10 aktorek i aktorów, którzy choć ciagle próbują, nie mogą zdobyć Oscara23.04.2021
Już w niedzielę święto kina, a w programie atrakcji między innymi cztery aktorskie Oscary. Nominacji doczekała się dwudziestka artystów, zaś na liście tegorocznych niedocenionych i pokrzywdzonych znaleźć można co najmniej trzy razy tyle znakomitych aktorek i aktorów, którzy zasłużyli na co najmniej wzmiankę o swych kreacjach. Nie wspominając już nawet o wszystkich świetnych rolach stworzonych na potrzeby filmów, które nie są promowane na tyle mocno, żeby członkowie Akademii w ogóle zwrócili na nie uwagę. Jak zresztą nie od dziś wiadomo, zdobyć tę cenioną statuetkę jest naprawdę trudno, nic zatem dziwnego, że kulturę masową fascynują aktorki i aktorzy, którzy mają na koncie ileś nominacji, jednak wciąż wygrywa ktoś inny. Pamiętacie, jak Leonardo DiCaprio czekał na swojego Oscara ponad dwadzieścia lat i jak wiele emocji to wywoływało? W tym zestawieniu przyglądamy się dziesiątce artystów, którzy wciąż czekają na swą kolej, by zabłysnąć na oscarowej gali.
Glenn Close (nominacji: 8, Oscarów: 0)
Zaczynamy z grubej rury, bo od artystki dzierżącej niechlubny rekord oscarowych nominacji (w kategorii aktorek) nieprzełożonych na choć jedną statuetkę. Glenn Close zebrała ich już aż osiem, wliczając w to tegoroczną nominację za drugi plan w dość kontrowersyjnej Elegii dla bidoków (2020). Kontrowersyjnej też dlatego, że aktorka stała się trzecią osobą w historii, która została za tę samą rolę nominowana do Oscara i Złotej Maliny [o innych aktorach wyróżnionych w taki sposób pisaliśmy TU]. Pierwszy raz na statuetkę rycerza opierającego się na dwuręcznym mieczu Close miała szansę w 1983 r. za występ w ekranizacji Świata według Garpa (1982), zaś potem dołożyła rok po roku kolejne dwie za Wielki chłód (1983) i Urodzonego sportowca (1984). Wszystkie to role drugoplanowe. Do końca lat 80. Close miała pięć nominacji, bo doszły do tego pierwszoplanowe role w Fatalnym zauroczeniu (1987) i Niebezpiecznych związkach (1988), ale na szóstą musiała czekać ponad dwadzieścia lat, do 2012 r. – za Alberta Nobbsa. Następnie za Żonę (2017) i właśnie Elegię… – pierwszą od czasów Urodzonego sportowca nominację za drugi plan.
Amy Adams (nominacji: 6, Oscarów: 0)
Z jakiegoś powodu to właśnie nominowana sześciokrotnie Amy Adams, a nie Glenn Close, bywa bardzo często określana w kontekście oscarowych przegranych „żeńskim DiCaprio”. Być może z tego względu, że rudowłosa aktorka jest znacznie bardziej „efektywna” od Close i zgromadziła tę szóstkę w ciągu zaledwie trzynastu lat, otrzymując swą pierwszą nominację w 2006 roku, gdy nie była jeszcze rozpoznawalną twarzą, za Świetlika (2005). Ostatnią (jak na razie) dostała w 2019 roku za występ w Vice (2018). Co ciekawe, pięć z tych nominacji Adams dostała za role drugoplanowe – oprócz wyżej wymienionych za Wątpliwość (2008), Fightera (2010) i Mistrza (2012) – raz była nominowana za pierwszy plan. Jej odważna kreacja w American Hustle (2013) nie miała jednak szans w starciu z faworyzowaną rolą Cate Blanchett w Blue Jasmine. Adams ma zaledwie 46 lat i sukcesywnie powiększa swój aktorski dorobek o kolejne znakomite występy, więc Oscar wydaje się tylko kwestią czasu. Co ciekawe, w tym roku partnerowała na ekranie wymienionej wyżej Glenn Close w Elegii dla bidoków, jednak obyło się bez nominacji – krytycy po prostu zmiażdżyli jej kreację.
Ed Harris (nominacji: 4, Oscarów: 0)
Znany z intensywnych emocjonalnie ról aktor charakterystyczny Ed Harris również zgromadził swoje cztery nominacje w dość krótkim czasie, bowiem w ciągu siedmiu lat. Debiutował w roli nominowanego za drugoplanową rolę kierownika lotu, który w Apollo 13 (1995) uratował załogę tytułowej misji. Był rok 1996, już trzy lata później Harris był jednym z głównych faworytów do nagrody za wieloznaczny występ reżysera globalnego reality show w Truman Show (1998), jednak musiał ustąpić nominowanemu po raz pierwszy hollywoodzkiemu weteranowi Jamesowi Coburnowi (Prywatne piekło). W 2001 roku doczekał się pierwszej i jedynej jak dotychczas nominacji za pierwszy plan w Pollocku (2000), ale wówczas bezkonkurencyjny był Russell Crowe z Gladiatorem. Gdy zaś Harris był w 2003 roku nominowany po raz (jak na razie) ostatni, jego świetna rola w Godzinach (2002) została przesłonięta kobiecymi kreacjami, a Oscara otrzymał Chris Cooper za Adaptację.
Annette Bening (nominacji: 4, Oscarów: 0)
Zupełnie inaczej rozłożyły się cztery nominacje Annette Bening. Aktorka cieszyła się z pierwszej w 1991 r. za drugoplanową rolę w Naciągaczach (1990), a ostatnią (jak na razie) otrzymała dwadzieścia lat później za pierwszoplanową kreację we Wszystko w porządku (2010). Najbliżej Oscara Bening była w 2000 r., gdy American Beauty (w którym zagrała żonę głównego bohatera) zgarniało większość ważnych nagród, a w kategorii męskiej triumfował jej ekranowy partner, Kevin Spacey. Jednak w trakcie gali statuetkę odebrała Hilary Swank za Nie czas na łzy. Najmniejsze szanse Bening zdawała się mieć w 2005 r. za rolę w Julii, mimo że dostała za nią Złoty Glob – pech chciał, że statuetkę też zgarnęła Swank, tym razem za rolę w Za wszelką cenę. Co ciekawe, Warren Beatty, małżonek Bening od niemal trzydziestu lat, ma na koncie cztery aktorskie nominacje (i reżyserskiego Oscara), ale wycofał się już chwilę temu z zawodu, podczas gdy Bening ma wciąż szansę na statuetkę.
Willem Dafoe (nominacji: 4, Oscarów: 0)
Jeszcze większy rozstrzał czasowy oscarowych nominacji ma Willem Dafoe, kolejny intensywny aktor charakterystyczny, który sprawdza się równie dobrze w rolach złoczyńców, jak i moralnie niejednoznacznych postaci pozytywnych. Pierwszą nominację uzyskał za pamiętną rolę sierżanta Eliasa w Plutonie. Był rok 1987 i wydawało się, że Dafoe w krótkim czasie dostanie Oscara, ale w XX wieku aktor nie doczekał się już kolejnej nominacji. Druga przyszła w 2001 roku za Cień wampira, a że Dafoe był wówczas wciąż w świetnej formie, zdawało się, że na kolejne nie trzeba będzie długo czekać. Trzecią nominację Dafoe uzyskał dopiero w 2018 r. za niezależny Projekt Floryda. Była to, podobnie jak dwie poprzednie, nominacja za drugi plan, jednak już rok później był nominowany za pierwszoplanową rolę Vincenta van Gogha w filmie U bram wieczności (2018). Wydaje się zatem, że nie będziemy musieli czekać nastu lat na kolejną jego nominację.
Michelle Williams (nominacji: 4, Oscarów: 0)
Williams ma obecnie na swoim aktorskim koncie cztery oscarowe nominacje, dwie za pierwszy (za Blue Valentine w 2011 roku i za Mój tydzień z Marilyn w 2012 roku) i dwie za drugi plan (za Tajemnicę Brokeback Mountain w 2006 roku i Manchester by the Sea w 2017 roku). Ma ona jednak dopiero czterdzieści lat i stworzy zapewne mnóstwo innych uznanych kreacji. Tym bardziej, że Williams nie może zbytnio narzekać na oscarowe porażki, bo ustępowała konkurentkom, które po prostu zasługiwały na statuetki: w 2006 r. Rachel Weisz (Wierny ogrodnik), w 2011 r. Natalie Portman (Czarny łabędź), w 2012 r. Meryl Streep (Żelazna Dama), w 2017 r. Viola Davis (Płoty). Cztery nominacje w jedenaście lat za bardzo różnorodne role to dokonanie, o którym wiele aktorek może pomarzyć. Williams ostatnio romansowała intensywnie z telewizją (Złoty Glob oraz Primetime Emmy za występ w serialu Fosse/Verdon), ale z pewnością jeszcze nie raz wróci na Oscary.
Saoirse Ronan (nominacji: 4, Oscarów: 0)
Mimo że Saoirse Ronan jest najmłodszą aktorką w naszym zestawieniu (12 kwietnia skończyła 27 lat), zdążyła dorobić się miana jednej z najbardziej błyskotliwych aktorek swego pokolenia. A także czterech oscarowych nominacji. Gdy zasiadała po raz pierwszy na gali, będąc nominowaną w 2008 r. za drugoplanową rolę w Pokucie, nie miała skończonych 13 lat. Statuetkę odebrała Tilda Swinton (Michael Clayton), ale Ronan do dziś wspomina noc, gdy czekała w napięciu na ogłoszenie wyników. Na kolejną nominację musiała poczekać do 2016 roku, gdy zaskoczyła wszystkich wielowymiarową rolą w Brooklynie, ale od tamtego czasu staje w szranki wyłącznie w kategorii pierwszoplanowej. W 2018 roku była nominowana za Lady Bird (Oscara dostała Frances McDormand za Trzy billboardy za Ebbing, Missouri), a w 2020 za Małe kobietki (Oscar dla Renée Zellweger za Judy). Wydaje się, że Oscar dla Ronan jest wyłącznie kwestią czasu.
Viggo Mortensen (nominacji: 3, Oscarów: 0)
Nim świat zachwycił się Viggo Mortensenem w roli Aragorna w trylogii Władca Pierścieni, ten zdążył już wielokrotnie pokazać aktorską wszechstronność. Dziś świat wciąż chce go pamiętać w roli herosa kina fantasy, ale Mortensen zbudował od tamtego czasu zupełnie inny wizerunek, a w swych trzech nominowanych do Oscara rolach wcielał się w postaci emocjonalnie oraz moralnie niejednoznaczne. We Wschodnich obietnicach (nominacja w 2008 r.) był brutalnym rosyjskim gangsterem skrywającym wiele tajemnic – bezkonkurencyjny był jednak Daniel Day-Lewis w Aż poleje się krew. W Captain Fantastic (nominacja w 2017 r.) Mortensen zagrał rodzica, który uczy dzieci życia w izolacji od świata materializmu i kapitalizmu – Oscara odebrał Casey Affleck za Manchester by the Sea. Zaś w Green Book (nominacja w 2019 r.) aktor wcielił się w cwaniaczka, który szoferuje znanemu muzykowi – Oscar trafił wtedy do Ramiego Maleka za Bohemian Rhapsody.
Edward Norton (nominacji: 3, Oscarów: 0)
Edward Norton rozpoczął karierę z ogromnym przytupem, bo za swój debiutancki Lęk pierwotny (1996), w którym ukradł każdą scenę będącemu wtedy na topie Richardowi Gere’owi, dostał Złoty Glob i nominację do Oscara. Przegrał wprawdzie w kategorii drugoplanowej z Cubą Goodingiem Jr. (Jerry Maguire), ale zdawało się, że szybko wróci walczyć o cenioną statuetkę. I tak właśnie się stało, dwa lata później, w 1999 r., był nominowany w kategorii pierwszoplanowej za intensywny występ we Więźniu nienawiści, jednak musiał ustąpić Roberto Benigniemu, którego Życie jest piękne okazało się czarnym koniem tamtej gali. Na kolejną nominację Norton, który zyskał szybko reputację „trudnego we współpracy”, musiał czekać do 2015 r., gdy za sprawą roli w Birdmanie stanął ponownie w szranki w kategorii drugoplanowej. Przegrał z bezkonkurencyjnym wówczas J.K. Simmonsem (Whiplash), ale wydaje się, że będzie miał jeszcze wiele szans na Oscara.
Mark Ruffalo (nominacji: 3, Oscarów: 0)
Mark Ruffalo wiele przeszedł w swoim życiu, żeby znaleźć się w miejscu, w którym znajduje się obecnie. Zagrał też mnóstwo mniej lub bardziej pamiętnych ról, eksperymentując z gatunkami i stylami, od komedii romantycznych po perwersyjne dreszczowce. Dziś jest zgodnie uznawany za jednego z najlepszych współczesnych aktorów, zaś każdy nowy film i serial z jego udziałem staje się wydarzeniem. W międzyczasie Ruffalo zaliczył w ciągu pięciu lat trzy Oscarowe nominacje, wszystkie za występy drugoplanowe. Najpierw w 2011 roku za Wszystko w porządku (statuetkę odebrał Christian Bale za rolę w Fighterze), potem w 2015 roku za Foxcatchera (podobnie jak E. Norton, Ruffalo przegrał z Whiplashowym J.K. Simmonsem) i w w 2016 r. za Spotlight (Oscara zdobył wtedy Mark Rylance za Most szpiegów). Ostatnio aktor zdobył Złoty Glob za poruszającą rolę w serialu To wiem na pewno i wydaje się, że kolejne Oscarowe nominacje są kwestią czasu.
zobacz także
- „The World’s a Little Blurry”: Powstał dokument o życiu i karierze Billie Eilish
Newsy
„The World’s a Little Blurry”: Powstał dokument o życiu i karierze Billie Eilish
- Plastik jako paliwo? Brytyjscy badacze potraktowali go mikrofalami
Newsy
Plastik jako paliwo? Brytyjscy badacze potraktowali go mikrofalami
- Beck, Sean Penn, Nick Cave, Tilda Swinton i inni na składance inspirowanej śpiewem ptaków. Posłuchaj
Newsy
Beck, Sean Penn, Nick Cave, Tilda Swinton i inni na składance inspirowanej śpiewem ptaków. Posłuchaj
- Brzemię idealnego piękna. Jest zwiastun filmu o Björnie Andrésenie, aktorze ze „Śmierci w Wenecji”
Newsy
Brzemię idealnego piękna. Jest zwiastun filmu o Björnie Andrésenie, aktorze ze „Śmierci w Wenecji”
zobacz playlisty
-
PZU
04
PZU
-
George Lucas
02
George Lucas
-
Papaya Young Directors 7 #MASTERTALKS
18
Papaya Young Directors 7 #MASTERTALKS
-
05