktualnie żyć. Mam jednak nadzieję, że będzie choćby pretekstem do tego, żeby mimo wszystko do tej rozmowy doszło.
zobacz także
- 5 filmów, które zmieniły świat
Papaya Young Creators
Opinie
5 filmów, które zmieniły świat
- Mezalians we współczesnym wydaniu. Jak nowa klasowość przedstawiana jest w kulturze?
Opinie
Mezalians we współczesnym wydaniu. Jak nowa klasowość przedstawiana jest w kulturze?
- Kerry Washington: Przywilej to coś, czego nie widzisz, póki go nie stracisz
Ludzie
Kerry Washington: Przywilej to coś, czego nie widzisz, póki go nie stracisz
- Arca. Podróż do wnętrza
Ludzie
Arca. Podróż do wnętrza
zobacz playlisty
-
Animacje krótkometrażowe ubiegające się o Oscara
28
Animacje krótkometrażowe ubiegające się o Oscara
-
Tim Burton
03
Tim Burton
-
03
-
Papaya Young Directors 5 Nagrodzone filmy
09
Papaya Young Directors 5 Nagrodzone filmy